Wake-Up: Twoja siostra jest gorsza w koszykówkę niż Brandon Ingram. Cztery dogrywki i 329 punktów w Atlancie. Channing Frye kończy karierę

17

Nie Kobe, idziemy

Siedem meczów rozegrano ostatniej nocy. W jednym z nich padł nawet wynik 168:161, bo były aż cztery dogrywki. W innym Raptors wygrali po końcówce z Portland, a w jeszcze innym Clippers pokonali Kings w Sacramento. Ale zaczniemy od razu w Staples Center, żeby wczorajszy gin się nie zmarnował.

Gdy tylko (48-14) Milwaukee Bucks ustawiają jakieś defensywne taktyki, to od razu wyjmują dziwne książki z tyłu regału. Te taktyki polegają na zachęcaniu ludzi do robienia rzeczy, których robić nie chcą. Czysty terroryzm. Zrobili to w styczniu z Jamesem Hardenem, a wczoraj Brook Lopez (Brook Lopez) krył Rajona Rondo (Rajona Rondo) tak jakby ten się osiemdziesiąt sześć lat nie mył. Niespełna kwadrans więc Raj potrzebował, żeby trafić trójkę …po tym jak spudłował pierwszych siedem. W trzeciej kwarcie Bucks nagle, znienacka, ustawili strefę 3-2 – nic wymyślnego – ale Lakers nie zbiegali wahadłowo po grzybie. Tadeusz Huciński wrócił do śniadania.

Bo Bucks to fajny zespół. Ich koszykówka jest tak przyjemna i prosta w obsłudze, że gdyby Bucks grali, dajmy na to, w Los Angeles, ludzie dobijaliby się drzwiami i oknami, żeby w Bucks grać. Lakers chcieliby choć w dwóch trzecich wyglądać na parkiecie w ten sposób. Dlatego od dwóch meczów LeBron James wychodzi w pierwszej piątce jako nominalny center. I dlatego przez większość czasu ten mecz wyglądał jak rozgrzewka.

Moja ulubiona część tych trudnych i tak przeżywanych dni (30-32) Los Angeles Lakers to ta, że generalnie chodzi o to, że LeBron zrzuca kilogramy, a dopiero w tle tego grane są jakieś tam mecze, na które ludzie przychodzą i które ludzie potem tak przeżywają.

Ludzie zupełnie mylą o co chodzi. To jeszcze jeden dowód na to, że nie tylko kibice, ale media nie mają pojęcia.

Na szczęście, Brandon Ingram był genialny. Naprawdę był. Dzieje się jego emerżęnsja. Tylko popatrz na to:

 

Zaczął mecz 9/9 z gry, większość tego w iso-akcjach, post-pickandrollowych czy post-curlowych, choć było i odsuń-się-teraz-będę-jadł.

Giannis też był wielką gwiazdą, bo …miał tylko pięć punktów w pierwsze 20 minut przeciwko Grubemu i jego kolegom (i nie kolegom) na tej wielkiej scenie w Staples Center. Zastanawiam się często czy gdy te okręgowe klubiki wysiadają na stacji w L.A., patrzą się na pałac kultury, wieżowce, co myślą? Czy większa jest szansa na to, że klub z takiego wygwizdowa pójdzie w tany niż dajmy na to klub z Miami czy Nowego Jorku?

Ingram, tylko Ingram:

 

Średnio 28.4 punktów na skuteczności 58% z gry w ostatnich pięciu meczach.

Lakers przegrali 120:131, prowadząc 118:116 na dwie i pół minuty przed końcem. Bucks są tak dobrzy. Wrócimy zaraz do tego.

