Sitarz: Miami Heat w swoim stylu demaskują obronę Milwaukee Bucks

6
fot. USA TODAY Sports

W drugiej połowie meczu numer dwa Miami Heat w większym wymiarze prowadzili atak przez Bama Adebayo. Była to odpowiedź na zdecydowanie lepszą obronę Milwaukee Bucks na Jimmym Butlerze. Odpowiedź wykorzystująca defensywne tendencje zespołu Mike Budenholzera.

Oprócz tego wydarzyło się w tym spotkaniu mnóstwo istotnych rzeczy. Wymienić należy: podwojenia na Khrisie Middletonie w pierwszej połowie, ale w minutach bez Giannisa; zasłony Giannisa dla Middletona, ale też George’a Hilla i Erica Bledsoe, którzy nie do końca byli w tych akcjach efektywni; więcej akcji ofensywnych z Giannisem na łokciach; wciąż mało pick-and-rolli Giannis-Korver; smallball Bucks z Marvinem Williamsem obok Giannisa; dobrze operującego piłką Tylera Herro; aż 13 rzutów Jae Crowdera, dzięki któremu Heat użytkowali defensywne ustawienie Giannisa w pomocy; wyciąganie Brooka Lopeza spod obręczy Kellym Olynykiem; kolejne problemy Bucks w obronie akcji pick-and-pop; piątki Heat bez wysokiego i tercet Butler-Crowder-Iguodala ze strzelcami Herro-Robinson; pick-and-rolle Dragić-Butler grane na szczycie; odważniejsze switchowanie graczy Milwaukee w drugiej kwarcie, ale liczone raczej na palcach jednej dłoni; w zasadzie brak zmian krycia duetów z Giannisem, gdy ten bronił stawiającego zasłony Crowdera w pick-and-rollach prowadzonych przez np. Gorana Dragicia; w zasadzie brak zmian krycia w koncepcji defensywnej Bucks; cross-match w trzeciej kwarcie, w którym Brook Lopez bronił Crowdera, a Marvin Williams Olynyka.

Wszystkim nie sposób się zająć. Natomiast biorąc pod uwagę tożsamości obu zespołów i fakt, że jeszcze od nich nie odeszli – i raczej tego nie zrobią – jest jeden aspekt tej serii – i przy okazji jeden z ważniejszych – toczący się na wspólnej płaszczyźnie, w której oba zespoły dominowały w sezonie regularnym.

Po stronie Miami Heat są to hand-offy i zasłony stawiane przez Bama Adebayo dla strzelców. Heat póki co trafili aż 38% rzutów za trzy punkty

Natomiast po stronie Milwaukee Bucks jest to obrona Brooka Lopeza i przywiązanie Mike’a Budenholzera do systemu, który polega na ochronie obręczy.

Po dwóch meczach Bucks tracą aż 117 punktów na 100 posiadań. Po najlepszej w sezonie regularnym obronie zostały fragmenty. I chociaż po aż 40 punktach w Game1 Jimmy Butler rzucił w Game2 punktów 13, a bardzo dobry w defensywie występ Wesleya Matthewsa i lepsza pomoc w pomalowanym okazały się celnymi usprawnieniami, to o sukcesie nie może być mowy.

Seria tocząca się w wolnym tempie sprzyja jednemu zespołowi. Słusznie sprowadzana przez Miami do ataku pozycyjnego, pokazuje na czym polega systemowa koszykówka w playoffach, kiedy najlepszy gracz dysponuje słabym rzutem. Czy należy tutaj obrzucić Bucks błotem? Nie. To jeszcze nie ten moment.

Zaznaczyć trzeba jedno: Heat przegrali trzecią kwartę 24-26. Trafili tylko 6 rzutów, z czego 4 za trzy punkty. W porównaniu z 1-na-7 z dystansu Bucks, trójki pomogły utrzymać przewagę po pierwszej połowie. A wraz z dużą liczbą rzutów wolnych (11 do 3 dla Miami), była to wybitnie analityczna kwarta Heat z tylko dwoma rzutami z mid-range. Tercet „trójki-linia-pomalowane”, to idealna kontra na defensywę Bucks, która chce rywali widzieć właśnie na półdystansie.

