12G, Super Bowl 52: “On to Cincinnati”

8
fot. AP Photo
fot. AP Photo

Bill Belichick jest trenerem New England Patriots od 2000 roku. Od tego czasu został rekordzistą pod względem wizyt w Super Bowl (8) i zwycięstw w tym najważniejszym meczu sezonu NFL (5).

Patriots są 4,5 punktowym faworytem niedzielnego Super Bowl 52 przeciwko Philadelphia Eagles. 

Przeszedłem w tym tygodniu 10 godzin myśląc o tym co chcę napisać, rano wykonując codzienne NBA-obowiązki, w południe gotując w woku i oglądając stare mecze NFL wieczorem, i wciąż myśląc. Napisałem w tym tygodniu kilka pierwszych akapitów trzech różnych historii. W następny dzień patrzyłem na to i kasowałem wszystko.

Pisanie o czyjejś wielkości jest pracą dla 10-latka. Jest tak samo proste, jak i trudne.

Napiszę więc o tym, co próbuję żeby stało się czymś mi bliskim. Czymś tak bliskim, jak dalekim są te codzienne historie o Himalajach i Izraelu.  Czymś tak bliskim, jak odległe są ode mnie wielkie hity, gorące tematy i ludzie krzyczący z dachów, biegający za klikami, dźwiękiem, tracący dusze dla słodkiego poczucia chwilowego samospełnienia i dwudziestu lajków. Chciałbym napisać o czymś co może być dla nas łatwiejsze do uchwycenia, niż dla ludzi, których każda sekunda każdego dnia każdego roku potrafi być dyskutowana od Krakowa aż po Fidiżi. Przeczytałem tydzień temu, że social media już za górką. Usłyszałem w tym tygodniu młodego ziomka obok Hali Mirowskiej, który krzyczał do szóstki naszych rówieśników z kamerą i mikrofonem “Telewizja? Jeszcze się w to bawicie?”.

Chciałbym napisać o opuszczonych bistro, w których nikt nie siedzi. Chciałbym napisać o ukraińskich dziewczynach w wielkich sklepach i chłopakach z dalekiego wschodu z kwadratowymi torbami ubera w samym środku smogu polskiej zimy. Chciałbym napisać o ludziach. Chciałbym napisać o szumie i izolacji.

Chciałbym napisać o tym co Michael Jackson powiedział Kobe’mu “Jest siła w wyizolowaniu się. Jest siła w obesji”. I Jacko powiedział to 20 lat temu, kiedy jeszcze nie wiedziałeś o tym kim Scott Wozniak jest. Chciałbym napisać o znanym nam zdaniu “nigdy nie jesteś wcale tak wysoko, ani nigdy nie jesteś wcale aż tak nisko, jak inni chcą ci o tym powiedzieć”. Chciałbym napisać o Cincinnati.

W poniedziałek 29 września 2014 roku New England Patriots zostali przeżuci i wypluci w Kansas City 14 do 41. Tom Brady zagrał najgorszy mecz w życiu i już we wtorek opinia publiczna zajęła się ogłaszaniem końca pewnej ery.

W środę, przed meczem w kolejny weekend, w którym rywalem Patriots mieli być Cincinnati Bengals, dziennikarze odpytywali trenera Billa Belichicka.

Ten, tak jak zwykle z grymasem pojawił się na mównicy.

“Pytanie dziennikarza: Twój zespół odnosił sukcesy przez tak długi czas. Jak trudne jest dostosowanie się do przeciwności, które pojawiły się po poniedziałkowym meczu? Jak trudny będzie powrót na ścieżkę zwycięstw? Ten zespół i ta organizacja nie miała tego typu problemów w przeszłości.

Belichick: Zajmujemy się Cincinnati.

Pytanie: W czasie ostatniego draftu wspominałeś o wieku Toma Brady’ego…

Belichick: Zajmujemy się Cincinnati.

