Vincent i Strus, czyli kolejni gracze NBA made by Heat

0
fot. Twitter

Miami Heat wczoraj już po raz drugi w ciągu ostatnich siedmiu meczów wyrównali klubowy rekord 22 trójek. Ale to nie były tylko dwa przypadkowe gorące występy. Regularnie rzucają bardzo dużo trójek i w tym okresie siedmiu meczów notują średnio aż 18 trafień przy skuteczności 43%. Dla porównania, w całym sezonie Utah Jazz są wyraźnym liderem NBA zaliczając 15.7 trójek na mecz.

Heat rekompensują sobie trójkami nieobecność dwóch najlepszych zawodników. Nie mają swoich czołowych strzelców, którzy zapewniają najwięcej punktów w pomalowanym i z linii rzutów wolnych, ale mocno rozstrzelali się na dystansie, co pomogło im wygrać teraz pięć z siedmiu meczów. A warto przypomnieć, że mówimy o drużynie, wobec której jeszcze przed sezonem były bardzo duże obawy o ich głębię i shooting.

Zapomnieliśmy o tym, bo w Miami znowu to zrobili. Znowu „wyprodukowali” sobie zawodników. Dwa lata temu historią ich sezonu było pojawianie się nie wiadomo skąd Duncana Robinsona i Kendricka Nunna. Teraz może aż tak dobrych talentów nie udało im się znaleźć, ale po raz kolejny udowadniają jak świetnie działają ich departamenty skautingu i rozwoju. Dzięki temu ich ławka wcale nie jest tak krótka jak mogło się wydawać i mają sporo strzelców.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułMiędzy Rondem a Palmą (1045): Wally Szczerbiak czeka na telefon
Następny artykułDniówka: Byle rozgrywać mecze i przetrwać atak omikrona