Sezon Kobiego zamienia się w karykaturę

78
fot. League Pass

Chciałem zacząć od zbioru wypowiedzi fanów Kobiego Bryanta spod różnych artykułów na temat tego, że Kobe Bryant rzuca za dużo i rani swoją drużynę. Zrezygnowałem z tego pomysłu, bo po przekopaniu się przez nie, doszedłem do wniosku, że świat nagle znormalniał. Komentarze pod artykułami na temat problemów z Bryantem nie są już zdominowane przez bajkopisarzy twierdzących, że ich gwiazdor gra z przypadkowymi ludźmi z ulicy i musi (musi!) grać w ten sposób, że trzeba mu wybaczyć, bo ma swoje lata i kontuzje na karku, że i tak jest niesamowity, że i tak trafia te 38%, że (moje ulubione) przecież zdobył więcej punktów niż Michael Jordan.

Świat znormalniał?

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułFlesz: Rondo jak Rondo, 38 punktów Montaball, Hawks wygrali w Houston. Deron Williams w Sacramento?
Następny artykułKwarta trenerów

78 KOMENTARZE

  1. Problem Kobe’ego to jego przekonanie o swojej wyjatkowosci, ktora w przeszlosci czesto i gesto mu pomagala. To co kiedys bylo jego ogromnym atutem dzisiaj ciagnie go w dol i podpowiada mu zeby w ostatniej akcji za wszelka cene isc na iso skoro i tak jest Kobe Bryantem – trzecim najlepszym (nie wiem czy okreslenie jakosciowe do rekordu ilosciowego jest wlasciwe) strzelcem w historii. Zle sie to oglada

    0
  2. Bardzo ciekawy i rzetelny artykuł. Fakt, w krótkim odstępie czasu było ich trochę o tym, że Kobe gra słabo i może to drażni co niektórych. Ale ten nawiązuje do wcześniejszych lat, gdy był na topie i jak wynika z analizy autora, również wtedy jego procent w clutch był słaby. To jest meritum tego artykułu. Kobe jest gwiazdą tej ligi i jego charakter moim zdaniem nie pozwala mu na pogodzenie się z rolą rezerwowego i tak pewnie będzie już do końca. Nikt tam nie będzie uwzględniał przy ocenie całej jego kariery ostatnich lat, w których wiadomo, że większość zawodników gra słabiej. Dla organizacji Lakers w tej chwili jest to na rękę, oni walczą o pick, a mimo to ludzie i tak chcą to oglądać, bo mają w drużynie Kobego.

    0
  3. Kobe to magnes przyciągający kibiców i pieniądze do tankującej drużyny. Dzięki niemu ludzie chcą oglądać zespół, który walczy o Top5 pick w drafcie. To niesamowite, bo żaden inny weteran by tego pewnie nie osiągnął.

    Zawsze się śmiałem z Kobego, ale teraz lubię ten jego sezon. To tak jak się lubi zdziwaczałego, starego wujka, który opowiada zabawne historie i tłumaczy wszystkim dookoła czemu w PRLu było lepiej. Już dawno nie ogarnia co się dzieje, ale się trzyma swoich przestarzałych, zabawnych przyzwyczajeń, mimo że świat już dawno poszedł do przodu. Na czarną godzinę ma zakopany w ogródku słoik z dolarami. Wiesz, że zbliża się dla niego koniec, więc nie próbujesz mu wytłumaczyć, że świat się zmienił, pozwalasz mu dokonać swoich dni na swoich zasadach, zwłaszcza, że jest nieszkodliwy i całkiem zabawny.

    0
  4. Wszystko spoko, ale jak można napisać “czy może jednak nie lepiej będzie wrócić do ssania pomarszczonego kutasa Micka Jaggera” do czytelnika? :D
    to zdanie zmienia ten dobry artykuł w taki właśnie klasyczny mecz Bryanta – jebłem 30 punktów (moja ogólna ocena artykułu – czyli wynik na miarę “króla strzelców” Szóstego Gracza), ale przy okazji 8 strat i 36% z gry (trzeba przeczytać artykuł, a nie przelecieć po nim oczami, tak samo jak nie widać strat na recapie, a tylko te wszystkie zdobyte punkty).

    0
    • To zdanie ma swoją historię… Nie chciałem, żeby przepadło:) Poza tym wierzę w inteligencję i poczucie humoru naszych czytelników, którzy potrafią zazwyczaj wyczuć, kiedy wchodzimy w pewne – nawet wulgarne – konwencje.

      0
      • Nie no spoko:) hejty na Kobasa i jego fanbojów (do których się zaliczam) są i były od zawsze, więc po mnie to spływa, a Twoje artykuły dalej są na top1 na 6G poziomie jak dla mnie, ale uważaj, bo Michał Kajzerek pisze raz na tydzień, ale za to świetnie/rewelacyjnie ostatnimi czasy;)

        0
        • Nie nadużywałbym słowa “hejty”, bo dochodzimy powoli do miejsca, w którym wszelkie krytyka jest “hejtem”. A co do Michała, to żadna niespodzianka. Niedługo zamiast Wojbomb, będziemy mieli Kajbomby:) Swoją drogą przykre jest jednak to, że w artykuł o Kobe’m klikną wszyscy, a niektóre fantastyczne teksty Michała przepadają bez echa. Show him some love!

          0
          • tak, każda krytyka to od razu hejt, przynajmniej można poznać ile lat ma taki @JKW, @majki, i reszta osobników którzy tak często używają tego wyrazu.
            A co do tekstów Michała Kajzerka, spokojnie Przemku, ma swoich fanów, Oni po prostu nie piszą postów tylko od razu dodają przeczytany art do ulubionych :)

            0
          • Jeśli ktoś dość monotematycznie od lat krytykuje jednego zawodnika to można go już podciągnąć pod hejtera czy jednak nie? ;)

            0
          • @Tomasz z ciekawości, ile mam lat?:-) wobec Kobego w tym sezonie pojawia się hejting – krytykowanie czego by nie zrobił. paradoksalnie okres największej krytyki w tym skrawku internetu przypadł na okres, kiedy wyprzedził MJ na liście strzelców. Do jego marnej skuteczności przywykliśmy chyba wszyscy – w całej karierze nigdy nie zrobił nawet tych 48% w sezonie, ale dopiero jak osiągnął, bądź co bądź, zajebisty milestone, zaczęliśmy mocniej piętnować te jego wszystkie 8/30 czy tego rodzaju wyczyny. Ale Kobasa nie będę już bronił więcej, bo jedni powiedzą, że marnuje potencjał, inni że rak zespołu, inni że nie umie rzucać, a jeszcze inni że chodzę do gimnazjum i jestem przewrażliwiony.

            0
  5. Trochę bez sensu wydaję mi się pisanie, że wypowiedzi różnych zawodników i trenerów o Kobem oznaczają, że tak właśnie odbierany jest w lidze. Przecież to jest ogółem niezwykle rzadkie by jakiś zawodnik bądź trener wypowiedział się negatywnie o swoim przeciwniku ku o drużynie przeciwnej. Praktycznie zawsze mówi się takie rzeczy jak “gra twardo”, “ma wielki potencjał”, “nigdy nie odpuszcza” i oczywiście “chciałbym z nim grać”. Gracze odpowiedzą prawie tak samo niezależnie czy zostaną zapytani o Bryanta, Jenningsa czy Derricka Williamsa. Taka czasem aż przesadna kurtuazja jest normą w NBA.

    0