Flesz: Clevela… Co można jeszcze powiedzieć?

42
fot. AP Photo
fot. AP Photo

Finały Konferencji Wschodniej
(1) Boston Celtics, (4) Cleveland Cavaliers 3-3
Mecz nr 1: 108:83
Mecz nr 2: 107:94
Mecz nr 3: 86:116

Mecz nr 4: 102:111
Mecz nr 5: 96:83
Mecz nr 6: 99:109

Na 6 minut przed końcem drugiej kwarty meczu nr 6 Kendrick Perkins w powydzieranych jeansach krzyczał i palcem pokazywał do Jeffa Greena, żeby ten przesunął się z lewego skrzydła pod kosz na pomoc w izolacji na prawym skrzydle Jaylena Browna na Kyle’u Korverze (tzw pre-rotacja).

Perk przez cztery sekundy stał, wymachiwał palcem i krzyczał. Ale Jeff Green nie chciał go posłuchać.

Jaylen Brown minął Korvera i dopiero wtedy Jeff Green przesunął się i zablokował Browna przy obręczy. 

LeBron James jest tak dobry, że ostatecznie pokonał mój plan napisania 8 tys. znaków o tym jak Kendrick Perkins w połowie drugiej kwarty trenował Jeffa Greena. To jedna z najwyższych górek, które we Fleszu mógł zdobyć.


Co można jeszcze powiedzieć?

Co można jeszcze napisać?

W ostatnich 7 meczach kariery LeBrona Jamesa, grożących jego wyeliminowaniem z play-offów, rzucił minimum 40 punktow albo miał triple-double.

Co Skip Bayless może jeszcze powiedzieć na temat bycia “clutch”?

Co chcesz, żebym napisał?

Że w czasie, kiedy granie co drugi dzień finałów konferencji doprowadza do tego, że największe gwiazdy ligi są coraz to bardziej zmęczone; że w czasie, kiedy trzech z prawdopodobnie czterech pozostałych najlepszych graczy NBA jest w psycho-fizycznych dołkach, lider minut na mecz w sezonie regularnym 2017/18 i play-offach 2018 w swoim 99 meczu od połowy października, gra 46 minut w meczu nr 6 finałów Konferencji Wschodniej, niesie na swoich barkach absolutnie sprecyzowany na nim ciężar nadziei kibiców Cleveland Cavaliers i rzuca 46 punktów, ma 11 zbiórek i 9 asyst, robiąc to na przeciw szeregowi bardzo dobrych obrońców, którzy zmieniają się na nim?

Że to jest zaskoczenie?

Że żaden z tych wyżej wymienionych ale niewspomnianych jeszcze z nazwiska – po to by ich nie obrazić w zestawieniu z Jamesem – najlepszych graczy NBA nie dźwiga na sobie tak dużych boiskowych wymagań?

Że to sprawia, że 26 maja różnica między nimi, a LeBronem Jamesem wygląda jak przepaść?

Że sprawia, że obecne czasy trudno nazwać inaczej niż “Królestwem”?

Że James Harden potrzebował Chrisa Paula?

Że Chris Paul potrzebował Jamesa Hardena?

Że Kevin Durant potrzebował Stephena Curry’ego?

Że Stephen Curry potrzebował Kevina Duranta?

Że LeBron James stworzył tych Golden State Warriors?

Że stworzył tych Frozen State Warriors, których rzeczywistość dziś przytłacza?

Mamy mieć pretensje, że w prawym dolnym rogu ekranu ESPN czy Canal Plus nie było ostatniej nocy streamu do pokoju Duranta, Hardena i Curry’ego, żeby w tym rogu, w trakcie ostatnich minut meczu nr 6 miały zostać wyświetlone ich twarze?

Rozdziawione?

No co Ty.

A może śmiejące się?

Że “No way…”?

Że James Harden, choć prowadzi 3-2, jest w trakcie serii 21 niecelnych rzutów za trzy?

Że część z nich to step-backi w lewo?

Co można jeszcze powiedzieć?

No, co można jeszcze powiedzieć?

Że jest różnica między sezonem regularnym i play-offami, której nikt inny w NBA nie potrafi w takim stopniu przeskoczyć?

