Turniej NCAA, dzień 2: Tom Izzo na melanżu z duchem Kemby Walkera

13
fot. AP Photo
fot. AP Photo

Fantastyczny cover, nieco okraszony sarkazmem, ale i najważniejszymi wydarzeniami czwartku zrzucił Wam wczoraj Maciek, przypominając swoje dobre czasy z koszykówką akademicką.

Z piątku na sobotę mieliśmy w sumie bardzo podobną noc, ponieważ murowani faworyci blowoutowali, a pierwsze mecze z rozkładu dostarczyły solidnego energizera. Kiedy tak sobie myślę o poprzednich latach, pojawia się nostalgia, dyktowana ogromną chęcią spakowania rodziny gdzieś na wczasy. Wtedy Pan by miał czas, wtedy trzy-czwarte Grubego Mastiffa mogłoby się wyłożyć na kanapie niczym ameba, mająca poupychane w pępku batoniki, czasami nawet całe kurczaki. I kabaret by się kręcił…

Jak tam Twój bracket?

bracketsh

1. Derrick Walton Jr. w butach Kemby Walkera – to się dzieje!

Nigdy nie zapomnę NCAA Tournament z 2011 roku, kiedy szalona ekipa UConn Huskies z Kembą Walkerem zebrała się do kupy tuż przed mocno obstawionym turniejem starej (dobrej, najlepszej!) Konferencji Big East. Walker i spóła wygrali wtedy wszystkie pięć spotkań w pięć dni, aby po krótkiej przerwie rozjechać Wielki Turniej, zwyciężając w kolejnych pięciu meczach.

Moja refleksja uderza ostatecznie w tegorocznych Michigan Wolverines – team, jakby nie patrzeć, bliźniaczo podobny do tamtej ekipy UConn, grający mocny defense, rzucający za trzy, mający atletycznych i biegających guardów plus bijących się na deskach wingmanów, którzy również grożą rzutem.

No i wreszcie – ten team ma Derricka Waltona Juniora, który podobnie jak Walker sześć lat temu, bierze na siebie ciężar gry w kluczowym momentach, stając się sercem i duszą tego rozkręcającego się zespołu, który w sezonie regularnym zaliczał wzloty i upadki.

Dodatkowych emocji całej historii dodaje fakt, że Wolverines lecąc dwa tygodnie temu na wewnętrzny turniej Konferencji Big Ten o mało nie zginęli w katastrofie lotniczej. Samolot musiał lądować awaryjnie, ślizgając się na powierzchni. Kilku ludzi z Michigan zostało poobijanych, w pierwszym meczu turnieju grali w strojach treningowych, ponieważ zestawy meczowe zostały zabezpieczone jako… kurwa, dowód prawie katastrofy? Wow.

Takie historie kochają w Stanach i Michigan stali się swego rodzaju czarnym koniem, za którego wiele osób trzyma obecnie kciuki. Dlatego m.in. wczoraj zafundowali nam THE MECZYWO  z Oklahomą State, trzymając w napięciu do ostatnich sekund (92:91).

Wolverines w samej drugiej połowie trafili 11 z 15 trójek, a Derrick Walton Jr. przyszedł do gry po obu stronach boiska, robiąc 26 punktów, 11 asyst, 2 steale i masę dobrych posiadań jako stoper, który momentami dominował i tak świetnego Jawuna Evansa (23 punkty, 12 asyst, 10-26 z gry – Walton!)

Oglądało się to naprawdę dobrze, szczególnie ostatnie 4-5 minut, kiedy Walton trafiał wielkie rzuty, a po koźle w izolacjach nie ustępował mu Zak Irvin (16 punktów, 4/6 za trzy), który jest trochę w cieniu Waltona obecnie, ale to gracz przez duże G.

Nie wiem co mogę jeszcze dobrego napisać, po prostu odpalcie sobie ten mecz dzisiaj do kawy, obiadu, wina, wódki, czegokolwiek. WARTO!

Michigan zagrają w niedzielę z mocnymi Louisville Ricka Pitino – szukaj nas na projektach.

