Flesz: Trust the Stevens

22
fot. newspix.pl
fot. newspix.pl

Rzadko najlepsi gracze NCAA są najlepsi też w NBA. Musielibyśmy wrócić się do Wake Forest, lub część z nas pewnie chciałaby się wrócić do LSU albo North Carolina.

Brad Stevens jest wygrawerowany na naszym szpiku. Jest całunem wszystkich cech potrzebnych, żeby stać się osobą odnoszącą sukces. Pokora, dusza i inteligencja. W 2010 roku napisał przedmowę do analitycznego College Basketball Prospectus. W 2012 roku zabrał 22-letniego blogera z piwnicy jego rodziców i uczynił analitycznym guru swojego sztabu w programie koszykarskim University of Butler. Rok później zabrał go ze sobą do Bostonu, gdzie obaj pracują do dziś.

Tak – ci ludzie pisali komentarze i mogliby i dziś pisać. Pewnie komentowali na grupach Yahoo z Billem Jamesem. Wiem, że robili to na ABPR.org z Deanem Oliverem. Dlatego wszystko to co dzieje się w życiu Stevensa jest zwyczajnie niezwyczajne. Przytomnie dostępne. To Brad Stevens, nie Sam Hinkie, umarł za nasze grzechy.

Grzechy braku pokory, empatii i przemyślenia.


Widziałem koszykówkę – sporo jej. Widziałem przez ostatnich 10 lat więcej, niż 10 lat temu mogłem przypuszczać. Tylko raz na jakiś czas trafia się zespół, który przynosi najzwyczajniejszą czystą radość z oglądania go. Głupi śmieje się do monitora. Wierci się na trybunach, jak dziecko czekające na prezent.

To może zdarzyć się raz na dziesięć lat. Zdarzyło się mi. Wszystko rozpływa się w foremce ideału. Rozpościera się przed oczami jak wschód słońca. Widzisz mechanizm ukryty za tym. Zegarmistrz światła podnosi słońce nad horyzont, wiatr staje się materią, fale przesuwane są przez gąsienice, które objawiają Ci się przed oczami jak bohaterowi “Midnight Special”.

To zwykle jest tzw underdog. To najczęściej są drużyny złożone z ludzi nadzwyczajnych w swoim niewyszukaniu. Chce się pomyśleć z ludzi takich jak my. Nie superbohaterów. Z ludzi, którzy potrafią sięgnąć momentu, wspiąć się nań i zrozumieć, w którym punkcie tej kombinacji oddychania i myślenia się znaleźli.

Wtedy przybywają.

To historia świata. Historia gatunku. Historia filmu. Dawid pokonuje Goliata. Brad Stevens stworzył to dla tych graczy i dla kibiców swoich drużyn. Wziął zwyczajnych i uczynił ich nadzwyczajnymi. Otworzył im oczy. Popatrz na tych Boston Celtics.

Al Horford jest czysty, Jayson Tatum niepokalany, Jaylen Brown biega teraz z sensem, Terry Rozier podskakuje po uśmiechach bo w internecie ma milion matek, a Marcus Smart, Marcus Morris i Aron Baynes pilnują, żeby nikt nie dostał w czapę. Dziś, wszystko to co Celtics robią jest heroiczne. Płomienna grupa fanów, namiętne media, żarliwy fan nr 1, dużo sukcesu zbudowanego na bólu, od czasu kontuzji Gordona Haywarda i Kyrie’ego Irvinga.

Boston – bastion pełen “What If’s”. Co by było, gdyby Kevin Garnett nie złamał się zimą 2009? Co byłoby, gdyby Perk zagrał w meczu nr 7 Finałów 2010? Co stałoby się, gdyby Dwyane Wade nie zrypał Rajonowi Rondo łokcia w play-offach 2011? Co wydarzyłoby się, gdyby Gordon Hayward trafił TEN rzut?

Wreszcie – co byłoby, gdyby Hayward i Irving byli teraz zdrowi?

Fizyczny ból.

Ponad to.


Celtics to jednak organizacja pełna spełnionych marzeń, dlatego czasem śpię w ich koszulce. Rozpieszczona przez 17 pierścieni mistrzowskich – najwięcej w NBA. W tych dniach Kevin Arnovitz z ESPN jako pierwszy próbuje rozebrać Stevensa z szat świętego, kwestionując potoczne uwielbienie, jakim były trener Butler Bulldogs – sensacyjnego finalisty NCAA z 2010 i 2011 roku – obdarzony jest przez osoby żywo komentujące ligę.

Pyta: dlaczego w sytuacji, w której tylu w NBA jest świetnych trenerów, to właśnie Stevens i tylko Stevens jest tym świętym?

To przed dwoma tygodniami w rozmowie z Zachiem Lowe zostało rzucone w eter. Pytanie: dlaczego to Stevens? Dlaczego to właśnie on?

