Zanim Chicago Bulls zatrudnili na stanowisko szkoleniowca mocno rekomendowanego Toma Thibodeau, w organizacji panował generalny nieład, który miał duży wpływ na niefrasobliwość zarządu i decyzje podejmowane pod wpływem impulsu. Tim Floyd, Bill Catwright, Scott Skiles i Vinny Del Negro zostali postawieni przed bardzo trudnym zadaniem. Musieli wierzyć, że w krytycznych momentach podołają presji otoczenia głodnego sukcesów na miarę dynastii Jacksona. Po zakończeniu ery wielkich zwycięstw, silna tożsamość organizacji rozmieniła się na drobne.
Thibs w 2010 był gotowy zmienić w Chicago zasady gry. Chwalono wówczas Formana, Paxsona i Reinsdorfa za powierzenie drużyny w ręce prawdziwego specjalisty, ale obawiano się jednocześnie, że zarząd prędzej czy później zacznie wewnętrznie sterować drużyną, podkopując pozycję szkoleniowca i wchodząc w jego zakres obowiązków. 25 stycznia w ogólnokrajowej transmisji meczu Bulls z Heat, nie bał się o tym wspomnieć Jeff Van Gundy, z którym Thibs współpracował m.in. w Houston.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
No raczej. Małe problemy pierwszy raz od lat i już zwalniać? Tom jest mistrzem świata i w końcu zatrybią Ci Bulls. A takiego trenera już nie znajdą.
No właśnie. Ja bym się trzymał jeszcze twardo Thibsa, ale boję się, że jak nie będzie wyniku w tym sezonie to ktoś na górze zrobi jakieś ‘błyskotliwe’ posunięcie.
Tak myślałem gdzie sie podział kolega Kajzerek and he is back! Zgadzam sie ze Tibs powinien w spokoju pracować chociaż boje sie ze zajezdza graczy jak nasza szkapę i przez to nie bedą mieli siły aby włączyć kolejny bieg na playoffs.
Zwalnianie Toma teraz to istna głupota, nawet rozważanie tego jest głupotą. Rzeczywiście chłop, jako trener ma jedną wielką wadę, chodzi o forsowanie zawodników i nieumiejętność dostrzeżenia zalet graczy znajdujących się dalej w rotacji. Ale każdy trener ma jakieś wady i trzeba się z tym pogodzić. TT powinien przynajmniej ten i następny sezon poprowadzić Bulls żeby można było weryfikować jego osiągnięcia.