2. Tom Izzo jak zwykle w marcu popija wino

Ile to już lat Tom? Ty stary, pieprzony, trochę siwy lisie. Znowu ich wszystkich nabrałeś. Robisz to od lat, udowadniając tylko, że potrafisz wycisnąć z każdego gracza wszystko co w nim ukryte, że kochasz wyzwania i jak mało kto, za przeproszeniem napierdalasz ludzi po plecach, kiedy przychodzi wiosna…

Tom Izzo w ciągu ostatnich 18 lat aż SIEDEM RAZY zagrał w Final Four. Niekończenie były to line-upy wielkich gwiazd, ale momentami wręcz wyrobników wspinających się na akademicki prime.

Podobnie było wczoraj, kiedy Spartans odrobili 12 punktów straty jeszcze w pierwszej połowie, kończąc ją RUNEM/BIEGIEM/GALAKTYCZNYM GRINDEM w opcji 33-10. TRZYDZIEŚCI TRZY MYŚLNIK DZIESIĘĆ. Pokochałem dzisiaj caps lock…

Oglądając pozbieranych do kupy Spartans, uczciwie, po prostu szeroko uśmiechałem się do siebie, przypominając sobie te wszystkie teamy Toma Izzo. To była prawdziwa koszykówka Big Ten – był hustling, były twarde zasłony, był ball-movement, którego tak ostatnio brakowało w MSU. I był przede wszystkim Miles Bridges – dla mnie obecnie gracz w Top 10 Draftu 2017, wyglądający najdojrzalej jak tylko można, będąc zaledwie freshmanem u Izzo.

Bridges robił wczoraj wszystko, od dużych po małe rzeczy, kończąc na 18 punktów, 9 zbiórek, 3 asysty i blok. Spartans trafili ponad 50% swoich rzutów za dwa, zatrzymując Miami na 21/52 z gry, o których ciężko coś dobrego napisać, albo tylko tyle, że byli w sumie faworytami. Wygrali w czasie sezonu regularnego z Duke i z UNC, a z kim kurwa wygrali Spartans? Z nikim… dlatego puknęli Hurricanes +20 (74:54) i kazali siadać na słoiki.

Kluczem tego teamu staje się defensywa i zespołowość (18 asyst wczoraj), ale równie mocno wspomniany hustling, który zapewnia coraz lepszy, trochę fałszywy środkowy Nick Ward (19 punktów, 7 zbiórek), a także freshman Josh Langford, który większą część sezonu przespał, ale wczoraj trafiał swoje rzuty (13 punktów, 2/4 za trzy)

I teraz pomyśl kochany czytelniku, co będzie się działo w niedzielę, kiedy Josh Jackson i Kansas wyjdą na Bridgesa i MSU? Od drugiej rundy zaczyna się poważne granie, nie ma miejsca na zabawki w tej coraz ciaśniejszej piaskownicy, ale mimo wszystko, nadal, trochę po cichu, swoimi grabkami drogę wyznacza fenomenalny Tom Izzo…

izzoballin

3. Ciężki koloryt USC…

Dlatego w ostatnich latach seedy przestają mieć jakiekolwiek znaczenie…

Dzieje się tak, ponieważ Komisja NCAA momentami kompromituje się zbyt niskim rozstawieniem, momentami za wysokim. I to było widać w match-upie USC (które do turnieju dostało się z rundy First Four) z SMU.

A w zasadzie nie było widać wielkich różnic, tylko na pierwszy plan wyszły terminarze w konferencjach – od zawsze mocnej Pac-12 (USC) i takiej sobie American (SMU), gdzie wspominani Mustangs dominowali w każdym spotkaniu.

Jedyną pozytywną historią sezonu dawnej ekipy Larry’ego Browna został Semi Ojeleye (24 punkty, 10 zbiórek), który zaliczył prawdopodobnie najlepszy breakout year tego sezonu i będzie walczył o wybór w Top 20 nadchodzącego Draftu, głównie jako atletyczny tweener na pozycjach 3-4 z niezłym rzutem.

USC? Bardzo niewygodny team z Pac-12, który już w tym sezonie walczył godnie z UCLA, Arizoną i Oregonem – tuzami Billa Waltona. Trojans wczoraj popełniali straty, nie byli tak aktywni na deskach, ale wielkie rzuty za trzy Elijaha Stewarta (22 punkty, 6/13 zza łuku) trzymały ich w grze. Stewart na jakieś 38 sekund przed ostatnim gwizdkiem wbił daggera w serca kibiców Ponies, zostawiając jeszcze masę czasu na zwrot akcji, ale Shake Milton nie trafił prawie-floatera w ostatnim posiadaniu (66:65 – Trojans!).

