Knicks przetrwali comeback Bulls

0
fot. NBA League Pass

Półtora miesiąca temu, pierwszy pojedynek pomiędzy Bulls i Knicks zakończył się game-winnerem Derricka Rose’a nad Tysonem Chandlerem. Teraz ci dwaj zawodnicy są poza grą, przez co ich drużyny są mocno osłabione. Kontuzje są poważnym problemem zarówno w Chicago jak i w Nowym Jorku. Knicks poza brakiem swojego centra, ponownie muszą radzić sobie też bez Raymonda Feltona, a wczoraj jeszcze Iman Shumpert doznał kontuzji kolana. Tymczasem Bulls przyjechali do Nowego Jorku nie mając do dyspozycji Luola Denga i Jimmy’ego Butlera.

Biorąc pod uwagę osłabienie obu drużyn było wiadomo, że ich drugi pojedynek w tym sezonie nie będzie wielkim widowiskiem. Bulls mają w ostatnim czasie ogromne kłopoty ze zdobywaniem punktów, w dwóch wcześniejszych meczach nie przekroczyli poziomu 75 i dzień wcześniej przegrali z najgorszymi na Wschodzie Bucks. To miała być szansa dla Knicks, którzy po dwóch bolesnych porażkach, liczyli, że uda im się wykorzystać osłabienie rywali i zanotują cenne zwycięstwo na własnym parkiecie.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułWiggins udowadnia nam “coś” od weekendu
Następny artykułStephen Curry rozstrzelał się w czwartej kwarcie i trafił też game-winnera