Między Rondem a Palma (104): Spurs zostali najlepszym LeBronem

20

Świętujemy. Głosy pełne radości. W eterze Nanananana, Freddy Mercury i Tina Turner. Entuzjazm. Wygrała koszykówka. Dużo ciepłych słów pod adresem miasta i świata.

Próbujemy zapozycjonować i zakotwiczyć te finały w historii. Sporo komparatystyki. Pojawia się MJ – i kradnie show. Again.  

Przewracam kartę z napisem Sezon 2013/2014 i prezentuję swój TOP10.

Wybiegamy myślami w przyszłość. Szukamy odpowiedzi na pytania, które dopiero będą wybrzmiewać.

Na końcu robimy paradę Mistrzów.

Słyszymy się w październiku (no może w połowie września).

Nic o Mundialu i olimpiadzie strzyżenia owiec z Murzasichlu.

DOWNLOAD

Między Rondem a Palmą (16-06-14, odc. 104) by Między Rondem A Palmą on Mixcloud

Poprzedni artykułNajcichszy zawodnik NBA zrobił duży hałas na największej scenie. MVP dla Leonarda
Następny artykułManu Ginobili dodał swój wykrzyknik do „Redemption!”

20 KOMENTARZE

  1. Mam, tak samo jak Maciek i ZNyK też wyrosłem już z fanatycznego kibicowania.
    Moja przygoda z NBA zaczęła się od maxymalnego kibicowania Chicago Bulls, mój brat zawłaszczył sobie Jordana, więc ja wybrałem sobie Pippena jako swoje bożyszcze. Kalkowałem jego zdjęcia z probasketu, robiłem o nim zeszyt z wycinek z bravosportu, mega sportu, pro basketu (oczywiście kupiony drugi egzemplarz, żeby nie niszczyć kolekcji), czy magic basketball, wieszałem plakaty na ścianach, nosiłem bluzy i czapeczke chicago, miałem też koszulkę Pippena ze stadionu podrabianą.
    Nie nawidziłem Jazz. Majać 7-8 lat wyzywałem ich, zamalowywałem flamastrami ich zdjęcia. Wycinałem ich fotografie i naklejałem na tarczę, a potem rzucałem rzutkami, czysty hejting.
    Po skończeniu się Bulls, poszedłem za Pippenem. Najpierw kibicowałem przez sezon Houston, a potem Portland. Jednak to już nie było to samo, nie było NBA w telewizji otwartej, więc bazowałem tylko na wynikach z telegazety. Jednak znalazłem sobie nowych wrogów, byli to Lakers Z Shaqiem i Kobem. Po tym jak w finale konferencji ograli Portland z Pippenem znienawidziłem ich. Po odejściu Pippena z NBA musiałem się jakoś odnaleźć na nowo. Ze względu na fryzurę i sposób gry moim nowym idolem stał się Ben Wallace. Od początku sezonu mistrzowskiego byłem całym sercem za Tłokami, pamiętam jak dziś moment dodania Rasheeda do składu i powstanie duetu Wallace&Wallace. W związku z tym , ze nie miałem wtedy jeszcze Canalu+ to wstawałem w nocy, aby oglądać wszystkie mecze Pistons w play-offach na play-by-play (na prawdę tak robiłem, niezapomniane emocje). Nie mogłem uwierzyć jak Lakers odpadli. Miałem swoje 5 minut, mogłem się ponabijać z Shaqa, Kobiego i nawet ponownie z Malona.
    Jednak rok później powstał mój nowy śmiertelny wróg – San Antonio Spurs. Finały 2005 pamiętam jako swój największy hejting w dziejach NBA. Po tym jak Spurs zaczęłi finały 2-0 to po prostu nie mogłem się opanować. Przerabiałem zdjęcia Manu w Paincie, dorysowaywwałem mu różne rzeczy, obrabiałem mu twarz. Nabijałem się z platwusa Duncana. Jednak najbardziej wkurzył mnie Horry. Miał jeden taki mecz, bodajże game 5, gdzie zagrał fantastycznie. A ja nie mogąc wytrzymać rzucałem kapciami w telewizor. Potem poszedłem za Benem do Chicago jednak tam nie udało się stworzyć mocnego zespołu. Później moje kibicowanie było coraz słabsze, po trochu wspierałem Dirka, którego bardzo lubię. Oglądałem i kibicowałem zespołom Gortata, najlepsze wspomnienia to bodajże rok 2009 i dojscie do finału Orlando przeciwko Lakers. Jednak już nigdy nie byłem tak mocno związany z żadnym graczem ani zespołem. Zacząłem się cieszyć koszykówką. Cieszyłęm się jak Kobe zdobywał 2 mistrzostwa, co kiedyś wydawało mi się nie możliwe. A dzisiaj z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że cieszyłem się jak dziecko jak San Antonio zdobywało tytuł. Byłem poruszony nie dlatego, że jestem wielkim fanem Spurs, ale dlatego, że wygrała koszykówka zespołowa, efektowna i inteligentna. Kiedy człowiekiem nie kierują emocje i przywiązanie do danego zespołu i zawodnika, może cieszyć się tą grą w pełni i przeżywać niezapomniane wzruszenia, które zostają na lata. Dlatego drodzy hejterzy Lebrona, Kobiego, Duncana,czy kogoś tam jeszcze, radzę wam dać sobie spokój i cieszyć się ta grą, bo jesteśmy świadkiem czegoś niezwykłego.

