Bartek Mówi Jak Jest: Gortat myśli o zmianie zespołu

9
fot. WOJCIECH FIGURSKI / Newspix.pl
fot. WOJCIECH FIGURSKI / Newspix.pl

“Usiądę z agentem i moimi najbliższymi i zastanowimy się, czy to jest dla nas najlepsza sytuacja” – niespodziewanie rzucił w stronę zebranych w Verizon Center dziennikarzy Marcin Gortat podczas tradycyjnych wywiadów na koniec sezonu.

Mimo pozostających dwóch lat w obecnym kontrakcie z Washington Wizards, przyszłość polskiego środkowego w stolicy USA właśnie stanęła pod znakiem zapytania. Wcześniej w tym tygodniu napisałem takie dwa zdania:

Jako osoba, której zależy na dobrych dokonaniach indywidualnych jedynego krajana w NBA, mam nadzieję, że Marcin będzie miał zaszczyt grać z Johnem Wallem do końca kariery. Jako osoba, której zależy na dobrych wynikach Washington Wizards, mam nadzieję, że Game 7 był ostatnim Gortata, jako startera w barwach stołecznej drużyny.

W szkicu tamtego tekstu nie było słów “jako startera”.

Po chwili przemyślenia stwierdziłem, że Gortat byłby jednak bardzo przydatnym rezerwowym w Waszyngtonie, zwłaszcza, biorąc pod uwagę fakt, że mniej wnoszący środkowi z pozycji rezerwowego, potrafią w dzisiejszych czasach zarabiać większe pieniądze. Przykładu nie trzeba szukać daleko. Ian Mahinmi przed końcem kontraktu Gortata zarobi łącznie sześć milionów dolarów więcej od niego.

Tylko czy Gortat w ogóle zgodziłby się na rolę rezerwowego jeszcze na tym etapie swojej kariery, w którym notuje średnio double-double?

Czy zamienienie rolami niesamowicie podatnego na kontuzje Mahinmiego i nigdy niepauzującego Gortata ma dla Wizards sens?

Czy Wizards są w stanie otrzymać w ewentualnej wymianie odpowiednią wartość za Gortata?

Według mnie, odpowiedź na te trzy pytania jest jedna: nie. Między innymi dlatego właśnie Wizards są w patowej sytuacji. Trudno w ogóle wyobrazić sobie realistyczne posunięcia transferowe, na których Czarodzieje dobrze by wyszli. Dlatego jeszcze w kolejnym sezonie Waszyngton powinien zatrzymać Gortata w swojej obecnej roli startera. W końcu z nim na parkiecie Wizards byli przeważnie plusowi. Marcin powinien być w stanie dawać jeszcze około 10-ciu zbiórek w każdym meczu, choć nie spodziewałbym się, że średnią punktową dopełni double-double.

Mahinmi miał w tym sezonie okres, w którym grał lepiej od Gortata i proponowałem wtedy nawet jego przesunięcie do piątki. Jednak – kiedy przed samymi Playoffs Francuz odniósł kolejną kontuzję, która wyeliminowała go z większości postseason, a kiedy już wrócił, był bez formy – doszedłem do wniosku, że taki zawodnik nie może być starterem w drużynie grającej przynajmniej o Finały Konferencji.

Przyjmijmy hipotetyczny scenariusz, w którym Wizards dokonują, zdaje się, realistycznej wymiany z Cavs, zamieniając Gortata na Imana Shumperta, który wzmocniłby ich ławkę, wpasowując się w lukę na pozycji numer dwa. Taki ruch przesunąłby Mahinmiego do pierwszej piątki, a Jasona Smitha, najprawdopodobniej, do roli głównego zmiennika na pozycji centra. To mogłoby przynieść Wizards pozytywne efekty tylko i wyłącznie pod warunkiem, że Mahinmi nie opuściłby istotnej ilości meczów, co z kolei wydaje się niemożliwe, biorąc pod uwagę historię jego kontuzji. Razem z Francuzem do Waszyngtonu dotarły ubiegłego lata bardzo nieprzychylne opinie dotyczące jego zdrowia, pochodzące od zajmujących się Pacers dziennikarzy i blogerów.

