Flesz: Warriors jadą z tym co mają przed sobą, ale pytanie o Stepha pozostaje

9
fot. apnews.com

Drużyny, które pokonali w tym sezonie 10-1 Golden State Warriors – wyłączając mecze z Warriors – mają bilans 42-61 (41%), czyli teamu #21 w NBA. Trzy loteryjne picki dwóch ostatnich draftów rozegrały łącznie 84 minuty, a Klay Thompson żadnej. Wydaje się więc, że powrót Thompsona i Jamesa Wisemana do rotacji będzie szeroko relacjonowany w starciu z lepszymi rywalami w amerykańskiej telewizji.

Nie możesz jednak wybierać sobie rywali w terminarzu i Warriors rypią te teamy. I odkąd już dawno w wakacje pisałem, że wraz z powrotem do klubu Andre Iguodali, wraz z kolejnym krokiem na przód młodych graczy takich jak Jordan Poole i przede wszystkim wraz z trwającą od roku re-emerżęnsją gravity Stepha Curry’ego jako Top-5 dominującej rzeczy ligi, Warriors staną się znów kontenderem, taki początek sezonu nie dziwi i nie zaskakuje. Nie czas zresztą na rozdawanie lizaków za start sezonu – nikt nie ma trudniejszej reszty terminarza niż Warriors właśnie, którzy w dodatku 8 z 11 dotychczasowych meczów rozegrali w mieście bezdomnych.

Powrót Iguodali już od preseason pomógł budować to, co w zeszłym sezonie ciągnęło Curry’ego w dół, czyli minuty bez niego, minuty rezerwowych. Po odejściu Duranta, zapomniany nieco został fakt ile rezerwowego playmakingu w osobach Iggy’ego i Shauna Livingstona stracili Warriors. W minione lato dodali za to trio weteranów, które kliknęło od startu i Steph może wreszcie odetchnąć, gdy siada na ławce.

Dziś Curry już nie lideruje w Net-Ratingu Warriors (różnica efektywności drużyny, gdy gracz jest na parkiecie). Przed nim są trafiający 69% rzutów – 99,999% to dunki lewą ręką! – król przechwytów Gary Payton II, trafiający najlepsze w lidze 56% za trzy stretch-center Niania Bjelica i trafiający 38% trójek Iguodala właśnie. Nawet między Curry’m, a dzielącym z nim zdecydowaną większość minut Draymondem Green jest jeszcze trafiający 51% trójek Otto Porter Jr.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułWake-Up: Clippers z serią 6 zwycięstw. Big balls VanVleeta
Następny artykułDniówka: Sprawdzian Warriors. Bulls w trasie po Zachodzie bez Vucevica

9 KOMENTARZE

  1. Dobrze napisane, mam jednak pewną wątpliwość… Być może to wszystko o czym pisze Maciek po prostu Steph ma w BARDZO głębokim… poważaniu. Wybrany jednogłośnym MVP / 3 krotny mistrz NBA, uznany za najlepszego strzelca w historii… Z naszego punktu widzenia możemy mieć jeszcze jakieś wymagania, możemy chcieć albo pragnąć aby zrobił coś więcej… pytanie czy Steph tego chce. Nie dysponuje kompetencjami oceny gry takimi jak Maciej, ale na moje laickie oko facet stara się “promować” wszystkich i wszystko. Jak nie musi / nie chce, nie rzuca, jak tylko ma okazje robi wszystko aby wszyscy w team-ie byli happy. Myślę, że ten facet ma extremalnie niską potrzebę bycia gwiazdą większa już jest. Rodzina / wiara to są dla niego priorytety … z koszykarskiego punktu widzenia nie ma tylko (być może aż) MVP finałów – poza tym osiągnął wszystko. Przemek K. kiedyś słusznie napisał, że wielką nieopisaną historią SC30 jest zrobienie miejsca w team-ie dla Duranta… i to jest chyba najlepsze potwierdzenie tego, że ten facet jest tym kim jest i robi to co robi i wychodzi mu to Najlepiej ale ma w życiu też inne priorytety.

    0
    • Jednego dnia Curry to NAJLEPSZY gracz swiata.
      Drugiego “moze Lillard jest juz lepszy?”.

      Za chwile Steph znow jest niekwestionowanym MVP, ktoremu Jokic moze buty wiazac. A za chwile, ze nie ma Finals MVP (co akurat byloby smieszne, gdyby nie bylo zenujacym debilizmem glosujacych dziennikarzyn-boomerow, ktorzy chcieli byc hipsta i analitical, a wyszedl tylko brzydki anal).

      Odnoszenwrazenie, ze Maciek stoi w jakims dziwnym szpagacie.
      A szpagat szkodzi na jaja ;)

      Steph nie jest i nie bedzie LeBronem. Ale jest drugim najwiekszym graczem tej ery. Not too bad.

      Natomiast Flesz jak CALY ten sezonz 6g SUPER!!

      0
      • Właśnie.
        Co kilka dni to inna jazda.
        Maciek jak już wsiądzie na jakąś chabetę to zagalopuje ją na śmierć.

        Generalnie każdy superstar ma taki miesiąc na 6G, że jest przesadnie jechany.
        Był już Kawhi – druga opcja, Durant – pussy, Harden- gruby i cienki bez gwizdków itd.
        Od jakiegoś czasu jest to Curry co to LeBronowi nie pokazał.

        Generalnie – święty Lebron, reszta to śmiertelnicy. Najlepsi w lidze są debiutanci, a już HoF’ów to najwięcej na listach Draft Prospect.

        Taki klimat.
        Nużące to jednak i mocno na siłę.

        0