Portland @ Toronto 117:119 (McCollum 35 – Leonard 38)
Milwaukee @ LA Lakers 131:120 (Bledsoe 31 – James 31/10a)
LA Clippers @ Sacramento 116:109 (Shamet 20 – Hield 23)
Washington @ Boston 96:107 (Beal 29/11/6 – Horford 18)
Charlotte @ Brooklyn 123:112 (Walker 25 – Russell 22/9a)
New Orleans @ Phoenix 130:116 (Randle 22 – Booker 26)
Chicago @ Atlanta 168:161 (LaVine 47/8/9 – Trae Young 49/8/16)

1) Marcin Gortat nie chciał, Pau Gasol bardzo chętnie. I to jest właśnie ta różnica i dlatego bluzę i koszulkę mam z braćmi.

Pau Gasol rozwiązał kontrakt ze Spurs, planuje dołączyć do Bucks

2) Liczba kluczowych niezastrzeżonych wolnych agentów Bucks zmniejszyła się do dwóch: Khris Middleton i Brook Lopez. Eric Bledsoe podpisał nowy kontrakt, a w zasadzie przedłużył obecny o cztery dodatkowe lata za 70 mln dolarów. Kiedy gra tak jak dwa dni temu w Sacramento, gdy miał triple-double z 26 punktami i poprowadził Bucks do zwycięstwa w meczu, w którym Giannis grał minuty limitowane do 24, albo tak jak dziś rano, gdy rzuca 31 punktów i ma kluczowe akcje w crunchtime, warunki tej umowy wyglądają dla Bucks świetnie. W inne dni też jest wart tych pieniędzy.

Eric Bledsoe podpisał przedłużenie z Bucks

Zdziwię się mocno, jeśli Bucks nie zatrzymają w lipcu Lopeza, natomiast przyszłość Middletona w Milwaukee oceniam 50-50.

Te ostatnie półtora roku w NBA to po cichu świat Jona Horsta.

3) We wczorajszej Palmie powiedziałem, że Channing Frye powinien karierę zakończyć i kilka godzin później Channing Frye to zrobił.

Frye był jednym z pierwszych typowych stretch-centrów. Po trudnych początkach w Portland i Nowym Jorku, kiedy znalazł się w Phoenix, nagle stał się ważnym ogniwem runu Suns po finał Zachodu w 2010 roku, a następnie kilka kolejnych lat spędził nieprzypadkowo – i robił to po cichu nawet aż do sezonu dwa lata temu – jako gracz, którego analityka kochała. Kochała go dlatego, że jego spacing z pozycji nr 5 – ten który Brook Lopez teraz daje dla Bucks – był zasadniczy, bezwzględny i wtedy jeszcze bardzo świeży, przez co trudny do ogarnięcia.

Historia powinna zapamiętać Channinga Frye’a jako jednego z pionierów pozycji stretch-5 w NBA i przyjemnego gościa.

4) To warto będzie obejrzeć, jeśli rano było się gdzie indziej: Toronto Raptors pokonali tych szarżujących w Top-4 Zachodu Portland Trail Blazers 119:117. Kawhi Leonard na trzy sekundy przed końcem rozstrzygnął o sprawie.

Ja tam widzę często Michaela w tych iso-akcjach Kawhi’a.

A tu Kobes:

 

Whi zdobył 38 punktów, a Kyle Lowry miał 19 punktów i 10 asyst dla tych Raptors, którzy w tym tygodniu zaliczyli sobie małe statement game z Bostonem i wygrali już 9 z 10 ostatnich meczów. Zobaczymy co stanie się z Raptors w playoffach i jak daleko zajdą, ale trudno wyobrazić sobie obecnie, że rozstawienie przed playoffami Wschodu wyglądało będzie inaczej niż: 1. Milwaukee Bucks 2. Toronto Raptors.

C.J. McCollum rzucił 35 punktów praktycznie samymi trójkami, Damian Lillard dodał 24 punkty. To była dopiero pierwsza porażka Blazers po Weekendzie Gwiazd.

5) 15-2 skończyli Milwaukee Bucks mecz grany w obrębie treningu kondycyjnego LeBrona Jamesa, więc pokonali Los Angeles Lakers w Staples Center, jak już wiesz, 131:120. 11 z tych 15 punktów rzucili, między innymi trafiając po trójce w ostatnich 118 sekundach, Eric Bledsoe z agencji Richa Paula i Malcolm Brogdon. W tym czasie Rondo, LeBron i Kentavious Caldwell-Pope tracili piłkę.

