Kwiatkowski vs. Szczepański: Tolerancja ryzyka

12
fot. newspix.pl

Kolejny dzień na Florydzie był już kolejnym dniem, w którym odnotowano nowy rekord zarażeń, część graczy boi się, że pracownicy Disney’a wnosili będą COVID-19 na kampus, a my skończyliśmy tu: “Mamy doniesienia o tym, że jest grupa takich zawodników, a NBA nie będzie na siłę ściągać ich do kampusu. To będą bardzo trudne decyzje i każdy może mieć swoje poważne powody, ale obawiam się, że nawet mimo pandemii, w opinii publicznej zostanie im przypisana łatka „mięczaków”, tych, którzy nie chcieli grać razem z kolegami i zostawali ich.”

Maciej Kwiatkowski: 12 głosów za i 3 przeciw/niezdecydowane w jednej z 30 drużyn okazało się nie być oczywiście tym samym co 360 głosów za i 90 przeciw/niezdecydowanych. Okazało się, że mamy ok. 90 koszykarzy w NBA, którzy mają wątpliwości i ich głos stał się bardziej donośny, niż trzech koszykarzy Orlando Magic. Obserwując ten rozpędzony wcześniej pociąg Adama Silvera, Chrisa Paula i Michele Roberts, to było do przewidzenia.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułJoakim Noah zostanie w Clippers na resztę rozgrywek
Następny artykułFlesz: Czy przypadkiem 68% z Was nie ma racji?

12 KOMENTARZE

  1. Bardzo rzadko coś komentuje, a jestem z wami od początku. Muszę w końcu się wtrącić, bo tego już nie idzie czytać… skończcie proszę z tym strachem przed „pandemia”. Cały świat sportu ruszył do przodu, bo ludzie w większości przypadków maja swoj rozum i nie widza realnego zagrożenia, a badani co drugi dzień zawodnicy NBA rzekomo srają w gacie? Czy naprawdę w to wierzycie? Czy w całej redakcji 6gracza nie ma choć jednej osoby która potrafiłaby otwarcie skrytykować/wyśmiać całą te farsę związana z obawami gry w bańce?

    0
    • @NYC weź pod uwagę, że sytuacja w USA i ogólnie w obu Amerykach jest dużo gorsza niż w Europie. Włochy i Hiszpania najgorsze mają już za sobą, a na Florydzie np. co chwilę rekordy. Ciężko to porównywać imo, zresztą piłka nożna jest dużo mniej kontaktowa i na świeżym powietrzu, a ponoć w świecie Tenisa są zakażenia u najlepszych i zastanawiają się czy nie odwoływać. Zawodnicy NBA może nie ‘srają w gacie’ o swoje zdrowie, ale o zdrowie swoich bliskich już na pewno – patrz chociażby matka KATa. Tam jest dużo ludzi otyłych, źle się odżywiających, mniej odpornych. Trochę szerszego spojrzenia! Pozdro!

      0
      • Dlaczego więc Ci sami zawodnicy, co rzekomo obawiają się o zdrowie swoje, czy swoich rodzin, od dwóch tygodni protestują ramię w ramię z setkami innych osób, niejednokrotnie trzymając się za ręce, narażając się samowolnie na działanie wirusa? Nie obchodzi mnie sam kontekst protestów, czy są ważne czy nie – chodzi o sam fakt, że skoro mogą i przede wszystkim chcą w tym uczestniczyć, to tym bardziej powinni przyjechać do Orlando wykonywać swoją pracę. Przecież to jest hipokryzja – zezwalać im na marsze z setkami przypadkowych osób (nie zmienia faktu, że na świeżym powietrzu) współczując jednocześnie i obawiając się o ich zdrowie (czy ich rodzin) w zamkniętym Disneylandzie, gdzie niemal wszyscy będą przebadani, więc zakładam, że zdrowi… Drugą kwestią jest fakt, że zawodnicy od dłuższego czasu spotykają się i grają w swoim gronie, co widać na instagramie – można odnieść wrażenie, że cała spirala obaw o zdrowie zawodników jest nakręcana przez media (jak od początku pandemii zresztą), a sami zawodnicy w dupie mają jakiekolwiek obostrzenia.

        0
        • Z tym się akurat zgadzam, że prostestować niby mogą, a grać się boją – to też dla mnie hipokryzja. Niemniej jednak NBA nie ma żadnych środków, żeby im tego zakazać, a nawet gdyby mieli, to byłby to marketingowy strzał w stopę.

          Co do workoutów między graczami to wiesz, trenując wspólnie z jakąś garstką kumpli masz kontakt z dużo mniejszą liczbą osób niż podczas normalnego reżimu treningowo-meczowego w NBA. Oczywiście, że spirala jest nakręcana przez media, ale jakoś tam samych zawodników można zrozumieć, że z tyłu głowy mają obawy, a prawdopodobieństwo zakażenia rośnie wraz ze zwiększoną liczbą osób, z którą masz kontakt (sztab klubowy, przeciwnicy, dziennikarze)

          Tu we wszystkim chodzi o jakiś balans i minimalizowanie ryzyka. Zobaczymy jak to wyjdzie u Myszki Miki, mam nadzieję, że dobrze, bo tęsknię już za sportowymi emocjami. Ponownie pozdro!

          PS. W Twojej pierwszej wypowiedzi najmniej mi się spodobała pretensja – skończcie proszę z tym strachem przed „pandemia”. Raz, że Panowie Redaktorzy mogą mieć inne zdanie niż Ty, a dwa, że nawet jakby mieli podobne zdanie, to wykonują swój obowiązek, relacjonując nastroje i opinie zza oceanu. Ja tam nie czuję się straszony, raczej doinformowany. Kwestia tego, jak chcesz to odebrać :) 5!

          0
  2. W perspektywie cytatu Arnoviotza absurdalne wydają się legendarne flu games w historii NBA. Czy przeciwnicy nie bali się kryć zarażonego grypą i gorączkującego Nowitzkiego albo Jordana? Nie mieli wątpliwości, czy chcą bronić w post kaszlącego Niemca? A jakby się zarazili i nie mogli grać w game 5, 6 albo 7? Powikłania pogrypowe ain’t no joke.

    0