Dniówka: All-Star Weekend w Los Angeles. Czy Mecz Gwiazd zostanie uratowany?

5
fot. NBA.com
fot. NBA.com

Chwila przerwy od długiego sezonu i czas na trochę zabawy. Rozpoczynamy All-Star Weekend, który tym razem odbędzie się w Los Angeles. Jest to wielkie wydarzenie przygotowywane przez NBA, które jednak nie ekscytuje tak jak powinno, bo piątkowego meczu najmłodszych zawodników nie da się oglądać, konkursy wsadów co chwilę zaliczają tylko kolejne zgony, a All-Star Game w ostatnich latach był właściwie kopią pojedynków najmłodszych zawodników. Ale w tym roku wprowadzone zmiany sprawiają, że Mecz Gwiazd przynajmniej zapowiada się nieco lepiej i jest nadzieja, że będzie ciekawszy. Poza tym ASW to dobra okazja, żeby spotkać się i wspólnie pooglądać na przykład konkursy. Od razu przypomnę, że część redakcji Szóstego Gracza w sobotę właśnie przy tej okazji spotyka się Warszawie, gdyście chcieli się do nas przyłączyć sprawdźcie tutaj.

PIĄTEK – Rising Stars Challenge (3:00)

To będzie czwarte starcie drużyn USA i Reszty Świata w ramach pojedynku najmłodszych zawodników ligi. Póki co jest 2-1 dla World Team, który też teraz wydaje się być faworytem mając w składzie Joel Embiida i jego dwóch kolegów z Philly, a także zeszłorocznego MVP tego meczu Jamala Murray’a. Ale czy w ogóle ktoś tu będzie specjalnie walczył o zwycięstwo? Pewnie nie, jak zwykle.

To nie jest interesujący mecz, ale może zainteresować kibiców Lakers, bo mimo, że Lakers są jednym z gospodarzy tego ASW, będzie to jedyny moment całego weekendu, w którym pojawią się zawodnicy ich drużyny. Choć Lonzo Ball nie zdążył się wyleczyć więc nie zagra, natomiast dla Kyle’a Kuzmy i Brandona Ingrama będzie to trzeci występ w ciągu trzech dni po back-to-backu w Nowym Orleanie i Minnesocie.

WORLD TEAM
Bogdan Bogdanovic (Kings)
Dillon Brooks (Grizzlies)
Joel Embiid (76ers)
Buddy Hield (Kings)
Lauri Markkanen (Bulls)
Jamal Murray (Nuggets)
Frank Ntilikina (Knicks)
Domantas Sabonis (Pacers)
Dario Saric (76ers)
Ben Simmons (76ers)

U.S. TEAM
Jaylen Brown (Celtics)
John Collins (Hawks)
Kris Dunn (Bulls)
Brandon Ingram (Lakers)
Kyle Kuzma (Lakers)
Donovan Mitchell (Jazz)
Dennis Smith, Jr. (Mavericks)
Jayson Tatum (Celtics)
Taurean Prince (Hawks)/ za Malcolma Brogdona (Bucks)
De’Aaron Fox (Kings)/ za Lonzo Balla (Lakers)

SOBOTA – Konkursy (2:00)

Skills Challenge

Podobnie jak w poprzednich latach, będzie to rywalizacja małych z dużymi. Najpierw będą pojedynki wewnątrz tych grup, a w finale któryś z guardów spróbuje przerwać dominację rywali. Bo ci nowocześni, wszechstronni podkoszowi wygrali dwa poprzednie konkursy. Karl-Anthony Towns i w zeszłym roku Krstaps Porzingis, który niestety nie będzie miał okazji bronić tytułu.

Największą gwiazdą konkursu będzie Embiid, ale można się domyślać, że najbardziej na dobrym występie będzie zależało Lou Williamsowi. Przed własną publicznością w Staples Center będzie chciał ukraść show, po tym jak poczuł się pominięty brakiem wyboru do niedzielnego meczu.