 

Egzekucja Lakers w crunchtime wołała nawet o powrót izolacji potrajanego Kobiego. Jakby Lakers nie ogarniali że są w crunchtime. Z drugiej strony to był trening i gracze Lakers widzieli, że jeszcze tylko minuta z hakiem, prysznic i do domu. Trzeba uważać zwłaszcza w tych ostatnich minutach, żeby sobie niczego nie naciągnąć. Warto być ostrożnym, jak Lakers. Popatrz jak szybko Bron był w szatni

 

Giannis Antetokounmpo też był głową gdzieś indziej, albo to pobolewające go kolano (TO kolano) sprawiło, że był taki pasywny. Rzucił tylko 16 punktów i miał 15 zbiórek. No ale Bucks to sport drużynowy więc Bledsoe rzucił 31 punktów, Brogdon miał 21 i było to już ósme z rzędu zwycięstwo Bucks, za to aż 10-te z kolei na wyjeździe.

Ingram i James w końcu rzucili po te 31 punktów, James miał nawet 10 asyst, a Rondo dobił nawet do 20 punktów. Nie widzę wielkiego sensu w graniu dalej Lakers w ten sposób, tak nisko.

Playoffy się oddalają, choć zobaczymy jeszcze. Na końcu komuś mocno może zależeć, żeby znaleźli się w nich Lakers, a nie Clippers czy Kings…

6) A Clippers i Kings grali sobie mecz w Sacramento, którego wynik, jakikolwiek by nie był, był chyba zły dla Lakers. Landry Shamet osiem ze swoich 20 punktów dziabnął w czwartej kwarcie, Sweet Lou na 8 sekund przed końcem trafił dwa rzuty wolne i Clippers odparli comeback Kings, wygrywając na wyjeździe 116:109.

Danilo Gallinari miał 19 punktów i 9 zbiórek, Shai Gilgeous-Alexander wreszcie odbił się od ściany i rzucił 15, a Ivica Zubac miał 10 punktów i 10 zbiórek. Nie patrz teraz, ale Clippers właśnie zrobili 4-0 sweep na Kings, na tych Kings, dla tych Kings, dla których była to trudna porażka.

Buddy Hield miał 23 punkty, oddychający trochę od miesiąca rękawami De’Aaron Fox miał 12 asyst, ale tylko 12 punktów, a William Cauley-Stein 16 punktów i 12 zbiórek.

7) Boston Celtics przerwali passę czterech porażek wygraną z czymś w rodzaju Washington Wizards 107:96. Kyrie Irving miał 13 punktów i 12 asyst, Al Horford rzucił 18, Marcus Morris 17, Marcus Smart 16 i Jaylen Brown dodał 13.

8) Brooklyn Nets nagle nie potrafią wygrać meczu po tym jak Zach Lowe zaprosił Joe Harrisa i Sarę Kustok do podcastu, a ten netsiak Adrian Wojnarowski dopieszcza menedżment Brooklynu w każdym swoim. My w Charlotte nie mamy takiego piaru, dlatego z lubością przyjeżdżamy do Nowego Jorku, żeby potraktować tych nagle co-to-nie-my Nets, tak jak powinno się ich w tym tygodniu traktować. 123:112. Kemba rzucił 25, Jeremy Lamb dodał 22 i Charlotte wraca, tam gdzie Charlotte miejsce, czyli na 1. miejsce Southeast Division – suń się Orlando.

9) New Orleans 130, Phoenix 116. Za bardzo kochamy NBA, żeby przejmować się szczegółami tego meczu.

