Dniówka: Offseason Cavs i Warriors. LeBron i Durant będą wolnymi agentami

20
fot. League Pass
fot. League Pass

NBA w tym sezonie zaczęła grać wcześniej, ponieważ dzień otwarcia został przesunięty na połowę października, ale to wcale nie miało oznaczać szybszego początku wakacji. Finały jednak zakończyły się sweepem, dlatego wyjątkowo wcześnie weszliśmy w offseason. Dziewiąty czerwca był pierwszym dniem okresu wakacyjnego w NBA. To najwcześniej od 1986 roku. Choć w zeszłym roku było to tylko cztery dni później.

Finisz pozostawił duży niedosyt, zwłaszcza, że zakończyło się to tak szybko i tak jak można było od początku przypuszczać – Golden State Warriors zdobyli drugi tytuł z rzędu. Ta przewidywalność zabija emocje, ale nie zapominajmy, że przez niemal cały sezon emocji nie brakowało i ten ostatecznie nieunikniony wynik nie był wcale aż tak oczywisty. NBA jak zwykle zapewniała nam sporo rozrywki. Czwarte z rzędu Finały w tym samym składzie wydawały się mało prawdopodobne przy problemach Cleveland Cavaliers, a Warriors nie mogli czuć się zbyt pewnie przy fantastycznej postawie Houston Rockets, którzy rzeczywiście postawili im trudne warunki w przedwczesnym finale. Dominacja mistrzów nie była dominującym tematem, ponieważ jak zwykle działo się mnóstwo różnych historii w całej lidze i to ogólnie rzecz biorąc był dobry, ciekawy sezon. Choć playoffy niewątpliwie zawiodły, zwłaszcza biorąc pod uwagę duże oczekiwania. Ostatecznie uratowały je tylko siedmiomeczowe Finały Konferencji – które same w sobie też pozostawiły sporo do życzenia, bo na Wschodzie były blowouty gospodarzy, a na Zachodzie brzydka koszykówka zdominowana przez izolacje, ale chociaż były to długie serie i obejrzeliśmy decydujące mecze numer siedem. W pięciu seriach drugiej rundy i Finału, zwycięzcy przegrali w sumie tylko trzy mecze.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułMiędzy Rondem a Palmą (638): Jesteśmy drzwiami offseasonu
Następny artykułKajzerek: Znakomity rok Jasikeviciusa

20 KOMENTARZE

  1. Ja trzymam kciuki za Jamesem w Spurs. Połączeniu umysłu Popovicha z Lebronem byłoby piękne i LBJ dałby radę pod limitowanymi minutami w systemie Popa pograć jeszcze z 10 lat w stylu koszykówki jak powinna być grana. Do tego (miejmy nadzieję) zostałby Kawhi i kryłby największych dzikusów rywali i wszyscy zadowoleni.

    Problem tutaj tylko widzę z tym, że Pop i RC Buford to dosyć mocne charaktery i LeBron nie rozdawał by tu kart jak w Cavs, ale myślę że daliby radę.

    Albo niech zostanie w Cavs, żadnych z dupy Rockets czy Philly, aby Simmonsa blokować, co gorsza zero Bostonu. Niech idzie się plażować w LA, Cavs albo Spurs.

    PS: Pomyślałem, że minusem tutaj byłoby to, że ogladając mecze Spurs częściej narażony byłbym na tych homerów komentatorskich, a “ohh, mama” śniłoby mi się po nocach, ale jestem gotów poświęcić się.

    0
    • Przyznam się, że dla mnie to też ulubiony kierunek w kontekście ewentualnego odejścia z Cavs.
      Lebron w San Antonio to byłaby ciekawa sprawa: pierwszy raz Król musiałby dostosować się do systemu, a nie drużyna do niego :) Chociaż pewnie pogadaliby razem z Popem przy jakimś Chateau i szybko wszystko poukładali.
      Jest jednak kilka wątpliwosci. Przede wszystkim zdrowie Leonarda (zakladając że zostanie w Spurs) oraz generalnie mocno leciwa drużyna w obecnym składzie.
      Zagadką jest też sam trener: wiek Popovicha (za kilka miesięcy skończy 70! lat), jego motywacja (obecne problemy rodzinne, dodatkowe trenowanie kadry USA) oraz możliwa za chwilę strata ulubionego asystenta.

      0
      • Ja tutaj widzę taki trochę naiwny, hollywoodzki scenariusz, obaj z problemami, LeBron z odnalezieniem się w zmierzchu swojej kariery, Pop radząc sobie w jednym z najtrudniejszych chwil w swoim życiu i zaczynają współpracować, zmieniając definicję koszykówki poprzez stworzenie idealnej drużyny opierającej się na zasadzie wymiany piłki, współpracy i perfekcyjnym poruszaniu się po boisku :P

        0
  2. Jak długo jeszcze artykuły będą zaczynać się jojczeniem się, że finisz pozostawił niedosyt i brakowało emocji? Chciałbym poinformować, że są kibice, wśród których taki finisz nie pozostawił żadnego niedosytu. Ba, są tacy, którzy są wręcz zajebiście zadowoleni z tego sweepu i bardzo się cieszą, że GSW obroniło tytuł. Liczą, że za rok będzie ponownie i będzie można cieszyć się threepeatem i 4w5. No, chyba że tylko ja jeden mam takie odczucia, to trudno, co począć ;)

    0