12G: Cleveland Browns są najlepsi, Kizer nieokrzesany, ale jeszcze będzie normalnie

0
fot. AP Photo
fot. AP Photo

Piotr Stokłosiński

Wiecie, że Cleveland Browns są w czymś najlepsi, i wcale nie chodzi tu o zdobywanie pierwszego numeru w drafcie?

Ale zanim o tym: ekipa z Ohio gra w tym sezonietak, że oczy nie bolą. Głowa też, choć DeShone Kizer w ostatnim meczu z Ravens (10-24) sporo czasu spędził za linią boczną z powodu migreny. Rookie przyznał po meczu, że zdarza mu się to kilka razy do roku i przed sezonem miał obawy, że któregoś razu może się to stać w trakcie meczu.

Wszyscy chyba trzymamy kciuki, żeby kolejna taka sytuacja miała miejsce na przykład w którąś środę. Kizera ogląda się przyjemnie, pal licho, że rzucił obok Andy’ego Daltona najwięcej przechwytów w lidze: kiedy ostatnio fani Browns nie czuli zrezygnowania po dwóch pierwszych meczach sezonu?

Kizer rzucił przeciwko Ravens trzy INT: pierwszy był kuriozalnym dropem, drugi dobrą decyzją opatrzoną gorszym wykonaniem, trzeci był już błędem wynikającym z desperacji, wyniku, konieczności podjęcia ryzyka – przesadził.

ALE:

  1. To nie była byle jaka defensywa. Ravens odrobili pracę domową i nawet przy dobrze grającej o-line Browns, ich skrzydłowi mieli tak ogromne problemy z wyjściem na wolne pozycje, że aż było przykro patrzeć,
  2. To frazes, ale Kizer to nieoszlifowany diament, rocznik 96, ma ledwie 21 lat, a grał jak dojrzały QB: ufał swojej linii ofensywnej (przy swoim jedynym fumble może nawet za bardzo), nie bał się podejmować ryzyka, rzucał pewnie, a przy tym nie robił zbyt wielu głupot.
  3. Okej, braki warsztatowe momentami bardzo rzucały się w oczy, ale umówmy się, że tym, którzy łapią jego podania też bardzo dużo brakuje. Często musi wybierać bezpieczniejsze opcje, nie dlatego, że się boi, ale dlatego, że sytuacja to wymusza. Nie wspominając już o tym, że przeciwko Ravens nawet te ‘bezpieczniejsze opcje’ często były opatrzone ryzykiem. Kizer rzuca średnio 6.6 jarda na podanie i jest pod tym kątem dopiero 21. w NFL, ale i tak wyprzedza Russella Wilsona, czy Daka Prescotta.
  4. Zanim pochwalimy raz jeszcze jego linie ofensywną, wspomnijmy tylko, że był już sackowany 9 razy w tym sezonie, przy 13%(!!) snapów, które miały się kończyć podaniem.

Kizer to chłopak z Ohio (Toledo), ma swoje wady, ale mimo bilansu 0-2 od wydraftowania go zaczęło się w Cleveland dziać coś pozytywnego. Nie założyłbym się, że utrzyma posadę startera do końca sezonu, ale na miejscu szkoleniowców Cleveland dałbym mu znacznie ponadprzeciętny kredyt zaufania. Mentalnie to żaden rookie, oczywiście popełnia błędy początkującego, ale hej – pozwólcie mu się ograć w tej lidze, poznać tę ofensywę, zgrać z centrem, dołóżcie mu w przyszłorocznym jeszcze paru porządnych zawodników i jeszcze na FirstEnergy Stadium będzie normalnie.


Zwłaszcza, że po drugiej stronie boiska też jakby coś drgnęło.

W zeszłym roku Browns mieli przecież momenty, porządnie biegali, przez chaos na QB gorzej podawali, ale gdyby nie koszmarna obrona, ich bilans (1-15) z pewnością byłby nieco lepszy. Tymczasem defensywa Browns, choć wciąż momentami nieokrzesana, zaczęła zdawać sobie sprawę ze swoich słabości, broni nieco bardziej asekuracyjnie, o potężnych zdobyczach jardowych można tam zapomnieć i żeby regularnie punktować, trzeba wykazać się sporą dozą cierpliwości. W pierwszych dwóch meczach Browns pozwalali na przyłożenie po próbach z 4., 2., 4., 9. i 2. jarda, każdy touchdown trzeba im wyrwać z gardła – to ogromny postęp. Jak wspominałem, Joe Flacco i spółka odrobili lekcję, atakowali stopniowo, czasem schematycznie, ale na tyle efektywnie, żeby wygrać. Oba przyłożenia Flacco polegały na ucieczce w prawo i podaniu do zawodnika, który właśnie wygrał pozycję. Minie trochę czasu, zanim repertuar defensywny ekipy Hue Jacksona się rozrośnie, ale fundamenty już mają.

Fundamenty, które zostały zauważone i sprawiają, że Browns są faworytami bukmacherów w zbliżającym się starciu z Colts.

Nieznacznym, bo 1,5 punktowym, ale to pierwszy taki przypadek od Week 14 w 2015 roku. Wtedy wygrali z 49ers 24-10. Nikt w tej lidze nie radzi sobie zresztą z presją faworyta tak dobrze, jak właśnie ta ekipa. W ostatnich dwudziestu sezonach na wyjazdach byli faworytem tylko dziewięć razy, ale wygrali siedem z tych meczów, co daje 78% skuteczności. Nikt nie jest w tym zestawieniu nawet blisko, kolejne zespoły to Giants (61%), Colts (58%) i Dolphins (57%).

Jestem dziwnie spokojny, że w niedzielę drużyna z Ohio znów odskoczy w tym zestawieniu.

Poprzedni artykułPytania na początek sezonu 2017/18: Przebudowa bez tankowania: Czy Pacers i Nets obrali dobrą ścieżkę?
Następny artykułSzósty Gracz Top100: #32 Bradley Beal