Akceptację Stevens uzyskuje w regionach, w których uzyskuje ją skromność. Nie z tego świata. Zbyt rzeczowy, zbyt rozsądny, zbyt zero-jeden na cały szum wokół. A przy tym bardzo przystępny w rozmowie, grzeczny, bez niepotrzebnego show, pełen pokory i świadom błędów. Urasta do rangi wzoru i zahacza o hołubioną, fałszywą skromność, kiedy tych błędów jest przecież tak mało.

Jest pewien komfort w oglądaniu tego jak gracze Stevensa wykonują zadania na boisku. Komfort porównywalny z tym jak gracze Phila Jacksona odnajdywali siebie nawzajem bez paranoi trenerskiej przy liniach bocznych. Jeśli dokładnie wiesz co masz zrobić i zrobisz to, możesz później żyć z rezultatem Twoich starań. Mean Joe Greene, pass-rusher legendarnych Pittsburgh Steelers z lat 70-tych powiedział kiedyś, że “presja” jest tylko efektem braku przygotowania.

Jeśli jesteś przygotowany, CZYM masz się denerwować? Jeśli denerwujesz się, to dlaczego się nie przygotowałeś?

Co widziałeś w meczu nr 3 półfinału Konferencji Wschodniej?

Kto był przerażony, kto nie?

Nie zilustruje lepiej tych działań nic innego, niż akcja z ostatnich sekund dogrywki. Kiedy Stevens wziął ponowny timeout po wydłużonej do czterech sekund pierwszej próbie wprowadzania piłki autu, bo zauważył, że 76ers zmieniają krycie wszędzie. Jeśli spojrzysz bliżej, dopatrzysz się trenera Celtics popychającego Ala Horforda i przekładającego jego ramię nad Roberta Covingtona, tak by wystarczyło rzucić lob za jego plecy:

A że nie było nikogo kompletnie po całej drugiej stronie boiska?

“Z nr 1 Draftu 2013 Boston Celtics wybrali Brada Stevensa”. W ciągu sześciu lat pracy w Butler, w ciągu sześciu swoich pierwszych lat pracy w NCAA Stevens wygrał 166 meczów – był to najlepszy wynik w całej historii akademickiej koszykówki. Pisałem w kwietniu 2010 o egzekucji tamtej cudownej drużyny:

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułSitarz: Problemy Jazz i odpowiedzi Rockets
Następny artykułWake-Up: Warriors i Rockets prowadzą 3-1

22 KOMENTARZE

  1. Ja trochę z innej beczki. Mam spory problem techniczny. Od bodajże dwóch, trzech dni nie jestem w stanie włączyć/oglądnąć któregokolwiek filmiku w Wake-Upie lub Fleszu… W artykułach P.Sitarza gdzie zalinkowany jest youtube, nie ma takiego problemu. Czy da się coś z tym zrobić? Ma ktoś podobny problem? Wcześniej nie było takich kłopotów, trzeba było wyłączyć reklamę ale filmik ruszał normalnie. Z góry dzięki za jakieś sugestie. (Sprawdzane na Ipadzie na Safari i Chrome)
    PS. Super Flesz, za to co Stevens robi, laurka mu się należy.

    0
  2. “Jest całunem wszystkich cech potrzebnych…”

    “Zegarmistrz światła podnosi słońce nad horyzont, wiatr staje się materią, fale przesuwane są przez gąsienice, które objawiają Ci się przed oczami jak bohaterowi „Midnight Special”.”

    “Z ludzi, którzy potrafią sięgnąć momentu, wspiąć się nań i zrozumieć, w którym punkcie tej kombinacji oddychania i myślenia się znaleźli.”

    Przed upadkiem kroczy pycha, za głaskaniem kroczy grafomania. Macieju, nie idź w Rafała Steca.

    (Sorry, ktoś w tym chórze pochlebców musiał to napisać)

    0
  3. Cofnąłem się do artykułu o pozyskaniu Stevensa, potem chciałem przeskoczyć na jeszcze starszy artykuł na ZP1 i …. [RIP ZP1]

    ‘Serwis blogowy Bloog.pl działał do dnia 1 kwietnia 2018. Z dniem 2 kwietnia domena bloog.pl zmieniła właściciela. Nowy właściciel domeny nie będzie kontynuwał takiej działalności’

    0
  4. Brown i Tatum w kolejnym sezonie będą jeszcze lepszymi kotami. Ciekawe jak będzie grał Hayward po tej koszmarnej kontuzji. Wróci Kyrie. Zostanie za “grosze” Rozier z ważnym kontraktem. Plus genialny Stevens. Historią byłoby gdyby przeszli Cleveland w Finałach Wschodu.

    0