Spencer Dinwiddie (Nets)
Buddy Hield (Kings)/ za Donovana Mitchella (Jazz)
Jamal Murray (Nuggets)
Lou Williams (Clippers)
Joel Embiid (76ers)
Al Horford (Celtics)
Lauri Markkanen (Bulls)
Andre Drummond (Pistons)/ za Kristapsa Porzingisa (Knicks)

Three-Point Contest

W konkursie trójek wszystko pozostaje bez zmian, czyli także to, że każdy może sobie wybrać który koszyk ma być wypełniony tymi najcenniejszymi, bo wartymi dwa punkty money-balls. Tytułu broni Eric Gordon (w finale po dogrywce pokonał Kyrie’go Irvinga), ale obecnie ma on najniższą skuteczność zza łuku (33.4%) spośród wszystkich tegorocznych uczestników. Liderem NBA w tym względzie jest Klay Thompson (45.5%), który po raz czwarty z rzędu wystąpi w konkursie i spróbuje odzyskać tytuł króla trójek, który zdobył w 2016 roku. Steph Curry ponownie zrezygnował z udziału, a największym nieobecnym wydaje się być gorący Joe Ingles, który jest drugim najskuteczniejszym strzelcem sezonu (45.3%), a podczas obecnej serii 11 zwycięstw Jazz trafia aż 54.2% trójek.

Ranking uczestników pod względem skuteczności

Klay Thompson (Warriors), 45.5%
Paul George (Thunder), 43.2%
Tobias Harris (Clippers) 40.2%
Kyle Lowry (Raptors), 38.9%
Wayne Ellington (Heat), 38.7%
Devin Booker (Suns), 38.3%
Bradley Beal (Wizards), 37.0%
Eric Gordon (Rockets), 33.4%

Slam Dunk

Victor Oladipo (Pacers)
Larry Nance Jr. (Cavaliers)
Dennis Smith Jr. (Mavericks)
Donovan Mitchell (Jazz) / za Aarona Gordona

Dwa lata temu Zach LaVine i Aaron Gordon zapewnili nam fantastyczne widowisko. Ich pojedynek to był prawdziwy klasyk i nagle w tym umiejącym od lat konkursie wsadów, obejrzeliśmy jeden z najlepszy w historii. To rozbudziło oczekiwania, dlatego tym boleśniejsze było zeszłorocznego rozczarowanie. Dla przypomnienia, jak bardzo było źle, Dikembe Mutombo najlepiej to podsumował:

Gordon miał zrobić kolejne show i wykonał sporo pracy przygotowując się, ale już na otwarcie wsad z pomocą drona nie poszedł po jego myśli i wszystko się posypało. Zamiast królem wsadów, został największym przegranym tamtej soboty w Nowym Orleanie. Tuż po tamtym konkursie zapowiadał, że nie będzie już więcej brał w nim udział, ale potem zmienił zdanie i miał się teraz zrehabilitować, jednak wykluczyła go kontuzja.

Rok temu wygrał Glenn Robinson III, któremu pomagał kolega z drużyny Paul George, a teraz tytułu dla Indiany będzie próbował bronić Victor Oladipo, ponieważ Robinson leczy operowaną kostkę i jest poza grą od początku sezonu. Dla Oladipo będzie to drugie podejście do konkursu wsadów, w 2015 roku w finale przegrał z LaVine’m.

Po kolejnej śmierci konkursu wsadów, trudno mieć teraz jakieś wielkie oczekiwania, ale trzeba przyznać, że lista uczestników wygląda obiecująco, co daje szanse na ciekawą rywalizację. Gordona zastąpi Donovan Mitchell, który został przesunięty tutaj ze Skills Challange, tak więc będziemy mieli pojedynek debiutantów z Dennisem Smithem Jr. Obaj pokazali już w tym sezonie, że potrafią polecieć. Do tego jest jeszcze Larry Nance Jr., który miał reprezentować Lakers, ale wystąpi w koszulce Cavaliers, co pozwoli mu jeszcze łatwiej nawiązać (bo to nawiązanie po prostu musi się w jakieś formie pojawić) do swojego ojca, zwycięzcy pierwszego konkurs wsadów w 1984 roku, który drugą część kariery spędził właśnie w Cleveland.