Gortat może jednak zażądać wymiany i Wizards będą musieli wykonać podobny ruch ze wstawieniem Mahinmiego do piątki. Na zażądanie wymiany się jednak nie zanosi. Gortat raczej stara się być przygotowanym na trade z inicjatywy Waszyngtonu. To cała jego wypowiedź:

„Na koniec sezonu przejrzałem razem ze sztabem medycznym krótkie statystyki. Rozegrałem 103 mecze w tym sezonie. Nie opuściłem ani jednego. Nie opuściłem nawet żadnego treningu ani rzutówki. W dodatku jestem najstarszym, najbardziej doświadczonym gościem w zespole. Myślę więc, że to wielkie osiągnięcie dla mnie osobiście. Być dostępnym w każdym meczu – to wielka rzecz w NBA. Na koniec dnia ukończenie Regular Season ze średnimi na poziomie double-double, jako jeden z 14-15 graczy ligi, to też wielki wyczyn. Jestem bardzo dumny z tego co robię. Oczywiście ten rok był dla mnie zupełnie inny, niż poprzednie trzy. Mówię o nowym systemie Wizards, kompletnie innej pozycji i roli dla mnie. To uczyniło mnie tym, kim jestem dzisiaj. Tak długo, jak wygrywamy, awansujemy do Playoffs, wygrywamy w Playoffs, jest ok.

Ale – trochę za wcześnie, by o tym mówić – usiądę z agentem i moimi najbliższymi i zastanowimy się, czy to jest dla nas najlepsza sytuacja. Na koniec dnia liczą się zwycięstwa. Miałem dobre średnie, dobry sezon. Zespół miał świetny sezon.

Mam ważny kontrakt, więc wrócę na kolejny sezon, ale wiem jak działa ten biznes. Jestem najstarszym gościem w zespole. Poza tym podpisano Iana [Mahinmiego], który jest młodszy i ma dłuższy kontrakt ode mnie. Jestem przygotowany na wszystko. Porozmawiam z Erniem [Grunfeldem – GM’em] i agentem i spróbujemy się jakoś dogadać.

Ludzie nie wrzucają już piłek do post-up, bo procentowo lepiej jest oddać kilka trójek więcej. To żaden sekret. Jednocześnie ktoś musi się poświęcać dla zespołu. Nie można mieć pięciu ludzi, którzy będą zdobywali po 20 punktów w każdym meczu. To niemożliwe. Nikt nie jest w stanie tego osiągnąć. Dlatego ktoś musi być odpowiedzialny za zbieranie piłek i stawianie zasłon. Ktoś inny musi zdobywać punkty. Tak to wygląda w tym zespole. Wydaje mi się, że w tym roku to ja dużo się poświęcałem. Mam jedną z najbardziej niedocenianych pozycji w NBA. Nikt nie szanuje już centrów. Nikt nie patrzy na nich jak na wartościowy element. Robiłem wiele rzeczy, by ten zespół wygrywał. Zagrałem we wszystkich meczach, ludzie tego nie doceniają.

Wiem, że jest wielu pieprzonych debili, którzy patrzą wprost na kolumnę z punktami i mówią mi: Zdobyłeś tylko cztery-sześć punktów. Przegraliśmy przez ciebie. Tak to już jest. Ludzie, którzy znają się na koszykówce, wiedzą co wnoszę do gry.”

Kilka dni później dość dwuznacznej wypowiedzi udzielił CSN Mid-Atlantic John Wall:

„Musimy wzmocnić naszą ławkę. Była naszą słabą stroną. (…) Powinniśmy zatrzymać trzon naszego zespołu i pozwolić odejść osobom, które nie chcą tu być.”