Heat zaczęli mecz tak, jak zwykle – wyprowadzając Duncana Robinsona. Tym razem na szczyt. Ale najpierw w akcji screen-the-screener wyprowadzili do góry Adebayo, a później Dragicia. Dopiero wtedy Robinson wyskoczył po swoje:

Co możesz zobaczyć? Świetną zasłoną Bama, a przede wszystkim obronę Brooka Lopeza na Adebayo. Lopez jest daleko, jest zgodnie ze schematem, jest to podobne zachowanie do zachowania Embiida w stosunku do Daniela Theisa – z zasadniczą różnicą: Adebayo to lepszy gracz.

Ofensywny system Miami operuje inaczej niż ten Bostonu. Strzelcy częściej niż kozłujący odbierają piłkę od wysokiego i to nie kozłującym wysoki stawia większą liczbę zasłon, a strzelcom właśnie. Widzisz down-screen Bama, na którym zatrzymał się Khris Middleton? Middleton został sam na dwóch. Bez pomocy, bez asekuracji.

To w takich akcjach Heat znajdują Świętego Graala przeciwko regularnie pomagającej sobie obronie Bucks.

A jest to brak pomocy.

Po przerwie Heat szukali trójek w podobny sposób, ponieważ od początku meczu Bucks zwyżkowali w obronie dystansu w akcjach pick-and-roll. Chociaż zaprezentowane schematy pozostały problematyczne i należy o tym dyskutować, to nieco trudniej było Dragiciowi i Butlerowi posyłać podania do strzelców, a także punktować (tylko 1 na 8 z gry w drugiej połowie). Lepiej spisała się pierwsza linia obrony Bucks, a w konsekwencji Heat zaliczyli mniej penetracji niż w Game1 (56 i 43).

Ale w tej serii tylko jeden zespół potrafi znaleźć remedium na własne problemy. I to w trakcie meczu.

Pierwsza rzecz: Jae Crowder oddał 12 rzutów za 3, trafił 4, regularnie ustawiał się po drugiej stronie zagrywek, dosłownie uciekał od piłki, stawiał zasłony, uczestniczył w ofensywie jako spot-up strzelec i jako wabik. Dlaczego? Bo był kryty przez Giannisa.

W związku z tym: w hand-offach Adebayo-strzelec (strzelcem najczęściej jest Robinson), Heat nie mierzyli się z help-defense dwóch najlepszych obrońców Bucks: Lopeza i Giannisa. Namierz obu:

Od kilku lat Miami Heat są zespołem, który wie gdzie ustawiać swoich graczy, jak maksymalizować ich wartość, jak minimalizować niedostatki i jak pozycjonowaniem zyskać przewagę nad rywalem. Stąd w posiadaniu wyżej Butler znalazł się w przeciwległym rogu do pary z Crowderem na skrzydle – odciągającym Giannisa od pomocy na prawej stronie – który postawił świetną zasłonę na Middletonie broniącym Robinsona. Jedna z efektywniejszych akcji Heat toczyła się z nikłym udziałem obrony Bucks.

Pick-and-roll Robinson-Adebayo przynosi Heat grubo ponad punkt na posiadanie. Głównie w podobny sposób operuje na piłce Robinson ball-handler. Stąd absurdalnie świetne 1.68 PPP w pick-and-rollu w sezonie regularnym i 1.50 PPP w playoffach. A to nawet nie jest jego główna broń.

Warte uwagi są dwie umiejętności Robinsona – już w akcjach poza piłką. Są to: markowanie kierunku ruchu oraz siłowa separacja. On nawet przez moment nie czuje się przytłoczony przez teoretycznie silniejszego Middletona, któremu konsekwentnie ucieka. I może to czas, żeby gracz niższy i szybszy, zwinniejszy i bardziej zwrotny, bronił off-the-ball strzelca, który w akcjach hand-off zdobywał aż 1.38 PPP, a wciąż ma przed sobą świetny mecz. Pierwszy był nieudany. Drugi był dobry. Kolejny może być ofensywnym orgazmem.