Zasady konkursu pozostają takie same, ale zmianą jest skład sędziowski, ponieważ nie będą to już tylko byli gracze. Obok Juliusa Ervinga i Lisy Leslie, pojawią się także DJ Khaled, Mark Wahlberg i Chris Rock. W końcu to LA, więc trzeba też jakoś zaangażować celebrytów.

NIEDZIELA – All-Star Game (2:00)

Co przyniesie niedzielny mecz? Czy będzie to tylko kolejny shootout nie do oglądania, czy może wreszcie zawodnicy zaczną choć trochę się starać i podejmą rywalizowację?

Przypomnijmy, że w poprzednich dwóch latach Zachód był o krok od przełamania bariery 200 punktów, natomiast Anthony Davis ustanowił rekord 52 punktów zgarniając MVP, ale nie były to cyferki, które mogły kogokolwiek ekscytować. Wręcz przeciwnie. To tylko dobitnie pokazywało, że w tym meczu nic się nie dzieje poza rzuceniem otwartych trójek i wsadzaniem piłek z góry, bo nie trzeba było się nawet wysilać, żeby znaleźć się pod samym koszem. Warto zwrócić uwagę, że łącznie w ostatnich czterech Meczach Gwizd aż sześć razy ktoś miał co najmniej 38 punktów, a w całej wcześniejszej historii były tylko trzy takie występy.

Zeszłoroczny ASG uratował trade DeMarcusa Cousinsa, który wydarzył się tuż po zakończeniu meczu i sprawił, że szybko wszyscy zapomnieli o tym, co działo się przez wcześniejsze dwie i pół godziny. Ale NBA i zawodnicy na szczęście nie zapomnieli, dostrzegli problem i wprowadzili zmiany, które mają poprawić poziom rywalizacji. Przekonamy się czy zadziałają, ale najważniejsze, że są podejmowane próby.

TEAM LEBRON
LeBron James, Kyrie Irving, Kevin Durant, Anthony Davis, Paul George (za DeMarcusa Cousinsa)

Bradley Beal, LaMarcus Aldridge, Russell Westbrook, Victor Oladipo, Andre Drummond (za Johna Walla), oran Dragić (Kevina Love’a), Kemba Walker (za Kristapsa Porzingisa)

TEAM STEPHEN
Stephen Curry, James Harden, DeMar DeRozan, Giannis Antetokounmpo, Joel Embiid

Kyle Lowry, Draymond Green, Jimmy Butler, Damian Lillard, Klay Thompson, Karl-Anthony Towns, Al Horford

Mamy kolejny pojedynek finalistów, czyli drużyna LeBrona zmierzy się z zespołem Stepha i miejmy nadzieję, że ten nowy podział wyzwoli w zawodnikach większą wolę walki, niestety NBA już zmarnowała szansę, żeby podgrzać atmosferę, co stałoby się gdybyśmy zobaczyli jak kapitanowie wybierają swoje drużyny. Niektórzy na pewno poczuliby się urażeni, mieliby coś do udowodnienia, że zostali wybrani za późno i to mogłoby się przełożyć na ciekawsze widowisko. Ale Adam Silver ma rozmawiać na ten temat ze Związkiem Zawodników, więc miejmy nadzieję, że kolejny draft za rok będzie już transmitowany. Póki co, dodatkową motywacją ma być walka o pieniądze dla wybranych przez kapitanów organizacji charytatywnych z LA, a także wyższe nagrody dla zawodników zwycięskiej drużyny. Te nagrody zostały podwojone i każdy otrzyma $100 tysięcy, podczas gdy przegrani dostaną tyle co wcześniej, $25 tysięcy, więc różnica jest znacząca. Sami zawodnicy przekonują, że taka dodatkowa kasa ma dla nich znaczenie i jest elementem motywującym, ale mimo wszystko trudno w to uwierzyć. Co innego mają powiedzieć? Dbają o swój wizerunek, bo przecież $100 tysięcy dla każdego normalnego człowieka to ogromna suma, ale dla zawodników zarabiających $10-20 milionów rocznie z samego grania, nie mówiąc już o kontraktach reklamowych, to naprawdę tylko drobne. Nie jest to kasa, o jaką będą specjalnie walczyć.

