Wake-Up: LeBron idzie po MVP Finałów w pewnym 3-1 dla Lakers

35
fot. AP Photo

A jednak dupczenie flaków i tracenie czasu.

W najsłabszym meczu tegorocznych Finałów NBA Los Angeles Lakers pokonali Miami Heat 102:96 i LeBron James jest już o tylko jedno zwycięstwo od zdobycia czwartego mistrzostwa NBA.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułFlesz: Boy Wonder z dobrej dzielnicy
Następny artykułMiędzy Rondem a Palmą (908): VOTE Palma

35 KOMENTARZE

  1. Macieju, kaman, najsłabszy mecz finałów? Dwa pierwsze blowouty były tak dramatycznie złe do oglądania ze względu na gigantyczną przewagę jednej drużyny, że ten 4 nie ma do nich startu pod względem levelu w ssaniu. Przynajmniej były emocje, walka jakaś.
    Fakt, że mimo Bama widać było ciągle, że tam jest po prostu różnica między tymi zespołami. Miami trzymało się w grze dramatycznymi rzutami rozpaczy. Szkoda, że nie wpadło im kilka więcej.

    0
  2. Właśnie też nie rozumiem dlaczego słaby mecz? Każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Fani old-school basketu na pewno też. 🙂

    Szkoda Miami, walczyło , ale Rondo i KCP pomogli w końcówce i jest 3-1.

    Ciekawe czy Miami zdoła jeszcze mecz wyciągnąć ,czy w piątek LeBron zakończy sprawę.

    W tych playoff 3-1 to wynik o dużym ryzyku ale król już tego nie wypuści. Jak sam wspomniał nie zaśnie, póki nie wygra jeszcze jednego meczu.

    0
  3. Nie zgadzam się red. Kwiatkowskim, mecz może nie był olśniewający, ale takie są finały. Grind grind grind. Swoją drogą fascynujące było to, jak Lakers ciężko harowali na zasłonach, na palcach jednej ręki można byłoby policzyć błędy w kryciu na Herro i Robinsonie.
    Heat mają u mnie szacun, że kompletnie zamknęli paint w 2 ostatnich meczach, nie mając przy tym odpowiedniego personelu.
    Nie jest to Lebron do jakiego się przyzwyczaiłem, ale jednak daje jakoś radę. 20 punktów po przerwie na FG 62,5%/40% za 3/FT 89% przy 9 zb i 4 asystach i TYLKO 1 stracie, +2.
    Davis miał kluczowe obrony w końcówce i semi daggera, ale to Lebron w 4 kwarcie trzymał Lakers przy życiu.
    MVP race: Lebron vs Davis – 2:1 (choć bardziej to jak 2:1,5) i Butler 1.

    0
  4. Ja tez muszę nie zgodzić się z Szanownym Redaktorem. W czwartej kwarcie mieliśmy przecież emocje. Kto wie, jak byłoby dalej gdyby Jimmy trafił ta trojke jakos na 2 minuty przed końcem? Zreszta nie o ta nietrafiona trojke Butlera chodzi. Do drużyny z Miami mozna miec tylko szacun. Równie dobrze mogliby dac sobie spokój juz w meczu numer 3. Ale oni wciąż walczą. I kto wie jak bedzie w meczu numer 5. Moze znow wygraja? Szanse minimalne, praktycznie zerowe. Ale w trzecim meczu wygrali, czyż nie? A przecież wszyscy nie dawali im na to szans.

    0
  5. Szkoda, że tak, a nie inaczej potoczyły się te finały pod względem kontuzji kluczowych graczy Heat. Gdyby Bam i Dragic grali cały czas bez urazów byłaby z tego niezła seria. Zajebiście brakuje Miami kreowania Gorana i jego akcji pick’n’roll z Adebayo. Szkoda…autostrada do mistrzostwa, mam nadzieję, że Heat urwą jeszcze jeden mecz.

    0
  6. Najrówniejszy mecz finałów, dużo ruchu, dużo dobrej obrony, do 46 minuty mecz był crunch timem, a ojciec dyrektor 6G niezadowolony z widowiska i do tego widział pewne zwycięstwo Lakers. Ech to bycie attention whore rzeczywiście jest męczące. Dobrze, że komentujący trzymają poziom, a nie chcą być hipsterskimi luzakami na siłę. Wiesz Macieju, że nikt nie zmusza Ciebie do oglądania tych “strasznych” finałów i tracenia Twojego cennego czasu? :) :)

    0
  7. Nasz kochany redaktor jest chyba washed up, smutne to. Ale trzeba zrozumieć, długi sezon daje w kość.
    A sam mecz całkiem niezły biorąc pod uwagę dotychczasowe, tylko poprzedni mam wyżej ze względu na monster game Butlera. Do 46 minuty wynik mógł pójść w dwie strony, były emocje. Wyjąć 5 punktów KCP z ostatnich minut, a dodać parę Miami i byłaby narracja o sensacji, SERII, kłopotach Lakers. A czytamy o dupczeniu flaków…