Pytanie: Czy myślisz, że mając w składzie 37-latka…

Belichick: Zajmujemy się Cincinnati. Nie liczy się przeszłość. Nie liczy się przyszłość. W tej chwili przygotowujemy się na mecz z Cincinnati.

Pytanie: Czy myślisz, że talent w składzie jest wystarczająco dobry?

Belichick: Zajmujemy się Cincinnati

Pytanie: Czy uważasz, że w meczu w Kansas City wystarczająco pomogłeś Tomowi Brady’emu?

Belichick. Zajmujemy się Cincinnati. To teraz robimy.”

Dziś tamta konferencja wspominana jest, jak jeszcze jeden z tych klasycznych egocentrycznych uników gwiazd przed pytaniami.

Ale nie pamięta się, że po tej serii odpowiedzi meeting z dziennikarzami potrwał jeszcze przez 15 minut, bo na samym końcu Belichick przez blisko trzy minuty w absolutnie dokładnych szczegółach odpowiadał na skomplikowane pytanie dotyczące zagrywek mających zdezorientować i wprowadzić w błąd prowadzone przez niego drużyny. Belichick nie przerwał konferencji, nie dał się wyprowadzić z równowagi. Nie chciał tylko w żaden sposób dolać oliwy do ognia. Nie chciał wchodzić w sam środek szumu.


Popatrz na Belichicka. Posłuchaj tej aplikacji dźwiękowej, która w generyczny sposób udostępnia głos do jego paszczy. Posłuchaj tego beznamiętnego, indyferentnego tonu jego głosu. Słuchanie go jest jak słuchanie kasety wgrywającej “Magię Kryształu”. Belichick nie pisał się na to.

Ma 65 lat i pochodzi z czasów gazet czytanych przed pracą i po pracy. Z czasów, gdy gazeta była biblią, a informacje pobierało się krótko. Z czasów, kiedy każde słowo było święte, bo tylko tyle tych słów możesz przecież zmieścić między okładką, a sportem. Belichick wywodzi się z czasów, gdy nagłówek był ćwiczeniem na subtelną dystynkcję, a nie uchodził tylko za metodę przykucia Twojego wzroku. Sam pokrętnie nie mogę doczekać się czasów, kiedy wreszcie dojdziemy do “Śmierć Seks Śmierć”, ale …Belichick z tych czasów też nie pochodzi.

Popatrz na Belichicka, posłuchaj go. Nie ma w jego ustach zupy ze słów. Nie ma słów niepotrzebnych. Każde słowo ma za zadanie coś znaczyć, tak jak znaczenie miało czytanie krótkich kolumn w codziennych gazetach. I czasem te oszczędne słowa, które wyburkuje pod nosem wnuk Ivana Bilicica z Chorwacji i przecież syn trenera futbolu, to słowa proste. To żadna kwiecista mowa Mesjasza, tylko słowa tak zwyczajne, tak zwykłe, bo słowa i zdania z nich zbudowane powinny być skromne, jak proste słowa, których na co dzień my używamy w naszych życiach. Przychodzimy po wielkie słowa, ale to tylko gra.

Czasem tych słów potrafi być sześć.

Odpowiedzi są zdawkowe. Ale zapytaj Billa Belichicka o kopaczy. Nie pytaj o atak, obronę, zapytaj o formacje specjalne, dzięki którym po cichu na przykład uboga w talent obrona Patriots ma tak znakomite wyniki od połowy tego sezonu. Zapytaj o formację, której pojawienie się w telewizorze dla wielu jest jeszcze kontynuacją bloku reklamowego… Zapytaj się go o szczegóły. Około 95 procent drużyn NFL używało lub używa prawonożnych kopaczy. Bill Belichick używa kopaczy lewonożnych, bo inaczej podkręcają piłkę i dzięki temu stosować może inne strategie, niż większość drużyn.