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułWake-Up: 46 punktów genialnego LeBrona. Będzie Game 7
Następny artykułDniówka: Game 6 bez Chrisa Paula, a który z gwiazdorów przyjdzie do gry?

42 KOMENTARZE

  1. Pamiętam, gdy jeszcze podczas pierwszego stintu w Cavs nie znosiłem gościa, bo cocky był jak cholera. Po Decyzji i not 1, not 2, miałem nadzieję, że znajdzie się ktoś, zespół, który utrze mu nosa. I o dziwo, porażka z Dallas, mam wrażenie, zmieniła go jako koszykarza i jako człowieka (pamiętam jego i DWade’a słabe wyśmiewanie Dirka podczas finałów).

    Od tamtej pory jest na na innym poziomie. Coś się zmieniło. I gdzieś tam od sezonu 2011/12 zacząłem go doceniać a z czasem zostałem fanem, pewnie gdzieś tak od finałów ze Spurs.

    Ja totalnie rozumiem, że ludzie mogą go nie trawić, bo zawsze wg nich otaczał się HOF graczami lub minimum allstarami, żeby zdobywać tytuły, ale takie mamy czasy (robił to i Kobe i Garnett, Durant). Dallas jest tu wyjatkiem, choć ludzie zapominają, że był tam jeszcze HOF Kidd i allstar gracze (Marion, Stojakovic, Chandler, Butler). Wg mnie to czepianie się na siłę, ktoś to twierdzi, że James nie jest top 5 graczem ever, jest hejterem imho.

    Nie chcę zaczynać dyskusji James-Jordan, bo obie strony mają dużo racji, ale sądzę, że z poziomu skilla dyskusja jest jak najbardziej uzasadniona.

    Btw, przy drugiej step back trójce, mam wrażenie, że wszyscy wiedzieli, że będzie heat check to samo zagranie, wiedział to Tatum. To nawet nie był dagger, to było pchnięcie i przekręcenie noża w sercu.

    0
  2. Czy to naprawdę ma znaczenie kto jest lepszy. Grali w różnych czasach by nie powiedzieć epokach basketu. Są różnymi ludźmi na parkiecie i pewnie poza nim. Każdy z nich ma inną charakterystykę. Grali, grają w różnych organizacjach z różnymi ludźmi. Nie lepiej doceniać jednego i drugiego. A wartości dla lepszego samopoczucia poszukać gdzie indziej. Wielki szacunek dla Lebrona.

    0
  3. Gdyby nie było Jordana, to należałoby go wymyślić żeby James mógł go ścigać a Maciek o tym pisać. Biedny Harden i Paul. Rywalizują z drużyną, która według 6G od 2 lat ma zaklepany tytuł mistrzowski, a reszta ligi gra tylko o zaszczyt bycia przeciwnikiem w finałach. I prowadzą z nimi 3-2. Mimo to większym wyczynem jest wyrównanie na 3-3 w serii z drużyną grającą bez 2 liderów, drużyną która miała przegrać 0-4. Czytając dzisiejszy flesz można pomyśleć, że właśnie przenieśliśmy się w przyszłość i Cavs wygrali jeszcze 5 spotkań w tegorocznych PO.

    Co chcesz żebym napisał?

    Że Lebron potrzebował Wade’a i Bosha (i RayRaya)?
    Że Lebron potrzebował Irvinga?

    0
        • Nie pojmuję… powinniśmy zatem traktować to co robi Lebron w tym składzie jako coś normalnego, przeciętnego? Rozumiem że możesz nie trawić LBJ, ale no po prostu nie da się obiektywnie go nie chwalić, jesteśmy świadkami historycznych cyferek. Wstaw dowolnego gracza w jako miejsce i zastanów się gdzie by było teraz cleveland

          0
          • Ja Neithana rozumiem, przecież on nie hejtuje LeBrona, on ma problem z tym, że LeBron jest wychwalany pod niebiosa, za to że ogrywa zespół bez dwóch największych gwiazd, prowadzony przez 20 i 21-latka. To ma być takie osiągnięcie?

