Lakers będą chcieli odwiedzić Joe Bidena w Białym Domu

12

Podczas prezydentury Donalda Trumpa zrodziła się nowa tradycja, w której mistrzowie NBA zrezygnowali z wizyt w Białym Domu. Tego typu akcja zapoczątkowana przez Golden State Warriors w 2017 może jednak zakończyć się w 2021, ponieważ według najnowszych doniesień, Los Angeles Lakers rozważają powrót do tradycji corocznego odwiedzania prezydenta przez najlepszą drużynę NBA.

Za Chrisem Haynesem z Yahoo! Sports:

Los Angeles Lakers zamierzają odtworzyć zwyczaj wizyty mistrzowskich drużyn w gabinecie prezydenta podczas trwania sezonu 20/21. Wszystko rzecz jasna w momencie, kiedy w fotelu jako 46 prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki rozgości się Joe Biden.

Drużyny zdobywające mistrzostwo zwyczajowo odwiedzały prezydenta podczas wyjazdowej wizyty w Waszyngtonie i spotkania z Wizards. Jak na razie władze ligi NBA opublikowały jedynie pierwszą część terminarza na bieżący sezon i nie ma w niej spotkania pomiędzy Lakers i drużyną ze stolicy, dlatego na wizytę LeBrona Jamesa i spółki w Białym Domu przyjdzie nam najpewniej poczekać minimum do wiosny.

Poprzedni artykułTaj Gibson dołączy do New York Knicks
Następny artykułWake-Up: Kyrie zaginął – żaden problem, Sixers nadal uwięzieni

12 KOMENTARZE

  1. Jak ja nie lubię jak sport miesza się z polityką. Albo każdy mistrz idzie na tą wizytę bez względu na poglądy prezydenta albo nie idzie żaden. A potem są zamieszki bo te ćwierćmózgi na ulicy biorą przykład i mówią “to nie jest mój prezydent więc splądruje sklep Bogu ducha winnego przedsiębiorcy”

    0
    • Zdajesz sobie sprawę, że oni obok tego, że są sportowcami, to są przede wszystkim ludźmi, prawda?
      I może dlatego nie chcą firmować swoim wizerunkiem kogoś z kim się nie zgadzają, albo kim się brzydzą albo kogo się boją albo wszystko na raz. Czy nie na tym polega właśnie liberalny świat w którym żyjemy? Czy nie tym właśnie różnimy się np. od Chin?

      0
        • Skoro zostałem wywołany do odpowiedzi, to stawiam się.
          1. Wyjeżdżam z Chinami, bo uważam, że tym różnią się “zachodnie” cywilizacje, że obywatel może powiedzieć “nie” i z tego powodu spotka go co najwyżej ostracyzm medialny. W przeciwieństwie do przywołanych Chin, gdzie odpowiedniki LBJ czy innego sportowca, może spotkać się represjami wobec niego czy rodziny, bo “sprzeciwił się władzy”.
          2. LBJ jawnie deklarując niechęć do Trumpa raczej traci sporo komercyjnego potencjału, skoro głosowało na Trumpa ponad 70 mln ludzi. Wydawało mi się, że dla fana NBA oczywistym będzie konsekwencja takiego działania w myśl słów “Republikaninie też kupują buty”.

          0
          • No dobrze prywatnie to może sobie mieć jakie chce poglądy. Więc co powiesz o organizacji NBA która jednak powinna być apolityczna a każdy widzi że nie jest. Kolejny przykład BPL też popiera ten śmieszny ruch black lives matter który nawiasem mówiąc bardziej szkodzi czarnym niż pomaga. I odkąd wpuszczają trochę kibiców słychać jaki ludzie mają do tego stosunek.

            0
          • @michalmalczyk Nieprawdziwe jest Twoje zdanie, że każdy widzi że nie jest apolityczna. Ja widzę. Liga NBA jest apolityczna, bo nie jest partią polityczną, nie wspiera kandydatów politycznych jako instytucja i bezpośrednio nie formułuje celów dla polityk krajowych, czy lokalnych. To że wspiera działania tzw. nowych ruchów społecznych (które też nie są nomen omen organizacjami politycznymi, choć jakieś tam niejasne i często niespójne cele polityczne mają) i to że pozwala zawodnikom na prywatne manifestacje preferencji politycznych nie czyni z NBA organizacji politycznej. Co do oceny wpływu wsparcia dla BLM też mam odmienne zdanie, ale tu już nie będę wchodził w polemikę tylko zalecę zasadę “nie oceniaj życia antylopy z perspektywy żubra” ;)

            0
          • LBJ przeprowadził prostą kalkulacje, mniej zarobi na neutralności w USA, z kolei LBJ jak widać ma w pupiu liberalny świat gdy chodzi o sprzedaż bucików w Chinach.
            Dlatego mamy cyrk z robieniem z Trumpa dyktatora (który zapowiedział oddanie władzy tak btw), za to obrzydzenia nie wywołują już u nas obozy koncentracyjne etc.
            Nie, nie mam absolutnie żadnego problemu z niechęcia kogoś do “firmowania wizerunkiem” itd., mam problem z Himalajami hipokryzji.

            0