    0
  2. Dzięki Panowie za cały sezon – wasze rozmowy stały się stałym punktem mojego dnia pracy:)

    Słucham MRIP od początku i powiem wam, że naprawdę ten podcast nieźle wyewoluował pod względem analitycznym i dziennikarskim. Nie wspominam już o ogromnych pokładach humoru, żartów sytuacyjnych i świetnych bystrych uwagach. Także trzymajcie się i czekam na więcej!
    PS. Zmieńcie grafikę Lębrona w topie – ten uśmiech jest nie na miejscu:)

    0
  3. Ledwo skończyłem słuchać MRaP i od razu, jeszcze raz, zabrałem się za TEN tekst Maćka o Spurs (wszyscy wiecie o jaki tekst mi chodzi).
    Po zdobyciu przez SAS mistrzostwa też czyta się go świetnie.

    “Być może wszystko będzie okej z San Antonio Spurs.”

    Jest okej, będzie okej.

    Dzięki za ten sezon panowie!

    0
  4. Mam podobnie odczucia jak zNYK, kibicowałem Miami,ale teraz nawet się cieszę,a wczoraj się wzruszyłem :)I jakiś wspólny mianownik mam z Maćkiem bo choć interesuję się NBA zaledwie od jakichś 15 lat i nie kibicowałem żadnej drużynie na stałe to moją ulubioną drużyną są Celtics 2008:)Dzięki chłopaki za fajny sezon w którym odbijała nam palma!

    0
  5. Drodzy Macieju i zNYKu, dzięki za ten piękny sezon! 104-odcinek, coś niebywałego! Circa 104h w eterze, jesteści wielcy!

    Jestem więcej niż pewien, że w polskim dziennikarstwie sportowym wytyczyliście przepiękną drogę, myślę, że w skali świata też zostalibyście zauważeni za skalę przedsięwzcięcia. Wykonaliście niesamowitą pracę!

    Historia się pięknie napisała w tym roku, wszyscy możemy, a właściwie powinniśmy wyciągnąć z niej wnioski, liczy się organizacja, wytrwałość, praca nad maksymalizacją talentu. Piękniejeszej bajki nie znam, a to nawet nie bajka jest!

    0
  6. Palma w tym roku mocno kandydowala do mojej prywatnej nagrody MIP ;)

    Dzieki Panowie i nie zasmucac mi tutaj ludu, ze lato bedzie “palmless”. Wroccie pod takim, czy innym-letnim szyldem.

    Brawo Spurs, gratulacje dla calej organizacji!

    0
  7. btw Damion James zagrał 5 meczy w Spurs i podpisano z nim kontrakt do końca sezonu po paru tygodniowych.W Playoffach nie był jednak z zespołem,podali jakieś powody,że trenuje czy coś już dokładnie nie pamiętam więc ciekawe czy jest tym mistrzem czy nie ? Czy dostanie pierścien ?

    0