Flesz: Ważniejsze statystyki

6
fot. AP Photo

12 spotkań rozegrano w jednym z najgorszych środowych grafików tego sezonu, ale był jeden świetny mecz na samym końcu i kiedy to piszę właśnie się kończy.

Utah, Houston, Toronto, Milwaukee, 76ers i Cleveland są 42-1 w ostatnich 43 meczach.

Do dziś rano byli w poprzednim zdaniu też Golden State Warriors, ale mimo 50 PKT Kevina Duranta przegrali w Moda Center z Damianem Lillardem (44 PKT) i Trail Blazers 117:123. Warriors są 3-3 w ostatnich sześciu meczach, dlatego Houston Rockets są i będą nr 1 NBA w trakcie Weekendu Gwiazd. Ma to sens, bo naprawdę mogą zdobyć tytuł.

#RaptorsRockets2018

Donovan Mitchell rzucił z kolei 24 PKT w 11. z rzędu wygranej Utah Jazz, tym razem 107:97 z ludźmi zawstydzającymi organizację Dana Majerle i Shawna Mariona. Royce O’Neale, który pomógł przehandlować Rodney’a Hooda (i którym powinieneś być zainteresowany w swoich ligach dynastycznych fantasy), rzucił career-high 19. Devin Booker miał 28 PKT, Josh Jackson 22 PKT, Alex Len dobry mecz, a gorący jak piasek Elfrid Payton tym razem triple-double.

Spodziewam się w kolejnym miesiącu zobaczyć o piątej trzydzieści rano powiadomienie “Anthony Davis drops 100 & 22”, ale póki co były to tylko 42 PKT i 15 ZB w blowoucie 139:117 na zawodnikach zawstydzających organizację Gaila Goodricha i Sedale’a Threatta.

Handlowany od lat do Bostonu DeAndre Jordan wycieńczył i rolowaniem do kosza pozostawił rotującą w zgliszczach nr 1 obronę NBA. 30 PKT DeAndre w TD Garden to jego career-high i Celtics przegrali 119:129. Boston przegrał 6 z 8 ostatnich meczów w Masaczjusets. Niegrający od dwóch tygodni Marcus Smart zostanie MVP. Kyrie Irving rzucił 33 PKT.

Niby 3w4b2b, ale Toronto Raptors grający minuty Spurs nie byli zmęczeni w 122:98 w Chicago. Kyle Lowry miał 20 PKT, 10 ZB i 7 AST i przed All-Star Game Raptors kończą z trzema porażkami przewagi nad drugimi na Wschodzie Celtics. Trwa seria 7 zwycięstw dla drużyny braci VanDrake.

Po sugestiach Jeffa Hornacka, żeby atakował częściej obręcz, będący w potężnym dołku Jezus Hardaway Junior wrócił do żywych po zeszłotygodniowej śmierci, ale Tomas Satoransky wygrywa internety w Czechach i Wizards wygrali w MSG 118:113. Andrew Harrison rzucił career-high 28 PKT dla Memphis, tylko że Oklahomie nie udało się przegrać w wygranej 121:114.

A w pozostałych meczach po raz 10 z kolei wygrali Rockets w ziewającym 100:91 z Kings, ludzie przyprowadzili swoje Walentynki do Barclays Centre na ekscytujące 108:103 Pacers z Nets, 76ers bez Joela Embiida (kostka) wrócili, żeby pokonać dołujących Heat 104:102, Hornets przetrwali 104:102 w Orlando, a Pistons zrewanżowali się Atlancie za ostatnią porażkę i wygrali 104:98. Andrew White rzucił 15 PKT dla Atlanty.


1) Oszczędzę kilkunastozdaniowego wprowadzenia i teoretyzowania o statystykach, bo o statystykach teoretyzować może każdy. W całym tym poszukiwaniu Świętego Graala nie wydaje mi się, żeby kiedykolwiek była statystyka określająca, zdecydowanie najważniejsza, oczywiście poza bilansem i liczbą tytułów. Przed dziesięcioma, piętnastoma laty za taki zestaw “wygrywających” statystyk uchodziło “Four Factors”, czyli eFG% (skuteczność rzutowa, gdzie rzut za trzy z wiadomych powodów naturalnie wart jest więcej, niż rzut za dwa, eFG% = (FG + 0.5 * 3P) / FGA), TOV% (procent posiadań zakończonych stratą), REB% (czyli procent zebranych piłek) i FTr (czyli “free throw rate” = ilość rzutów wolnych oddanych podzielić przez ilość oddanych rzutów z gry). Dean Oliver nazywając ten zestaw statystyk “Four Factors of Basketball Success” przypisał następujące znaczenie każdej z nich: 40% wygrywania to eFG%, 25% to TOV%, 20% to REB% i 15% to FTr.

2) Hołdującymi zasadom “Four Factors” byli m.in. dwaj moi guru Kelly Dwyer z “Ball Don’t Lie” i John Hollinger z ESPN, a dziś spotkać możesz je najczęściej u Jima Petersena, byłej “czwórki” w teamie Rockets z Olajuwonem i Sampsonem, a dziś znakomitego komentatora w broadcaście meczów Minnesoty Timberwolves.

3) Ostatnia dekada przyniosła nam jednak dostęp do statystyk bardziej szczegółowych. Ustawiam teraz stoper na dokładnie 38 minut i po wczorajszym, wieczornym przemyśleniu sprawy przejdźmy się wspólnie przez te statystyki, które moim zdaniem są – i tu boję się napisać “najważniejsze” – ważniejsze we współczesnej koszykówce.

