Finały NBA, mecz nr 5: Stephen Curry Show w czwartej kwarcie, 40-14-11 LeBrona, ale Cavaliers są liczeni

29
fot. AP Photo
fot. AP Photo

Golden State Warriors kończą ten sezon super-smallballem i są już tylko o jedno zwycięstwo od zdobycia mistrzostwa NBA. Wygląda na to, że będą musieli się postarać, aby nie zrobić tego we wtorek w Quicken Loans Arena.

Odpowiedź Cleveland Cavaliers i ich smallball w meczu nr 5 nie wystarczył. Stephen Curry w końcu miał w tych Finałach kwartę swojego tańca po rozżarzonych węglach, rzucił 17 ze swoich 37 punktów w czwartej kwarcie i Warriors skończyli mecz runem 25-11, wygrywając z MVP tych Finałów LeBronem Jamesem 104:91.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułPlakat Harrisona Barnesa [WIDEO]
Następny artykułStephen Curry był odwodniony po Game 5

29 KOMENTARZE

  1. Trochę nie rozumiem, że w Finałach jest tylko jeden dzień przerwy między meczem 5 i 6. Wiadomo, że jak gra się rotacją jak Cavs to jeszcze gorzej, ale czy te dwa dni przerwy między meczami nie byłoby lepsze dla widowiska?

    0
  2. Warriors weszli na swoje właściwe tory, Cavs z kolei braknie już pary. To było do przewidzenia. Pierwsze mecze jechali jeszcze na świeżości ale ile można przy mocno ograniczonej rotacji? Szacunek dla Lebrona i spółki bo mimo tylu przeciwności w każdym meczu trzymają się niemal do końca. Myślałem, że dziś jest ten dzień kiedy odpali J.R. ze swoimi trójkami ale nic z tego. Dubs muszą to kończyć, są rozpędzeni, mają przewagę psychologiczną a rywal mocno zmęczony. Lepiej nie dopuścić do game 7 bo z tym różnie bywa. Lebron na pewno w nocy z wtorku na środę wypruje sobie flaki choć robi to już od 5 gier dlatego nie wiadomo czy będzie to miało jakieś znaczenie?

    0
  3. Może to mój brak sympatii do Warriors, a może po prostu irytacja, że jako jedyni przeszli przez ten sezon w pełni zdrowi, ale cholera…Cavs przez całe PO mają podkładane kłody pod nogi, a Warriors wręcz przeciwnie – co chwilę dostają za przeciwników porozbijany kontuzjami zespół.

    All hail the King!
    Tytuł powinien trafić w ręce Cavs i za to będę trzymać kciuki.

    0
    • Masz rację, jednak jak spojrzę wstecz, to widzę, iż w poprzednich play-offach tracili kluczowych zawodników. Gdyby trzeci raz z rzędu tak się stało – byłaby to bezczelność losu

      Maciek – klasyczny Michael Jackson, padłem ;D

      0
        • Thompson na przykład dostał z kolana w twarz więc to nie jest tak, że tej drużyny kontuzje się nie imają i posiadają wybitne szczęście.Ogólnie to bawi mnie trochę to, że niektórzy mają niejako pretensje do Warriors że pozostali zdrowi.No bo przecież skoro ich przeciwnicy stracili jakichś graczy to oni powinni się z nimi zsolidaryzować i kogoś nie wpuścić na parkiet np Greena.
          Ciekawe czy tak samo Ci którzy dziś narzekają na zdrowych GSW tak samo narzekali gdy Hawks grali z Cavs bez Korvera albo z kontuzjowanym Carollem.Albo gdy Gasol zmagał się z kontuzją uda i musiał opuścić kilka spotkań w serii z Cavs.

          0
          • Nikt nie ma pretensji, ale wmawianie innym że brak kontuzji Warriors to zasługa Warriors jest słabe. Thompson dostaje z kolana, Conley z łokcia i jeden traci 3 mecze a drugiemu w sumie nic nie jest. Teoretycznie 2 te same zdarzenia, ale komuś się upiekło

            Dziwisz się że to trochę frustrujące, gdy wszystkie losowe wydarzenia i tak pomagają tym najlepszym? Większość ludzi kibicuje wielkim spektaklom a te zdarzają się przy wyrównanych szansach. Szkoda że w tym sezonie ich nie uświadczyliśmy, bo ślepy los jeszcze bardziej powiększył dysproporcje między drużynami grającymi o mistrzostwo (w tym przypadku)

            0
          • “Ciekawe czy tak samo Ci którzy dziś narzekają na zdrowych GSW tak samo narzekali gdy Hawks grali z Cavs bez Korvera albo z kontuzjowanym Carollem.Albo gdy Gasol zmagał się z kontuzją uda i musiał opuścić kilka spotkań w serii z Cavs.”

            Narzekali czy nie narzekali, fair czy nie fair mnie nie obchodzi, ale analogia jakaś zupełnie nietrafiona. No chyba, że w równoległym wymiarze dawali playoffs w których zdziesiątkowani Hawks i Bulls mierzyli się ze zdrowymi Cavs :)

            0
  4. Ten mecz był okropny na poziomie sędziowskim – ilość bezsensownych decyzji w 2 i 3 kwarcie zażenowała mnie…

    Szkoda, że Cavs poszli na wymianę ciosów, nie na swoich warunkach i w dodatku na obcym terenie. Odchodząc od bigballu tracą swoją zbiórkę i muszą zginąć.

    Jeszcze jedna taka kwarta i MVP wpadnie w łapska Stefffffki, nie podoba mi się to…

    0
  5. Większość z Was narzeka że Warriors mieli szczęśliwe play-offy, że omijały ich kontuzje, może i tak ale w sezonie zasadniczym na dzikim zachodzie pokazali kto rządzi i bezwględnie zasłużyli na to by być na szczycie. Szkoda że niewielu zauważa że Lebron rokrocznie grając na miernym wschodzie ma ułatwione zadanie by dostać się do finałów. Marzy mi się by Lebron w końcu przeniósł swój talent na zachód NBA i mierzył się już od pierwszych rund z poważnymi rywalami a nie wypoczywał i zbierał siły na finały.

    0
    • Myślę, że w każdym zespole playoffowym, no może oprócz Dallas, Lebron miękkim dytkiem dotarłby conajmniej do finału konferencji. Boże, Lebron z AD, uciekaaaać! Poza tym dlaczego on ma grać na zachodzie? Skoro wschód jest do wzięcia to czemu żadna “gwiazda” nie pofatyguje się na wschód? Bo na zachodzie każdy ma alibi, nawet gdy odpadnie w I rundzie. Taka prawda. Zachód w tym sezonie był trochę overrated.

      0
      • Już kiedyś pisalem ze najlepiej byloby grac playoffy systemem 1 west – 8 east itd. Szybko by wyszlo ze zachód bynajmniej nie jest overrated. Albo niech poprostu wchodzi 16 najlepszych druzyn bez podzialu na konferencje. Różne glosy się pojawiaja w tej dyskusji i myślę że predzej czy później nba to zmieni.

        0