Jest jedna pewna rzecz dotycząca tej serii: Heat nie przestaną korzystać z prezentów. Tak, w tej chwili o obronie Bucks należy mówić w kategoriach prezentów. Poniżej kolejne posiadanie, w którym być może najlepszy strzelec ligi oddał niekontestowany rzut. Fakt, close-out Lopeza, ale close-out spóźniony:

W kontekście przygotowań do meczu Adebayo i Robinson powinni być priorytetem. Zarówno pod względem gry ze sobą i pod siebie, jak i pod względem gry dla innych.

Robinson, jak wiemy, zdobywa punkty. Adebayo kreuje innych. W sezonie regularnym zaliczał 9 potencjalnych asyst na mecz – mniej wyłącznie od dominujących piłkę guardów: Butlera (11.5) i Dragicia (10.1). Wśród centrów znalazł się za Nikolą Jokiciem (11.1).

To Adebayo kreował asystami prawie 14 punktów w każdym meczu sezonu regularnego. A w playoffach? Prawie 15. W serii z Bucks? 12.5 punktu. W tym momencie jest drugim kreatorem zespołu – zaraz po Butlerze. Dlatego Goran Dragić może maksymalizować pick-and-rolle pod kątem zdobywania punktów. Dlatego Heat mogą kreować rzuty na kilka różnych sposobów. Tego Milwaukee nie mają. I to widać.

Spójrz na typową dla Miami zagrywkę Horns, w której duet Adebayo-Robinson zajmie oba łokcie. Na prawym ten pierwszy będzie miał piłkę. Na lewym ten drugi postawi back-screen Butlerowi, który ścięciem do kosza uruchomi pomoc Bledsoe z lewego rogu. A w nim Goran Dragić zostanie sam:

Takich przerzutów ma Adebayo kilka w każdym meczu. Jeśli Bucks niczego nie zmienią, nie zmieni się sposób zdobywania przestrzeni i pozycji na dystansie. Pamiętajmy: to nie są ci sami Heat, którzy mieli problem z oddaniem 30 rzutów za trzy w meczu (sezon 2016/17) czy nawet 20 (sezon 2015/16)! W serii z Bucks mają ich średnio 38. 45 w Game2. To dużo.

Wracając do hand-offów. Heat mądrze prowadzą je możliwie daleko od obręczy. Zwłaszcza te dla Robinsona – w tym przypadku zwykle chodzi o rzut za trzy punkty. Te dla kozłujących, w tym dla Tylera Herro są nieco zmodyfikowane – z powodu częstszej gry na piłce. A w niej Herro jest lepszy z tygodnia na tydzień.

W tym meczu miał kilka świetnych penetracji. Częściej niż Robinson posługuje się dryblingiem. To nie są tacy sami gracze.

Spójrz na poniższe posiadanie, zwłaszcza na manewr Herro, którym złapał Middletona na łyżwach. Manewr wystarczający do wykreowania dobrej pozycji:

To też zupełnie inna sytuacja dla obrony Bucks – łatwiejsza. Lopez znajduje się bliżej Bama, a szybka pomoc Bledsoe z prawego rogu jest możliwa dzięki miejscu, z którego padł rzut – półdystans. Jednak takie próby są rzadkością. Herro próbuje atakować obręcz. I pewnie zrobiłby to, gdyby akcja wydarzyła się wyżej, albo gdyby Adebayo nie uciekł z zasłoną.

Dlaczego to ważne? Dlatego, że jeśli Bucks przesuną obronę wyżej, to nie tylko Dragić i Butler otrzymają szerszy korytarz do obręczy i więcej miejsca pod nią. Tutaj Herro, bohater drugiego planu, gracz być może niedoceniany przed serią, też swoje znajdzie.

Póki co trwający wciąż okres przed meczem numer trzy, to okres pytań. Co zrobi Mike Budenholzer przeciwko zagraniom, które demaskują obronę? Czy Bucks wyłączą hand-offy Heat? Czy zaufają sobie, ale i szczęściu, które nie pozwoli Miami trafić 38% rzutów za trzy punkty? Czy w tym meczu Giannis obrońca, zostanie przesunięty bliżej piłki, bądź na piłkę? Czy Coach Bud odważy się przesunąć go z help-defense do on-ball-defense?

Powyższe akcje wymagają reakcji.