    0
      • To nie może być zabieg, bo nikt na nim nie zyskuje. Redaktor wychodzi na jęczącego smerfa marudę jednocześnie zniechęcając czytelników do oglądania finałów. Jeśli to specjalny zabieg to ktoś się tu pogubił…
        Czytając wakeupy i słuchając podcasty finałowe aż biło po oczach/uszach znudzenie szanownego redaktora. Niemal słyszałem ziewanie przez ekran. Próbuje ratować sytuację narracją o 4 pierścieniu Króla ale też tak trochę na siłę, bez przekonania. Ewidentnie nie ma tego ognia, emocji i zaangażowania co zazwyczaj. Ot, życie, trzeba wstać do roboty to wstaje i robi swoje ;)
        Dzisiaj ten wakeupowy defetyzm wypalił mu w twarz, bo co prawda Miami przegrało ale w crunch time i po bardzo zaciętym meczu.

        0
      • Dokładnie.
        Cała “narracja”, skrojona pod tezę “Jak to GOAT LeBron, wygrywa kolejny pierścień na luzaku”.

        Co tam kontuzje Heat, co tam historyczny mecz Butlera #Westbrooka :), nawet całe kwarty Brona, które wyglądają jak żywcem wyjęte z Finałów vs Mavs/Spurs.

        Nieważne.
        Legendyzacja panie…

        0
        • Myślę, że Lebron nie potrzebuje legendyzacji redaktora. To że LBJ miał meltdown z Dallas jest też częścią jego Legacy. Spurs? Ale które finały? 2007?

          Ale ogólnie zgadzam się. Szkoda, że redakcja nie podziela entuzjamu abonentów i jednak nie czuć tej ekscytacji na 6g jak w poprzednich latach.

          0
          • Też mam podejrzenia, że Lebron o to Redaktora nie prosił, ale dowodów nie mam. :)

            Co do Twojego pytania, które Finały ze Spurs mam na myśli, to mógłbym zasadniczo stwierdzić, że wszystkie.

            Te pierwsze, wiadomo, sam awans do nich był mega sukcesem, więc odpadają.
            Natomiast dwóch kolejnych – w mojej opinii – James nie był takim dominatorem jak w późniejszej erze, po powrocie do Cavs.

            Pomimo niezaprzeczalnego prime’u atletycznego, nie miał tej techniki, rzutu, kontroli/ czytania gry i dojrzałej mentalności, którą osiągnął po powrocie do Cleveland.

            Obejrzałem większość Finałów LBJ’a w ostatnich miesiącach i różnica, w tych aspektach jest znaczna.

            Nie jest to absolutnie zarzut, czy też coś dziwnego, czego nie widzielibyśmy u innych wielkich tej ligi.

            0
  8. Męczący jest ten trolling redaktora. To jest śmieszne raz, dowcip powtarzany staje się nużący.

    Strasznie brakuje Dragicia. Butler broniony niżej i spychany do lewej strony jest znacznie mnie efektywny. Horror walczy ale braku Dragicia nie zrekompensuje

    0
  9. Nie ma się co nawet produkować tutaj na red. Kwiatkowskiego, bo jest zbyt pyszny, żeby czytać komentarze jakichś ludzi, którzy mniej wiedzą o koszykówce od niego. Skoro pisze, że mecz był słaby to był i nie ma dyskusji! A jak komuś się podobał, to się uja zna! To red. Kwiatkowski widział finały z 1754 roku i on wie co to dobry basket, a Ty gościu płać kabonę, żeby mieć wgląd do tego pięknego umysłu, a może kiedyś pojmiesz o co w tym chodzi!

    Tracenie czasu to czytanie (i słuchanie) pierdolenia zmęczonego życiem człowieka. Ojjj, jaki to on jest zmęczony, ojeeeejku, jakie to wszystko dzisiaj jest a fe, ojojojojoj, pogłaskajcie i przytulcie go bo jest taki smutny :(. Mecz bez dwóch dogrywek i buzzera? Zapominamy, kasujemy z memory, nie nagrywamy na VHS. Butler 40/10/10 w jednym z najlepszych solo występów w historii finałów? LeBron w 31745 rankingu czegoś tam wyprzedził kogoś tam TO JEST WAŻNE!!! Typie, kiedyś byłeś w tym dobry (najlepszy?), ale straciłeś to coś bezpowrotnie jak Małgorzata Domagalik. Tylko że ona ma +60, a Ty -40, więc będzie z Tobą jeszcze gorzej. RIP

    Jak nie będzie podcastu Sitarz/zNYK to ja tu nie wracam xD elo

    0