Świetna koszykówka jest teraz grana, nie przegap tego

3
fot. NBA League Pass

SAN ANTONIO, NEW YORK 100:104

Give me a hug, Jason Kidd i celebrujmy 67. sezon regularny – pierwszy od dwóch lat pełny sezon, z czterotygodniowym obozem, normalnym terminarzem i chwilą dodatkowego czasu, aby zatrzymać się, zjeść ciastko i mieć ciastko.

Czartery nie latają tak często, nie musisz tejpować tej kostki tak szybko i mamy też kilka Dreamlinerów jak np Rasheed Wallace 10 pkt, Carmelo Anthony 9 pkt i Knicks pokonują Spurs w San Antonio

Jesteśmy w trzecim tygodniu rozgrywek i 59.17% rzutów jest asystowanych, mamy 21.3 asyst na mecz – obie liczby wyższe niż po zakończeniu poprzedniego sezonu. Poziom gry kilku najlepszych drużyn jest bardzo wysoki i nie ma już tych smutnych back-2-back – huśtawki nastrojów, gdy po zmłóceniu Atlanty lecisz do Nowego Orleanu i Monty Williams ze swoją bezimienną kliką dają ci wycisk i porażkę w crunchtime.

San Antonio Spurs nie byli do wczoraj jeszcze na tym poziomie co w marcu i kwietniu – wynik 7-1 był lepszy niż ich gra. New York Knicks nie byli na tym poziomie od kilkunastu lat, poza dwoma tygodniami ostatniej zimy, gdy cały Nowy Jork próbował się zmieścić w szafce Jeremy’ego Lina.

Gdy Tiago Splitter zrobił swój season-high w pierwsze pięć minut czwartej kwarty (13 pkt) i Spurs prowadzili już +11, wyglądało na to, że już po wszystkim. Three-ball Knicks i kilka znakomitych posiadań w obronie przeciwko roztargnionej piątce Spurs z Manu Ginobilim jako źródłem wszelkiego zła, obróciło jednak mecz o 15 punktów.

Pierwsza kwarta tego meczu była najlepszą w tym sezonie. Potem tempo gry nie spadło, ale plejada celnych rzutów (Knicks 63%, Spurs 53%) ustąpiła miejsca walce o każdy centymetr parkietu. Carmelo oddał tylko 12 rzutów, bo Spurs mieli schemat z dochodzącym podwojeniem z przeciwległego rogu. Dwie kwarty minęły zanim Knicks przypomnieli sobie o znakomitym ball-movement. Prowadzeni przez Raymonda “Lin, who?” Feltona i jego 25 punktów wrócili się do meczu, i na 108 sekund przed końcem Melo zaliczył hokejową asystę w kontrataku, a J.R. Smith dał dwa punkty przewagi.

W kolejnym posiadaniu? Spurs popełnili błąd 24 sekund. Mówimy o Spurs, ok? Akcja później i Felton znajduje Kidda za łukiem i ten trafia za trzy.

Wciąż wisi nad Knicks sprawa powrotu Amar’e i niech nam będzie na moment żal Amar’e w tej sytuacji. Ciężko będzie przehandlować STATA bez ubezpieczenia na jego zdrowie. Ciężko uruchomić trade-machine bez javy.

Historią tego meczu był comeback Knicks w czwartej kwarcie i wszystkie złe podania Manu. Te w aut, pod nogi i to w kluczowej akcji, niepotrzebne, na ponad minutę przed końcem, gdy Spurs popełnili błąd 24 sekund, a Ginobili podawał zamiast rzucać.

Knicks są obecnie już tylko wspomnieniem po Jeremy’m Linie, a kontuzja Amar’e tylko pomaga im bronić jak po sznurku czy w ten sposób dzielić się piłką. To nie tak, że z Linem nie byliby tym z-e-s-p-o-ł-e-m, którym są teraz. Byli nim właśnie wtedy, gdy twarz Lina przesłaniała cały ten team-ball, który stworzyli  bez Amar’e i Melo. Obecnie, pozbycie się go nie wygląda na najgorszą decyzję w ostatnim dziesięcioleciu i posłużyło za źródło głównej motywacji Feltona, Melo i reszty. J-Kidd, give ma hug.

Poprzedni artykułPJ Tucker, czyli motor napędowy Suns
Następny artykułPierce popełniał błędy, Johnson był clutch

3 KOMENTARZE

  1. Pozbycie się Lina wygląda nawet na bardzo dobrą decyzję i autor mógłby po prostu przyznać, że nie miał racji, tak samo zresztą jak większość, która krytykowała Knicks. To co robił Lin w poprzednim sezonie było super, ale było w tym zdecydowanie za dużo hype’u.

    0