To całe piękno i zarazem przekleństwo NCAA Tournament. Ja miałem USC na brackecie, którzy dostali się do kolejnej rundy przez First Four. Przykro mi, Semi. Czemu nie rzucałeś w izolacji?

4. Obejrzyj i skomentuj – co myślisz?

Ba! Co muszę sobie myśleć ludzie z Seton Hall?!?

5. Faworyci blowoutują…

Nie było emocji przy dużych seedach, może momentami w pierwszych połowach, podobnie jak w przypadku Gonzagi.

Mimo wszystko Baylor, Oregon, Louisville, North Carolina, UCLA i Kansas rozjeżdżali ludzi aż miło. W tym South Carolina, mająca przeogromną druga połowę z Marquette. Rzeczy się dzieją i Wichita State grają dalej – z Kentucky!

6. Draft 2017 w piątek:

*Lonzo Ball i T.J. Leaf zrobili swoje dla UCLA z Kent State. Pierwszy miał przy małej pomocy ojca Lavara 15 punktów, 4 zbiórki i tylko 3 asysty. Drugi już bez pomocy kogokolwiek 23 oczka i 6 zbiórek.

*Josh Jackson na cool-offie, już bez kopania samochodów, uzupełnił THE FRANKA MASONA III szybką linijką 17 punktów i 7 zbiórek (z kimś tam…). Już czeka na Ciebie Miles Bridges – układaj włosy…

*Justin Jackson (21 punktów, 5/8 za trzy) od podstawówki aż po High School miał nauczanie domowe… Mimo wszystko Tar Heels wygrali 103:64. Nie ziewaj!

*Dlaczego Dillon Brooks grał aż 30 minut w blowoucie z Ioną? Oregon bez Chrisa Bouchera muszą uważać na rozkład sił. 18/4/4 – dzień w pracy Brooksa.

*Donovan Mitchell z Louisville od kilku meczów wyglądał jakby miał głowę w kiblu… 3/15 z gry.

*De’Aaron Fox – 19 punktów i 6 strat (nadal w Top 5 na DX), Malik Monk z 3/11 z gry i 0/6 za trzy (8-my na DX) i w końcu ten najgorszy – Edrice „Nadal Bam” Adebayo z linijką 15 punktów, 18 zbiórek i środkowym palcem dla ludzi układających mocki (ledwie pierwsza runda na DX – czego my nie wiemy o nim?!?).

*Jayson Tatum od startu turnieju ACC imponuje – wczoraj wszechstronne 18 punktów, 12 zbiórek, 4 przechwyty i 4 bloki. Luke Kennard ziewał i trafił tylko trzy rzuty z gry. Piętnowany Grayson Allen miał 21 punktów z ławki – to nadal jest ich x-faktor, czy go lubię czy nie, od trzech-czterech spotkań gra fenomenalnie.

*Lamar Odom – kiedyś Rhode Island – miał nieopuchnięta twarz na trybunach i nawet dostał bilet do szatni Rams, którzy wygrali wczoraj z Creighton (84:72). Odom szykuje się na końcówkę drugiej rundy Draftu 2017. Pomagają mu trenerzy przygotowania motorycznego z Meksyku – Sól i Tekila. Suchar w chuj…

7. Zaczyna się poważne granie!

Co dzisiaj?

17:15 – Notre Dame z West Virginią (Mike Brey po melanżu vs dresy Boba Hugginsa, plus Maciej Bender skubiący słonecznik na ławce)

19:40 – Wisconsin z Villanovą (teoretyczny match-up w opcji Sweet 16 lub Elite 8, niestety dla fanów)

22:15 – Northwestern z Gonzagą (ja bym się bał, poważnie…)

23:10 – Xavier z Floridą State (meeeh)

00:10 – Middle Tennessee z Butler (klasyk klasyków mniejszych uczelni)

00:45 – Saint Mary’s z Arizoną (Sean Miller znowu schudł)

01:40 – Virginia z Floridą (nie wiem co mam napisać)

02:40 – Iowa State z Purdue (nie zarwałbym nocki dla tego zestawienia, bolą mnie gnaty, nastrój jest jesienny)

Pozdrawiam,

Ambasador C.

Poprzedni artykułWake-Up: Bucks & Heat are rolling! 76ers zakopali Dallas
Następny artykułKajzerek: Magic Johnson z Chino Hills

13 KOMENTARZE