            Poważnie, to już jest troche komiczne, na prawde. Osobiście, jestem fanem LBJa, doceniam wszystko co gość robi na parkiecie, jest magiczny. Ale kurwa, jeśłi mówimy o tej części sezonu, to chwalmy go jeśli robi to przeciwko GSW, Rocekts, czy choćby nawet za sweep na Toronto, bo grali oni w najlepszym składzie w tych PO. A nie że tutaj masowy spust za wygarnie meczu z najbardziej rozpieprzoną przez kontuzje drużyną w całej NBA, w której pierwsze skrzypce grają
            -rookie Tatum
            – Scary Terry — gość, o którym prawie nikt nie słyszał jeśli nie jest kibicem Celtics
            -Al “notorycznie niszczony przez BJa” Horford
            Dzisiejszy mecz w wykonaniu James’a był świetny, ale nadal to tylko Celtics bez najważniejszych graczy, a nie ekipa złożona z gwiazd.

            Ale wiem, wiem, LeBron ciągnie zgraje nieudaczników na plecach i za to brawa.

            0
          • Ok wszyscy wiem że boston jest kontuzjowany i pewnie byłby lepszy w pełnym składzie. I co z tego? Co to zmienia w stosunku do tego co gra lebron? Mamy stawiać gwiazdkę przy box scorze? Dzielić punkty na pół? Boston wystawia Haywarda bez nogi na boisko?
            Co to zmienia?
            Obiektywnym faktem jest że gość gra kosmiczną serię przeciwko TOPOWEJ defensywie i błyskotliwemu coachowi. I robi to w finale konferencji.
            Przecież boston nie dostał się do finału z loterii fantowej, to nie jest przypadkowa drużyna, Phoenix Suns z RS.
            Na siłę szukacie argumentu żeby umniejszać te wyczyny. Każdy inny gracz mając taką serię nazywany byłby kosmitą, ale że robi to LBJ, to szukamy gwiazdek i haczyków.

            0
          • Zuko na propsie. Gdyby robił to ktoś inny, zupełnie inne byłoby gadanie. Bez LBJ’a Boston zrobiłby sweep. Zresztą jeszcze miesiąc temu ludzie tu i za wodą typowali zgodnie Philly na mistrza Wschodu, już nie wspominając Bucks, którzy ponoć mieli więcej talentu. I gdzie teraz jesteśmy? Boston ma się położyć, bo nie ma 2 allstarów? Love nie grał dzisiaj. Połowa składu Cavs to ponoć parodyści w klapkach. Kiedy James usiadł w 3 kwarcie na 2 min to na twiterze już pomruk i docinki hejtu. Serio? Co ma koleś robić? Grać 48 min i robić 60/10/10? Give him a break.

            0
    • Że koszykówka to sport drużynowy?

      LeBron jest znakomity w tej serii (może poza Game 1). Koniec i kropka. Każdy kto widział (zwłaszcza ten) mecz może to potwierdzić.

      Ale to nie zmienia faktu, że Cavs w ogóle potrzebują 7-ego meczu żeby wygrać z tym Bostonem to jest swego rodzaju nieporozumienie (i obrywać od nich na wyjeździe blow-outami – wcale nie jest powiedziane, że w ostatnim też nie oberwą). I to nie jest broń Boże zarzut do LeBrona jako gracza, co do “menedżmentu” Cavs (może minimalnie do LeBrona GM-a). LeBron musi mecz w mecz grać na 40+, żeby udało się przekulać.

      0
    • Z tym potrzebowaniem to serio? Cały czas pieprzenie, że LeBron potrzebował tego i tego. No jasne k…, że potrzebował! To sport zespołowy. Przecież nie weźmie mnie i Ciebie do gry i nie wygra mistrzostwa. Tak samo można gadać, że Jordan potrzebował Pippena, PHILA JACKSONA (o którym się zapomina często w tej dyskusji, a był chyba ważniejszy niż Jordan). Skończcie z tym potrzebowaniem. To jest nudne. Nie dowiemy się kto był lepszy. Cieszmy się LeBronem teraz. Po zakończeniu kariery będziemy się przekrzykiwać, będzie na to dużo czasu.

      0
  4. To jak frajersko Boston przegrał ten mecz to szkoda słów. Szacun dla Lebrona, bo rypał ile wlazło. Gdyby nie Rozier i Smart (TEN BLOK!!!), to po pierwszej połowie już można byłoby spokojnie odpuścić sobie. Fajne emocje w końcówce, aż iskry szły z telewizora.
    A w teakcie tej serii trzeba powiedzieć, że Horford – 3 opcja to max co z niego może być. W poprzedniej serii byłem pod wrażeniem jak po profesorsku gra, ale tutaj to albo srogie rozwolnienie, albo za mało umiejętności (ewentualnie obie opcje).
    W G7 będzie chyba jeszcze goręcej.

