Wake-Up: Celtics zatrzymali Warriors i wygrali 14 mecz z rzędu. 90 punktów Rockets w 1połowie

35
fot. League Pass
fot. League Pass

Boston Celtics wygrali mecz na szczycie NBA, potwierdzając, że są najlepszą drużyną pierwszych tygodni obecnego sezonu. Zatrzymali bardzo gorący w ostatnim czasie atak Golden State Warriors, w trzeciej kwarcie zanotowali imponujący comeback i przedłużyli swoją serię zwycięstw do 14.

Na Zachodzie na pierwsze miejsce wysunęli się Houston Rockets, którzy tak się rozstrzelali podczas swojej wizyty w Phoenix, że już w pierwszej połowie zdobyli więcej punktów niż Warriors przez 48 minut w Bostonie.

Golden State @ Boston 88:92 (Durant 24 – Brown 22)
Houston @ Phoenix 142:116 (Harden 48 – Daniels 23)

* Mecz w Bostonie długo układał się po myśli gości. Rozegrali dobrą pierwszą kwartę, rzucili 28 punktów, popełnili tylko 2 straty i szybko objęli prowadzenie. Pod koniec pierwszej połowy Celtics zbliżyli się, ale już na początku drugiej Warriors znowu uciekli na +17 i wydawało się, że wszystko zmierza w stronę przewidywalnego scenariusza. Wydawało się, że będzie to kolejna trzecia kwarta, którą zdominują, przesądzając losy meczu, jak to robili w poprzednich spotkaniach swojej serii zwycięstw. Ale Celtics na to nie pozwolili i rozpoczęli wtedy fantastyczny comeback, zaliczając run 19-0. Przed czwartą kwartą był remis, a potem do ostatnich sekund oglądaliśmy już bardzo wyrównaną walkę.

Decydująca akcja należała do Kyrie’go Irvinga, który dostał się do kosza, wymusił faul i wykorzystał oba rzuty wolne dając gospodarzom prowadzenie na 14 sekund przed końcem. W odpowiedzi Warriors zagrali akcję na szybki rzut Kevina Duranta ze skrzydła, ale spudłował.

Irving trafił tylko 4/16 z gry i w trakcie meczu zrzucił przeszkadzającą mu maskę, a w czwartej kwarcie dostawał się na linię, zdobywając wtedy 11 ze swoich 16 punktów. A miałby dwa więcej gdyby nie Marcus Smart

W całym meczu gospodarze zanotowali aż 21 punktów więcej z rzutów wolnych (33-12).

Al Horford miał 18 punktów i 11 zbiórek, natomiast bohaterem Celtics był Jaylen Brown, który nie tylko był najlepszym strzelcem z 22 punktami i popisywał się świetnymi zagraniami w obronie (2 bloki i 2 przechwyty):

Ale przede wszystkim Brown poprowadził comeback, kiedy zdobył 8 kolejnych punktów w trzeciej kwarcie. A to był dla niego wyjątkowo trudny dzień, ponieważ w środę wieczorem zmarł jego najlepszy i nie był pewien, czy będzie w stanie zagrać. Ostatecznie zagrał dla niego.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułPikle do Kawówki (26): Pierwsze wrażenia (+ Mailbag)
Następny artykułFlesz: Jaylen Brown i Celtics złamali Warriors, weszli im do głów

35 KOMENTARZE

    • Przyznaj, że nie było by zaskoczenia gdyby rzucili… :)
      Tak przynajmniej cieszy wynik, sezon będzie ciekawszy i miejmy nadzieję PO. Ostatnie były chyba jednymi z najgorszych jakie miałem okazje oglądać (od 95r). Może skończy się narracja, że czekamy do czerwca na finał GSW – Cavs, a reszta się nie liczy; wschód jest słaby, itd. itp.

      0
  1. Ej a gdzie klip z Marcusem Smartem? Przecież to teraz nr 1. faworyt do Shaqtin za cały sezon.

    Pod pierwszą gwiazdką mogę się podpisać, Iguadola dawał paczki po ścięciach, Głowa Gruzina nad obręczą , wysokie prowadzenie, a tu proszę, serie punktowe, twarda obrona i końcówka. Brown kozak. A Irving… Jak nie lubię tych iso graczy, to jednak umiejetność wbicia się pod kosz po punkty albo faul w ostatnich sekundach i spokojne trafienie wolnych, zasługuje na dużo $
    Strzelaniny z Warriors póki się starają w obronie chyba się nie wygra, ale taki slugfest, kto wie

    0
    • Mi się wydaje, że to nie jest tak do końca wina Smarta. Wyskoczył, a w tym momencie z niewiadomego powodu wbiegł w niego Horford. Będąc odepchniętym w powietrzu chyba każdy by wykonał jakiś dziwny ruch rękoma.
      Niech nie zmyli was Smart w avatarze. Staram się być obiektywny.

      0
      • Zgadza się, że skok na siatkę rozpoczął się od dotknięcia Horforda, tylko że on tu był Bogu ducha winny. Tam prawie nie było kontaktu, a Smart jak tylko poczuł rękę na plecach, to to od razu wyskoczył niby po zbiórkę z flopem do przodu po korzystny gwizdek i się Boston sparzył
        przez cwaniaczka.

        0
          • -1 punktów i +15 idealnie opisuje Smarta. Gość cegli jak cholera, nie wykorzystuje często w ataku Swoich atutów. Jednak swoją walką i gryzieniem parkietu nadrabia. I to będzie problem po sezonie czy to wszystko będzie warte maxa czy nawet 15 baniek za sezon?

            0
          • @zbykobyl

            Super, masz rację. Gryzie parkiet i jest plusowym zawodnikiem. A teraz jak to ma się do tej sytuacji, głupoty którą Smart zrobił, chcąc wymusić gwizdek i komentarza mojego i gsausege’a? Zero związku, ale sobie popisaliśmy ☺

            0
        • Nie twierdzę że Smart jest bez winy, bo to on będzie w Shaqtin. Ale dopatrywał bym się w tym też winy Horforda, bo niepotrzebnie dotykał Smarta. A wszyscy wiemy, że czasami lubi coś dodać od siebie. Tak czy siak najważniejsze jest to, że nie były to jakieś decydujące punkty w końcówce tylko w takim momencie meczu, że w zasadzie nic nie znaczyło.

          0
          • Teoria “ważnych punktów” red. Michałowicza?
            Mam nadzieję, że zakopią ją razem z nim kiedyś ;)

            0
  2. Jak pewnie wszyscy kibice Celtics mam od rana banan na twarzy. Za oknem szaro, buro i zimno ale w duszy zielono :)

    Za moment powrót do rzeczywistości. Meczyk odkładam na półkę z napisem ‘RS don’t mean a thing without the ring’ i zapominam.

    0
  3. Ten start sezonu w wykonaniu Bostonu jest tym bardziej niesamowity biorąc pod uwagę fakt, że to jest zupełnie inny zespół niż rok temu. Ilu tam zostało graczy z zeszłego sezonu – 4-5? Tu nie ma mowy o grze na pamięć i automatyzmach na boisku. No i jest “Hayward situation”. Brad Stevens na żelazny tron! To on jest wybawcą którego obiecano – Azor Ahai!

    0