Planeta Clippers

3
fot. The Associated Press

W Stanach Zjednoczonych niemal każde quasiliterackie wynurzenie na temat Los Angeles Clippers, dla zabicia ilości znaków, odnosi się do kontekstu historycznego – przypominając o denności Clippers, o banerach mistrzowskich Lakers, o bublowatym Donaldzie Sterlingu, o Michaelu Olowokandim którego nie umiem określić żadnym przymiotnikiem, o zerwanym ACL Danny’ego Manninga, cofając się nawet do czasów San Diego i  przynosząc echa kontuzji i eskapad rowerowych Billa Waltona po górach Cuyamaca.

Gdy w kwietniu/maju/może nawet czerwcu Clippers będą przegrywać 1-2 w serii playoffów i -20 w trzeciej kwarcie, następnego dnia lub jeszcze w trakcie meczu, przeczytać będzie można “No tak, to przecież Clippers”. Piszemy o koszykówce, ale wierzymy w duchy. Gdyby grali ją w Nowym Delhi i grali ją w NBA jako Clippers pisalibyśmy teraz o Clippersanity.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułMecz Collisona, zwycięstwo Westbrooka
Następny artykułCzy Prochorow skusi Phila Jacksona? Może

3 KOMENTARZE

  1. oglądałem mecz i miałem taki moment, że pomyślałem: “kurna, oni serio mogą to wygrać (w sensie NBA). Wyglądają i grają jak najlepsza drużyna tej ligi”.

    … ale przecież to Clippers.

    W PO Paul złapie jakiś uraz (vide zeszły rok), Blake będzie męczył się na lini trafiając jakieś 50%, DeAndre i Barnes stracą regular season fluke i zaczną strugglować, sam zabójczy atletyzm Bledsoe nie wystarczy w poukładanej grze, kontuzje zeżrą Billupsa, Hilla i Butlera i tak skończy się posezonowa przygoda Clips. A w sumie to chciałbym żeby wygrali wszystko. Będę im kibicował….

    ale to przecież Clippers…

    0
  2. LBJ, durant, melo, duncan, harden, parker, cp3, kobe, randolph, irving, holiday…no dobra od biedy blake=randolph=holiday wiec sie jakos tam miesci w top10 w tym sezonie.

    Na poczatku sezonu w to nie wierzylem, ale sie okazuje ze del Negro ma realna szanse na wygranie konferencji (jeszcze nie napisze, ze na wygranie calej NBA, bo z Heat maja choernie trudne matchupy).

    Clipps maja zwyczajnie dobre matchupy na top3 zachodu (OKC, SAS, Grizzlies). Sorry, fani Lakers, ale Lakers zaleza w 80% od Nasha, co pokazaly ostatnie mecze, a Steve zostanie zgwalcony przez duet Paul/Bledsoe (jakby doszlo do takiej serii) i bedzie po zawodach.

    A jak Grant Hill wyzdrowieje, to moze nawet da sie spowolnic Duranta…

    0