Wade wraca do gry, dwie twarze Nets w Miami

11
fot. The Associated Press

Historia dwóch zupełnie innych połów Brooklyn Nets na sobotnim szczycie Wschodu w Miami. Jerry Stackhouse trafił szybciej z gry niż LeBron James, ale Dwyane Wade miał season-high 34 punkty i Nets grali na gumianych nogach po przerwie.

MIAMI, BROOKLYN 102:89

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułSpurs po raz piąty z rzędu pokonali Grizzlies
Następny artykułzNYKajacy: Cyrulik nowojorski – część 1

11 KOMENTARZE

  1. Nie wiem czy tylko ja mam takie wrażenie, ale część graczy, którzy są w Heat od powstania Big3 mają dziwny problem. Haslem, JJ, Miller (choć tu powodem są raczej kontuzje) mają często nie po drodze z dostosowaniem się od gry obok Bosha, Wade i Jamesa. Ciężko mi to wyrazić, ale to jak by część graczy z rotacji Miami (powtarzam część) grała gorzej niż, gdyby np. przyszło im grać w jakiejś Atlancie.

    0
    • Normalna sprawa, kiedy grasz obok trójki graczy, którzy “konsumują” pewnie z ponad 80% usage w drużynie.

      Pamiętam, że Jones w pierwszym sezonie big3 grał nie najgorzej i przede wszystkim trafiał trójki, był w konkursie z Chalmersem, etc. Teraz nie widzę go grającego kiedy indziej, niż w garbage time.

      Miller chyba już się posypał, a występ w ostatnim meczu finałów byłtakim łabędzim śpiewem. Myślę, że już nigdy nie będzie takim zawodnikiem, jak kiedyś, a pomyśleć, że jak go sprowadzali do Miami, to miał być 6th manem.

      0
      • Wiesz nie chodzi mi o to, że ich zadania na są minimalizowane przez obecność kogoś z big3 na parkiecie. Widzę w nich dobrych role-playerów, którzy wykręcają z wiadomych względów gorsze statystki, ale robią dużo mniej tych małych rzeczy na boisku. Mówi się czasami, że zawodnik robi swoich partnerów lepszymi graczami. Tak jak sezon temu mówiło się o chemii na linii Gorat-Nash, jak kiedyś mówiło się o wpływie Magica na grę Lakers (polecam książkę When The Game Was Ours – świetna lektura). Często gracze wchodzący do drużyn z dużym talentem nie potrafią skorzystać na obecności takiego Jamesa, bo owszem zbierają i rzucają mniej, ale też mają więcej miejsca do rzutu, lepszego podającego. Jednak tak jak mówię może jest to moje osobiste odczucie.

        0
    • Nie widze takiego problemu… wystarczy wejsc na strone ze statystykami miami i lakers i zobaczyc ze oba kluby prezentuja sie podobnie. A co do przeszlosci to Kobe grywal ze smushem parkerem i kweme brownem to nie dziw sie ze mieli problem w dostaniu pilki jak ta juz trafila do bryanta.

      0
  2. Co jak co ale Joe Johnson jest przeplacony i brooklyn pomimo tego ze ma bardzo bogatego i sklonnego do wydawania pieniedzy na pensje koszykarzy wlasciciela to moze sobie nie poradzic ze zbudowaniem skladu ktory zapewniłby im final konferencji.

    0