Bill Belichick urodził się w 1952 roku, poszedł do szkoły, do drugiej, do trzeciej, został trenerem, reszta też jest ramką w wikipedii. Nie ma tu nic więcej, poza rozwodem w 2006 roku i pływaniu łodzią po zatoce bostońskiej. Bill Belichick nie chce, żeby było tu coś więcej. Bill Belichick nie chce żebyś w ogóle interesował się tym co on myśli o pogodzie, jakie ma zdanie na temat Donalda Trumpa, co myśli o winie.

Był czas, gdy Belichick uchodził za gbura. Był czas, gdy Belichick uchodził za karykaturalną wersję samego małomównego siebie. Był czas, gdy Belichick uchodził nawet za futbolową wersję Gregga Popovicha. Pop to przy nim skowronek.

Był czas, gdy ludzie uważali, że na-praw-dę lepiej byłoby, gdyby Belichick w przestrzeni publicznej był jowialny i uśmiechał się więcej. Był czas, gdy ludzie uważali, że pytania dziennikarzy skierowane do Belichicka są jak najbardziej na miejscu i Bill Belichick powinien na nie odpowiadać. Ale właśnie – czas, o którym mowa – ten czas był.

Dziś powraca czas dla ludzi takich jak Belichick. Dziś po cichu pełznie do nas spokojny czas rodziny, czas pracy i znów czas rodziny. Nagromadziło się już wystarczająco szumu wokół Twojej głowy, że nie chcesz już otwierać dodatkowego okna, tylko zamknąć kilka.

Bill Belichick ma szkice i projekty, które rozstępują morza obrońców i pozwalają Tomowi Brady’emu znaleźć cel podania. Bill Belichick ma koncepty dla tych młodych dzieciaków, którzy potrafią robić cztery rzeczy w jednym momencie. Ale Bill Belichick ma też konspekty dla tych starych dzieciaków i jest tu obok, jest dla nas.

Jest dla nas dostępny. Nawet jeżeli myślisz, że widzisz go, ale nic nie znalazłeś. Tam właśnie jest. Jeśli nic nie znalazłeś, to właśnie znalazłeś. Może znajdziesz coś innego, niż ja. Nie jest to przypadek, że ktoś tak inny od tego co nas otacza, zdobywa to co inni chcą zdobyć.

Poprzedni artykuł12G, Super Bowl 52: Doug Pederson szuka odpowiedzi na Patriots
Następny artykułPrzerwa na Żądanie EXTRA: Na kilka dni przed trade-deadline

8 KOMENTARZE

  1. 1.47 w stronę Patriots. Po imponującym zwycięstwie Eagles w finale konferencji było jakieś 1.71 w stronę Phialdelphijczyków. Jak widać nawet u buków emocje wpływają na rozsądek :)

    > Czymś tak bliskim, jak dalekim są te codzienne historie o Himalajach i Izraelu. Czymś tak bliskim, jak odległe są ode mnie wielkie hity, gorące tematy i ludzie krzyczący z dachów, biegający za klikami, dźwiękiem, tracący dusze dla słodkiego poczucia chwilowego samospełnienia i dwudziestu lajków.

    Nie czytam zbyt wielu blogów, nie oglądam kanałów informacyjnych i te, wielokrotnie złożone, zdanie jest tak bliskie temu, jak się w tym wszystkim czuję, jak tylko mogłoby być. Dzięki za ubranie w słowa tego co czuję.

    + szkoda straszna, że już nic nie nagrywasz, ale ten cały wstęp, to jest właśnie coś w stylu tego, coś co sprawia, że robi się ŁAŁ

    Przed przeczytaniem tekstu nie wiedziałem nic o NFL i dalej nic nie wiem :D Ale tekst sam w sobie bardzo mi się podobał.

    Tak czy siak, chciałbym, żeby Philadelphia utarła wszystkim nosa, nie pozwoliła na zamknięcie tej historii Patriots i odniosła niesamowicie ważne dla miasta zwycięstwo -DAMN jak pięknie byłoby być w Filadelfii, która wygrała Superbowl – PANIE KONSUL PROSZĘ

    FLY EAGLES FLY

    0