Z jednej strony Gortat z pewnością należy do trzonu zespołu. Z drugiej – jego wypowiedź mogła świadczyć o tym, że nie chce już być w Waszyngtonie. Według mnie Wall miał jednak na myśli głównie Trey’a Burke’a i Brandona Jenningsa. Ten pierwszy już zapowiedział, że będzie szukał dla siebie innej opcji, a ten drugi, choć był lepszy od Burke’a, nie spełnił pokładanych w nim nadziei i wydaje się mało prawdopodobne, aby został w stołecznym mieście na dłużej.


Opinie amerykańskich blogerów i dziennikarzy odnośnie słów Gortata były różne, choć w większości pozytywne.

Ryan Eugene w swoim wpisie na Wiz of Awes twierdzi, że Gortat miał wiele racji w swojej wypowiedzi. Jednocześnie sugeruje, że dni duetu Gortat-Mahinmi są policzone i wymiana zawodnika pierwszej piątki na graczy mogących wzmocnić ławkę ma sens. Autor zauważa jednak, że Mahinmi rozegrał w sezonie zasadniczym i Playoffs łącznie 36 meczów i dyspozycyjność Gortata powinna być bardziej doceniana.

Jake Whitacre z Bullets Forever również przyznaje rację Gortatowi, twierdząc, że absolutnie się poświęcał dla zespołu, oddając mniej rzutów i grając duże minuty przez kontuzje Mahinmiego. Autor pisze także o tym, że nie można Gortata winić za wyrażanie obaw co do swojej przyszłości w zespole, kiedy Wizards dopiero co podpisali na wiele lat młodszego i droższego środkowego. Whitacre, w podobnym co ja tonie, mówi o potencjalnej wymianie z udziałem Gortata:

„Z uwagi na dobro obu stron, miejmy nadzieję, że czas na refleksje i ocenę obecnej sytuacji pomoże obu stronom docenić to, co mają. Wizards i Gortat oboje prawdopodobnie chcieliby, żeby rzeczy miały się nieco inaczej, lepiej niż obecnie, ale stawiam, że obie strony znajdą się w gorszej sytuacji, jeśli latem dojdzie do wymiany.” – twierdzi redaktor naczelny Bullets Forever.

Na podsumowanie sezonu Marcina Gortata zapraszam za dwa tygodnie, a tymczasem zostawiam Was z #GortatWatch z ostatnich czterech meczów II rundy Konferencji Wschodniej oraz Top-10 akcji “Polskiej Maszyny” w sezonie 2016/17.

#GortatWatch

Game 4  – vs Celtics 121:102 (2:2) – 6 punktów (3/5FG), 7 zbiórek, 3 asysty, 2 faule, +34 w 26 minut.

Marcin był zdecydowanie najmniej istotnym elementem dobrze grającej pierwszej piątki Wizards w tym meczu. Nie zmienia to jednak faktu, że zaliczył udane spotkanie. Zrobił sporo dobrego, ale niekoniecznie zauważalnego w statystykach w pierwszej kwarcie. Całe spotkanie dobrze bronił, mimo że sporo switchował przy Thomasie. Kieszonkowemu rozgrywającemu Celtics nie pozwalał jednak dobrą obroną na punkty. Widać było świetną chemię między nim, a Morrisem w obronie. W ataku był w większości niewidoczny, ale bardzo dobrze współpracował z Johnem Wallem. Miał tylko jeden bardzo zły moment, kiedy spudłował prosty rzut sam na sam z koszem. Była to dobitka na wagę objęcia prowadzenia po pierwszej połowie.

Game 5 – @ Celtics 101:123 (2:3) – 7 punktów (3/7FG; 1/1FT), 11 zbiórek, 1 faul, -12 w 25 minut.

Zawodnicy Washington Wizards nie przyszli na ten mecz i Marcin Gortat nie był wyjątkiem. Al Horford sprawiał mu duże problemy, trafiając na niesamowitej skuteczności. Problemy sprawiały też kombinowane akcje, jak pick-and-roll 5-1, czyli z Horfordem w roli ball-handlera i screenującym Isaiah Thomasem. Największym plusem łodzianina była aktywność na atakowanej desce, ale z jego zbiórek często niewiele wynikało. Środkowy Wizards trafiał poniżej swojej średniej skuteczności.