Na pewno kontrą (1) na hand-offy Adebayo-Robinson są zmiany krycia, ale trudno o nie w Milwaukee, bo to nie jest rzecz łatwa bez uprzednich treningów, a zwłaszcza dla zespołu, który od dwóch lat switchuje po prostu mało. Inne zespoły są w obronie bardziej elastyczne – Lakers, Raptors, Heat, Celtics. Bucks przez cały sezon polegali na jednym schemacie. To widać. Trudno wykonać efektywnie zadanie, któremu poświęciło się niewiele czasu na treningach i przede wszystkim w meczach.

Dlatego pozostając w obszarze systemu Bucks. Kontrą (2) jest także wyższe ustawienie obrońcy Adebayo, ale Lopez to obrońca obręczy, a w każdym pick-and-rollu, czy to granym na środku czy na boku, zostaje niżej. To nie znaczy, że Bucks nie mogą tego zrobić. Mogą.

Kontrą (3) może być odsunięcie Middletona od takich akcji: zwłaszcza, że to druga ofensywna opcja, a póki co żaden gracz Bucks nie przebiegł w obronie tyle co Middleton (aż 1.26 mili na mecz: mniej wyłącznie od Anunoby’ego, VanVleeta i Tatuma). Oczywiście, że to poniekąd łączy się ze zmianami krycia. Albo z zone-defense. Czy Bucks aby na pewno nie potrzebują zone-defense? Może.

Wyłączając jednak zmiany krycia: być może na tych non-stop pojawiających się zasłonach powinien biegać Wesley Matthews? Wtedy  Middleton mógł odpowiadać za Jimmy’ego Butlera.

Kolejną kontrą (4) jest przesunięcie Lopeza na innego gracza. Na przykład na Jae Crowdera, który w ataku robi tyle co stretch-piątka (rzuca za 3 i stawia zasłony, nie gra na piłce). Ten manewr sprawiłby, że Bam Adebayo byłby kryty przez Giannisa.

W rzeczywistości taki matchup istnieje, ale tylko w smallballowych ustawieniach. Tymczasem mówimy o pojedynku pierwszych piątek, w których smallballową jest piątka Miami – i to piątka póki co minusowa (minus-2.1 na 100 posiadań, starterzy Bucks są plus-0.8).

Kiedy Giannis kryje Adebayo, to kryje go dość blisko. Naturalnym jest to, że pomaga guardom nieustannie biegającym za Robinsonem, Herro czy nawet Dragiciem. Widać to poniżej:

Przed hand-offem wydarzyła się niska zasłona Dragicia dla Herro. To kolejne utrudnienie, które łatwo rozwiązać switchem. Nie ma jednak dużych szans na to, że w Game3 dojdzie tutaj do usprawnienia, nawet jeśli zmiana krycia duetu Hill-Connaughton na zasłonach niski-niski do-sło-wnie usprawni im życie.

Myślę, że powyższych czterech rzeczy należy oczekiwać w meczu numer trzy, bo są a) rozsądne, b) pasują do personelu Bucks, i c) Heat jeszcze się z nimi nie mierzyli. Leży jednak niesamowitej wagi problem w naturze spotkania: jest ono kluczowe dla tego sezonu i kto wie, może dla przyszłości Bucks. Eksperymentować w meczu sezonu, dekady i nowoczesnej historii organizacji? Odważnie i nietuzinkowo. Czyli przeciwnie do „zachowawczo i konsekwentnie” definiujących Budenholzera i Milwaukee Bucks 2020.

Poprzedni artykułWake-Up: OG zamyka TVP! Nash trenerem Nets(?!), Kawhi wraca na swój tron
Następny artykułMiędzy Rondem a Palmą (900): New Brooklyn Knicks

6 KOMENTARZE

  1. Kozacko Piotrze! Chwali się, że nie tylko postawiłeś pytania i zdiagnozowałeś problemy, ale przede wszystkim raczej dość celnie wskazałeś odpowiedzi, za którymi idzie to kluczowe dla całej serii pytanie o decyzję Buda

    0
  2. Dzięki na zwróceni mi uwagi na tyle ciekawych niuansów w grze Heat – jak podwójne zasłony dla Robinsona, czy mimo wszystko niedoceniane przeze mnie kreowanie innych przez Bama nie licząc jego firmowych hand-offów.

    Pisz proszę jak najwięcej!

    0