Flesz: Wciąż wybrałbym z #2 draftu gracza z teamu 1-14!

0
fot. YouTube

Jalen Green to ćwierć-pół-Filipińczyk i wrócimy jeszcze do tego (Evan Mobley oczywiście kontuzjował się, więc w planach mam już zrealizowanie dokumentu a’la Diuna Jodorowskiego opowiadającego o tym jak powstawał wpis o historii dzieciństwa Mobleya i jak nie udało się tego wpisu dokończyć).

W każdym razie, za nami już wkrótce pięć tygodni sezonu regularnego, ale Jalen Green chyba już ma najszybszy pierwszy i drugi krok w NBA. Wpadłem ostatnio w deep-dive oglądania pociągów Shinkansen, przejeżdżających przez stacje z prędkością do 300 km/h. Ten wow-moment zawrotnego atletyzmu japońskiej inżynierii przypomina mi właśnie Greena atakującego w lewo od zasłony z lewej strony. Nikt nie dociera w ten sposób z piłką do obręczy szybciej, nawet Tyrese Maxey.

Green kozłuje jeszcze tylko za wysoko i jego technika kozłowania daleka jest jeszcze od roli opcji nr 1 w dobrym teamie, więc nie potrafi jeszcze tej szybkości spożytkować. To dopiero jego pierwszy sezon.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułSitarz: Minnesota Timberwolves. Tylko i aż prototyp dobrego zespołu
Następny artykułWake-Up: Fan Kings zwymiotował się na parkiet, Anthony Edwards Show, 39 Lillarda