Wake-Up: D-Rose wrócił do Knicks, Heat wrócili się do 2013, Kings do 2006

17
fot. Stephen Lew / Newspix.pl

Utah Jazz wygrali już 15 z 16 ostatnich meczów. Tylko pięć rozegrano w niedzielę, zanim 43-letni Tom Brady rok po odejściu z New England Patriots poprowadził Tampa Bay Buccaneers do mistrzostwa NFL.

Wszystko można. Można też jak Sacramento Kings w kilka tygodni zupełnie obrócić sezon i nagle być w trakcie swojej najlepszej passy aż od 15 lat.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułDe’Andre Hunter wypada z gry na minimum kilka tygodni
Następny artykułDniówka: D-Rose znowu u Thibsa, Knicks walczą o playoffy. Giannis vs Jokić

17 KOMENTARZE

  1. To był mój pierwszy mecz NFL obejrzany od pierwszej do ostatniej minuty. Nie powiem, całkiem mi się spodobało.
    Różnica w tym meczu widziana gołym okiem nawet dla laika takiego jak ja to ilość czasu i przestrzeni jaką mieli Brady i Mahomes. Brady sprawiał wrażenie, jakby czasu na decyzję miał aż nadto, a Mahomes ciągle w tarapatch – to powodowało niedokładności i nerwową grę całej drużyny. Decyzje sędziowskie w pierwszej połowie też wyraźnie gospodarskie. I to była taka samonakręcająca się spirala złości, niecierpliwości i frustracji w szeregach Chiefs.
    Zwyciężyła siła spokoju i doświadczenia.
    Co do koszykówki – Boston zbyt często miewa takie mecze jak wczoraj, aby brać ich na poważnie. Sezon do zapomnienia jeśli Kemba nie przypomni sobie jak się gra w koszykówkę.

    0
  2. A propos Haliburtona, który i tu był chwalony: jest 4. w historii rookie pod wzgledem minut w q4 – za Kyrie, Hardenem i CJ McCollumem. A pod wzgledem % za 3 w q4 – w tym sezonie tylko za Joe Harrisem, obaj >60%. Bardzo jestem ciekaw jak sie jego kariera rozwinie.

    0
  3. Oglądałem bodajże trzeci raz Aytona w tym sezonie i szczerze mówiąc jakos nie widzę u niego postępu w ofensywie. Bo to ze jest duży, silny i potrafi trafić w promieniu 3 metrow od kosza gdy ktoś dostarczy mu pilke to juz pokazywał w Arizonie.

    Może jest tu jakiś fan Suns który wyprowadzi mnie z błędu?

    0
    • Nie patrzyłem na jego liczby/wskaźniki itp, ale tak ‘na oko’ wydaje się po prostu bardziej ogarnięty na boisku, niż zwłaszcza w czasie przed bubble. Sprawia wrażenie, że wie, co się dzieje dookoła, nie robi aż tylu głupich ruchów, jak dostaje piłkę jest po prostu pewniejszy i wiesz, że jednak zacznie z nią robić coś sensownego. Wcześniej, to było coś na zasadzie: ‘o stary, podali do Aytona, ale zaraz coś głupiego odpali’.
      Ale jak mówię, to takie wrażenie estetyczno/wizualne.

      0
  4. Co się stało z wakeupem ostatnio? Jeszcze rok temu wake upy były przed 7, do śniadania przed pracą. Teraz są bardziej na brunch, a w niedzielę to do rosołu. Objętościowo chyba też się zmniejszył. Szóstygracz jak dla mnie(jako klienta) głównie wake upem i palma stoi. Przy braku możliwości oglądania meczu w nocy dobrze z rana przeglądnąć co się w nocy działo. Tak było przynajmniej rok temu, teraz mimowolnie można dowiedzieć się wszystkiego z grup na Facebooku, powiadomień z apki NBA a nawet z serwisów darmowych w trakcie oczekiwania na tego zbawiennego wake upa, który w niedzielę potrafi pojawić się nawet o 11-12.
    Koniec spotkania rady oburzonych

    0
    • Ja, to proszę kolegi mam bardzo dobre połączenie:
      wstaję rano, za piętnaście trzecia, latem to już widno.
      Za piętnaście trzecia jestem ogolony, bo golę się wieczorem.
      Nie czekam na Wake up’a bo czytam go przy śniadaniu które zjadam na kolację, więc tylko wstaję i wychodzę.
      Do PKS mam 5 kilometry. O czwartej za piętnaście jest PKS.
      Nie zdażam. Ale i tak mam dobrze, bo jest przepełniony i nie zatrzymuje się.
      Przystanek idę do mleczarni, to jest godzinka.
      Potem szybko wiozą mnie do Szymanowa.
      Mleko, widzi kolega, ma najszybszy transport. Inaczej się zsiada.
      W Szymanowie znoszę bańki i łapię okazję.
      Na Ochocie w elektryczny do stadionu.
      A potem to już mam z górki.
      Bo tak: w 119, przesiadka w 13, przesiadka w 345 i jestem w domu.
      Znaczy w robocie.
      I jest za piętnaście siódma.
      To jeszcze mam kwadrans, to sobie obiad jem i Dniówkę z wczoraj czytam w bufecie.
      To po fajrancie już nie muszę zostawać, żeby jeść i czytać, tylko prosto do domu.
      I góra 22:50 jestem z powrotem.
      Golę się, jem śniadanie, czytam Wake up’a i idę spać.

      0