W samym meczu mamy kilka potencjalnie ciekawych historii. LeBron James ponownie będzie w jednej drużynie z Kyrie’em Irvingiem, a po raz pierwszy będzie miał okazję zagrać razem z Kevinem Durantem. W jego zespole znalazł się też Paul George, co będzie oczywiście idealnym polem do spekulacji na temat nadchodzącej wolnej agentury, tym bardziej, że mecz odbędzie się w LA, gdzie teoretycznie mogliby połączyć siły. Te spekulacje to jedyne co pozostaje Lakers i Clippers, bo nie mają swojego przedstawiciela w ASG, ale szykują się do walki o gwiazdy w najbliższych latach. Nie ma graczy gospodarzy, jednak jest spora grupa zawodników pochodzących z Los Angeles i okolic, więc będzie miał kto grać ‘dla swojej publiczności’ – PG, James Harden, Klay Thompson, DeMar DeRozan, Russell Westbrook. Russ trafił do tej samej drużyny co KD i ciekawe czy znowu będą starali się tak bardzo unikać siebie jak poprzednio w Nowym Orleanie. Oby chociaż tym razem trener dłużej trzymał ich razem na parkiecie. Westbrook i Durant przeciwko reszcie gwiazd Warriors… moglibyśmy przypomnieć sobie dawne czasy. George natomiast zagra razem z Oladipo, który zastąpił go w Indianie, a poza nowym gwiazdorem Pacers swój debiut w ASG zaliczą też Embiid, Towns, Beal i Dragić. Debiutantem jest też coach Dwane Casey, który będzie trenował przeciwko DeRozanowi i Kyle’owi Lowry’emu.

Osobiście nie mam zbyt wielkich oczekiwań co do poprawy poziomu tego meczu, ale mimo wszystko już dawno nie czekałem na ASG tak bardzo jak w tym roku. Jestem umówiony z synem na wspólne oglądanie i kibicowanie drużynie Oladipo, a on już od miesiąca co chwilę wypytuje kiedy wreszcie będzie ten Mecz Gwiazd. Na szczęście nawet jeśli intensywność rywalizacji się nie zmieni, to przynajmniej będzie to rozrywka dla dzieci, bo dla nich jeszcze im więcej wsadów i celnych rzutów, nawet tych absolutnie niekontestowanych, tym lepiej.

Życzę miłego weekendu i udanej zabawy przy ASW.

Poprzedni artykułFlesz: O co tak naprawdę toczy się gra w sezonie 2017/18
Następny artykułWake-Up: 2Bogd MVP meczu Rising Stars. Rose nie zagra w Minnesocie

5 KOMENTARZE

  1. Typy na weekend:
    Rising: Team World
    Skills: Spencer Dinwiddie
    Trójki: Klay Thompson
    Wsady: Dennis Smith
    ASG: Team Curry
    Można się pobawić też na ESPN w budowanie własnego draftu. Nie da się odtworzyć w całości składów z ASG, bo tak zrobili algorytm, ale pierwszą piątkę LeBrona da się złożyć i ESPN nie daje Jamesowi szans w starciu z Currym:
    http://www.espn.com/espn/feature/story/_/id/22345151/build-your-own-nba-all-star-team

    Przy okazji Meczu Gwiazd nie podoba mi się jedna rzecz. Jest tyle meczów i konkursów, że każda drużyna powinna mieć przynajmniej jednego reprezentanta, zwłaszcza że co roku mają go prawie wszystkie drużyny. Tym razem z powodu kontuzji Gordona zabrakło miejsca dla reprezentanta Magic.

    0