10) I oczywiście na koniec coś czego warto spróbować. Słyszysz przecież cały ostatni miesiąc o Trae’u Youngu, słyszałeś nawet być może o tym, że Lauri Markkanen i tylko Lauri Markkanen! Ba, ponoć Zach LaVine odzyskał nawet gaz z października. No ale dla tych dwóch pierwszych można – niekoniecznie trzeba, bo po rozebraniu go z dogrywek był to jeden z takich o tam sobie meczów – obejrzeć 168:161 Chicago Bulls w Atlancie po czterech dogrywkach. Po czterech!

Byłby to zwykły mecz, gdyby nie ta akcja:

 

Cześć Steph.

Byłby to krótszy mecz, gdyby nie to:

 

Z takimi meczami z reguły jest tak, że od drugiej dogrywki są one z reguły nikomu niepotrzebne, trudne i ciężkie.

 

Taki Trae Young grał jednak aż 56 z 68 dostępnych minut, rypiąc trzeci z rzędu mecz na 36+ punktów stevonashowymi 49 punktami, 16 asystami i 8 zbiórkami. Zrobił to w dodatku bez swojego partnera w pickandrollowej zbrodni Johna Collinsa, który się pochorował.

Ale mecz wygrali Bulls. Zach LaVine rzucił career-high 47 punktów, a Markkanen miał 31 punktów i 17 zbiórek. Od czasu trade’u po Otto Portera – 31 punktów w piątek – Bulls, tak jak mieli, stali się trochę za dobrzy na tankowanie.

Z drugiej strony, w świetle poluźnienia reguł loterii i zmniejszenia szans na to, że te absolutnie najgorsze zespoły ją wygrają, powinniśmy kibicować właśnie takim drużynom, które grają, a nie tankują. Jak robi to Atlanta, i jak robi to właśnie Chicago. Choć domyślam się, że opinie, zwłaszcza wśród kibiców tych drużyn, są różne, kiedy do ligi idzie Zion Williamson.

Szczegółów tego meczu Bulls z Atlantą oszczędzimy też, ale dlatego, że warto na ten event spojrzeć. Nie będę kłamał, że to zrobiłem. Mogę za to skłamać, że to zrobię.

W wersji portable można sobie podpiąć plus cztery minuty Trae’a Younga:

Albo obejrzeć to w pięć minut:

11) Dziś przed nami 11 meczów, w tym El Classico i Krzysztof Piątek. NBA rusza o 23-tej, ale tylko w Cleveland. Najciekawiej powinno być w Filadelfii (bez Embiida), gdzie Warriors kończą trasę bez odpoczywającego na bóle prawego kolana Klay’a Thompsona, Oklahoma bez Paula George’a (bark) wizytuje San Antonio, zmęczeni Bucks są w Salt Lake City (szybko wraca do gry Rubio), a Lakers próbowali będą uniknąć porażki w Phoenix. Można mieć przeczucia co do tego ostatniego, że sezon Lakers ma szansę znaleźć zupełnie nowe dno już za kilka godzin.

 

Poprzedni artykułChanning Frye ogłosił przejście na emeryturę
Następny artykułJeanie Buss dementuje doniesienia o wymianie Anthony’ego Davisa

17 KOMENTARZE

    • Jak tak dalej pójdzie, Lakers w lipcu nie będą chcieli Ingrama przehandlować w dealu Davisa. To już był kolejny mecz, gdy w niektórych tych akcjach w mid-range, spinach, fade-away’ach na przewyższeniu był w zasadzie nie do zatrzymania, nie do zablokowania.

      Jeśli masz takiego gracza, który już łapie taki poziom strzelecki w wieku 21 lat, może nie powinieneś go handlować w ogóle?

      Plus lubi bronić i może coś rozegrać.

      0
      • Gdyby była pewność że przychodzi ktoś z grona Leonard,Irving,Thompson to pewnie Ingrama by trzymali żeby było w tym zespole coś na przyszłość gdy LeBron odejdzie,ale jako że wydaje się to mało prawdopodobne żeby czołowy wolny agent tam przyszedł to presja na wymianę i sukces póki Bron ma jeszcze te dwa trzy lata może być za duża.Od początku jakakolwiek wizja timeline’u w tym zespole zgrzytała.Z LeBronem trochę jak z Mourinho,masz dwa/trzy sezony na sukces i patrzysz tylko krótkoterminowo.Być może przyprowadzi tego misia,ale raczej będzie to okupione zostawieniem spalonej ziemi po wszystkim.