    0
    • Bo Horford jest 3cią opcją.
      Wygląda czasem inaczej ale to dlatego,że opcje numer 1 i 2 siedzą na ławce w garniturach!

      Ludzie lubią czasem posnobować się na Ala, ale Al jest jak Bundy Al-bardzo solidna klasa średnia,z możliwością do okazjonalnych wzlotów:)

      0
      • Ja wiem, że on jest 3 opcją. Znakiem zapytania było to czy przy nieobecności Kyriego i Gordona pokaże, że jest poziom wyżej. Przez serie z Philly dawał złudne wrażenie, że chyba jest w stanie grać pierwsze skrzypce, ale to tylko słaby meczap go tak wyniósł. I twraz “tylko” Tristan “Kims ass twin” Thompson wpierdala go bez popity na jednego dziaba.
        Nie myślę co zawodnicy typu Capela by z nim zrobili.

        0
  5. Nikt nigdy nie zmusi mnie do wybierania między Jamesem czy Jordanem jeśli chodzi o bycie GOAT. Zbyt wiele rzeczy miało by na to wpływ, inne czasy, zbyt wiele zmiennych. Ale żyję w tych czasach i nie mogę nie doceniać tego co robi ten gość. I jeśli ktoś mnie zapyta o to kto był/jest najlepszy to odpowiem, że Lebron. I nie będę potrzebował do tego statystyk, pieprzenia o wsparciu, wyszukiwania cyferek, pierścieni i filmików z youtube’a.

    A niektórzy stają się tutaj swoją karykaturą. Najpierw płaczą jak ten Boston jest niedoceniany, domagają się chwały i blichtru, który powinien spłynąć na ten zespół i peanów na ich cześć (nie bezpodstawnie). Ale kiedy James gra kolejny wielki mecz przeciwko nim to jest TYLKO ten Boston, bez dwóch all starów, prowadzony przez nastolatków. Nagle sami umniejszają wielkość tego zespołu. Nie ma znaczenia czy James gra takie mecze przeciwko Bostonowi, Atlancie czy pieprzonym Brooklyn Nets. Ci kolesie biegający tam po parkiecie to PROFESJONALIŚCI, elitarne grono najlepszych koszykarzy na świecie. Nagle wszyscy o tym zapominamy, deprecjonujemy i wydaje nam się, że Ci najlepsi zostali wpuszczeni w stado amatorów, bo wszystko wygląda tak łatwo. Nagle wielkie mecze przeciwko Bostonowi (jednej z najlepszych defensyw ligi) to splunięcie, obowiązek i codzienność. Coś mało znaczącego.

    0
  6. Maciek się spuszcza nad LeBronem i spoko, jest niesamowity, ale pamiętajmy że Mu się chciało bo sędziowie pomogli, NBA chciała żeby był mecz nr. 7, $$ muszą się zgadzać :D
    Celtics prowadzą po 1 kwarcie? LeCavsiątka nie dają rady? No to w drugiej odgwizdujemy faul Morrisa w ataku bez piłki!, po chwili big Al zbiera piłkę w ataku, jest walony po rękach i co, nie ma gwizdka! Boston traci przewagę, Cavs odjeżdżają na +7, i po meczu.
    Chwała Ci LeBronie że Twój umysł (i ciało) daje radę i nie zrobisz NBA psikusa przegrywając z tym zespołem bez gwiazd! Jeszcze tylko mecz w Bostonie, spokojnie, rzucisz 70pkt, trzeba pokonać GOATa w kolejnej statystyce i kolejny wielki finał z Twoim udziałem gotowy!

    0
    • “Spokojnie, rzucisz…” a jak nie będzie “chciało” wpadać? Jakby miał tak spokojnie rzucać co mecz to byśmy już dawno mieli finalistów ze wschodu ! trolololo… Co nie zmienia faktu, że NBA to business i jak to często wspomina sam Bronisław – “You know what i bring to the table…”

      0