Game 6 – vs Celtics 92:91 (3:3) – 4 punkty (2/3FG), 12 zbiórek, 2 asysty,  1 przechwyt, 1 blok, 2 straty, 4 faule, +6 w 25 minut.

Marcin Gortat był jednym 10 graczy Wizards, którzy nie zdobyli punktów w drugiej połowie tego spotkania. Wszystkie należały do tercetu Wall-Beal-Morris. MG13 znów miał problemy  z Horfordem, znów dobrze zbierał i znów nie był istotnym graczem w rotacji Waszyngtonu. Tym razem przyzwoicie zastąpił go jednak Ian Mahinmi, który dobrze bronił i okazjonalnie sprawdzał się też w ataku.

Game 7 – @ Celtics 105:115 (3:4 – awans Celtics) – 6 punktów (2/6FG; 2/3FT), 10 zbiórek, 1 przechwyt, 1 blok, 4 straty, 3 faule, +7 w 33 minuty.

Wszyscy środkowi Wizards (Gortat, Mahinmi, Smith) byli w tym meczu tragiczni. Zdecydowana większość post-upów Gortata kończyła się stratą, a pozostałe niecelnym rzutem. Wobec takiej dyspozycji w ataku, trudno, by w obronie było gorzej, ale Marcin się starał. Był ciągle spóźniony w rotacjach defensywnych. Fatalnie współpracował z Markieffem Morrisem (tu akurat wina Keefa jest nie mniejsza), czym przyczynił się znacznie do serii punktowej Kelly’ego Olynyka w decydujących minutach, co z kolei doprowadziło do eliminacji Wizards z Playoffs.

Top-10 Sezonu

Poprzedni artykułFlesz: Warriors wyglądają łamliwie przed Finałami NBA
Następny artykułKajzerek: The Tacoma Twosome

9 KOMENTARZE

  1. Zaszczytem to jest granie z Krolem. Wall musi jeszcze zapracować na takie laury. Poki co potwierdzil potencjal supergwiazdy.

    Musialem, rzucilo mi sie za pierwszym razem, a teraz powtorzyles. Poza tym tekst bardzo dobry jak zawsze :) pozostaje sie zgodzic.

    0
  2. Pytanie na czym Gortatowi zależy? Na wypełnieniu konkraktu bez względu na miejsce i tym samym na $$$ czy jednak ma sportowe ambicje? Czy któryś z czołowych teamów chciałby centra na ławkę za 12 mln rocznie? A jeśli trafi do słabszego klubu czy bedzie rozważał buyout? I pójście śladami np. Davida Westa. Kontenderzy za minimum.

    0
    • Nie ma szans żeby Gortat poszedł w buyout w tym wieku i w trakcie jego praktycznie pierwszego, dużego kontraktu.Myślę, że po wypełnieniu tej umowy Gortat będzie jeszcze szukał szczęścia w NBA i wówczas być może zgodzi się na granie za minimum.Zrezygnować z 12-25mln$ za dwa ostatnie lata kiedy przez całą karierę zarobiłeś niecałe 60 to byłaby głupota.

      0
  3. Nikt nie uważa że wiz przegrali także przez Walla i jego Hero-ball ? Tak, dał wygraną w 6 meczu, ale czasami oglądając go miało się ochotę krzyknąć: czemu znowu sam! Wall i Beal są świetni. Kropka. Wall czasami przesadza. Kropka. Marcin w nowym zespole…może tak. Może Spurs?

    0
  4. Właśnie pomyślałem, ze w San Antonio mógłby sie dobrze wkomponować w zespół no i przy Popovichu z pewnością rozwinąłby swoje umiejętności jeszcze bardziej. Popieram pomysł ewentualnej gry dla Spurs. Przez moment myślałem jeszcze o Oklahomie i może Milwaukee lub Atlancie, ale jakoś nie za bardzo by to pasowało wtedy do siebie. Może ktoś ma jeszcze jakieś pomysły gdzie Marcin Gortat mógłby jeszcze grać w NBA?

    0