        0
        • Ciekawa teoria z tą spaloną ziemią. Jednak LeBron i Mou inaczej ją palą. Mourinho robił kłótnie i dym. Również poziom sportowy też zazwyczaj był wysoki, a później było trudno innym trenerom wydobyć tyle z zawodników.
          LeBron to po prostu tak duża wartość w zespole, że drużyna traci 80% swojego składu.

          0
  1. Jeziorowcy grali bez dwóch gości ważnych z rotacji Ball-Stephenson
    (tak Stephensona chwili wlasnie tu mogło braknąć)
    Kozły są fantastyczne
    Bron-Bron wraca z każdym meczem wraca do szczytowej formy fizycznej
    To widać z każdym kolejnym meczem, że już blisko
    Ekipa juz zaczyna powoli hulać W KOŃCU … jeżeli Stephenson wróci, a pewnie wróci od poniedziałku i nikt inny znów nie złapie urazu
    To Los Angeles Lakers bez tych brzydkich sugestii i kolejnych ciosów w Króla Królów
    łapią play-offs

    za okolo 2 tygodnie Ball wraca i będzie miał 4 tygodnie na dojście do jako takiej formy na play-offs

    i nadejdzie znów czas aby znów przejrzeć i uwierzyć w Majestat
    gdyż jestesmy tylko świadkami,
    choc tak wielu ułomnych, niewiernych

    a zwycięstwo Clippers na korzyść Lakers
    proszę zerknąć na terminarz Clippers i Kings
    a Druzyna LeBrona musi przejść i Clippers i Kings
    Clippers zdażą wiele przegrać bez sugestii
    Lakers kontra Clippers mamy dwa razy
    Lakers kontra Kings mamy raz

    obrazoburcze słowa wobec Jego wysokości
    czy aby obronić swoj irracjonalny typ od zarania, że Lakers nie wejdą do play-offs?
    dluuugie urazy Balla, Rondo, spora przerwa Ingrama, długi uraz LeBrona plus przeciez jego długi powrot do formy fizycznej co tez kosztuje mecze

    to byłby bilans numer 3 spokojnie.
    spooooooooookojnie
    bo ja jestem wyjątkowo spokojny człowiek

    ale nie
    ale trzeba bronic swojej tezy
    stawiać się w ławie Bogów.

    przy Bogach tylko Król
    a nie point nibygod Rajon.

    0
  2. to wyprowadzenie piłki przez Lakers przy stanie 118:121 to jakaś zbrodnia z premedytacją, ziomek, który to robi powinien karnie w szatni do końca tego krótkiego sezonu siedzieć. Niemiło się ogląda ten zespół, to co robią na parkiecie to encyklopedyczne: jeszcze tylko 20 meczów i fakju lebron

    0
  3. Jeszcze tylko Middelton i Brogdon do podpisania i mamy druzyne na dlugie lata. Kibicuje Bucks od momentu wyboru Jabariego Parkera w drafcie. Trzeba przyznac ze przedziwnie ulozyly sie losy tego zespolu ale w tym momecie graja naprawde jak maszyna!

    0
  4. Oglądałem ten mecz Hawks-Bulls i to co robił Trae Young to było wielkie WOW, prawie wyskakiwałem z krzesła przed komputerem oglądając ten mecz i to co robi zwłaszcza wspomniany Young. Gdyby ten mecz zakończył się po pierwszej dogrywce myślę że byłoby to jedno z najciekawszych spotkań tego sezonu, naprawdę świetnie się to oglądało. Ale niestety, dogrywki się zrobiły cztery i na końcu właśnie ta długość spotkania sprawiła że stał się męczący, a szkoda.

    0