4) Pierwszą rzeczą, na którą chciałym spojrzeć to “Dribble Penetration” – tutaj penetracje oddane przez drużyny i penetracje oddane przez graczy na-minutę. Jest to tzw basic-stuff i coś na co mam wrażenie dużo większą uwagę zwracają sztaby trenerskie, niż analitycy, dziennikarze, nerdzi i fani. Pytanie brzmi: czy jesteś w stanie utrzymać rywala przed sobą i sprawić, żeby obrona nie musiała za twoimi plecami reagować, rotować i podejmować decyzji w semi-panice?

5) I teraz… wiem, że nba.com daje nam dostęp do “Drive’ów” drużyn i graczy atakujących. Możemy dowiedzieć się który gracz jak często penetruje i jak dobrze mu to wychodzi. Zobaczmy jednak czy istnieje coś takiego jak “drive’y” dla drużyn i graczy broniących

6) I tu pierwsze rozczarowanie …którego przyznam, że się spodziewałem. Inaczej na pewno zobaczyłbym już tę statystykę na Twitterze czy Reddit. Zamiast tego dowiadujemy się w listopadzie, że Kyrie Irving ma najlepszy defensywny rating w NBA i równie dobrze możemy się kiedyś dowiedzieć, że ma taki Isaiah Thomas.

7) Drugą statystyką dotyczącą obrony, która praktycznie nie jest omawiana – choć istnieje przecież od samego początku sportu – są faule drużyn i faule graczy, jako wyraz odpowiedniego braku umiejętności, koncentracji, czy też wyraz frustracji, lub – wróćmy się do punktu nr 4 – ratowaniu się faulem, bo jakiś gamoń dał się minąć tak łatwo, że nikt nie był przygotowany na to, że to się stanie. Potrafić bronić bez fauli jak Tim Duncan, Kawhi Leonard i Kevin Garnett, to sztuka. To już jest wyższy poziom spowolnienia gry przed swoimi oczami, reakcji, wiedzy, know-howu. Ale to też szkolenie i koszykarska analityka, bo historycznie specjalizujący się w obronie bez fauli Gregg Popovich i Steve Clifford uczą zawodników kiedy bardziej wartościowe jest odsunięcie ręki.

8) Zobaczmy, które zespoły popełniają najmniej fauli w tym sezonie:

San Antonio Spurs – 17.0
Charlotte Hornets – 17.8
Minnesota Timberwolves 17.8
Denver Nuggets – 17.8
Detroit Pistons – 18.5

9) Zobaczmy, którzy gracze faulują najrzadziej PER-36 minut wśród zawodników, którzy w tym sezonie rozegrali ich minimum 1000:

Marco Belinelli – 1.3
Jimmy Butler – 1.3
Harrison Barnes – 1.3
Nicolas Batum – 1.4
Kemba Walker – 1.4

Porównując to z testem oka: Jimmy Butler powinien być kandydatem do DPOY, patrząc na jego rolę go-to-obrońcy, którą od samego początku sezonu gra w Minnesocie. Zaliczać tak mało fauli, przy tylu łącznych minutach gry i takiej roli?! (Ciężej jest np zaliczyć faul, gdy stoi się w rogu i jest się schowanym na najgorszym graczu ataku rywali). I nikt o jego kandydaturze nie mówi, bo obrona Minnesoty oceniana była w tym sezonie przez pryzmat drużyny, Townsa.

10) Kolejną ważniejszą statystyką, o której dziś Dean Oliver mógłby cieplej pomyśleć, niż kiedy formułował swoje zasady, są rzuty po koźle za trzy. W NBA wciąż dominuje strategia, wg której center w obronie pick-and-rolla wychodzi najwyżej na 5-6 metr od kosza (chociaż to i tak o jakiś metr dalej od obręczy, niż pięć lat temu), przez co lepiej kryje się obręcz, lepiej kryje się rzuty za trzy z rogu, a częściej pozwala na rzuty z półdystansu po koźle. Mam wrażenie jednak, że historią kolejnych 10 lat będzie – i już staje się – potrzeba wychodzenia zdecydowanie wyżej, bo już przecież są w tej lidze specjaliści od trójek po koźle, a pokolenie naśladowców Stephena Curry’ego już przecież zmierza do ligi, z Trae’m Youngiem na czele. Zagrożenie rzutami za 3 wymusza na wysokich graczach wychodzenie wyżej, aż do linii za trzy, przez co nie tylko zmienia kształt obrony, ale zmienia też cały schemat defensywny.

10B) Od dwóch lat jednym z moich największych problemów o godz. 5.30 nad ranem jest to, że z jednej strony kluby chcą pokonać Warriors w play-offach, tymczasem zdecydowana większość z nich w sezonie regularnym nie gra obrony, w której wysoki broni w pick-and-rollu na 7-8 metrze. Nie bronią tak, bo w perspektywie 82 meczów bronienie w ten sposób jest bardziej wycieńczające. Dlatego Warriors mogą zdobyć jeszcze cztery-pięć kolejnych tytułów. Za mało jest treningów w trakcie sezonu, żeby nagle przesiąść się z klasycznej obrony na obronę blitzującą czy switchującą, jeśli nie uprawia się takiej obrony nominalnie. Gdyby o tym kto przechodził dalej decydował jeden mecz – na pewno udałoby się ograć Warriors, ale kiedy trzeba ich spowolnić i pokonać cztery razy nic dziwnego, że Daryl Morey celował przed tym sezonem w oddawanie 45 trójek w meczu i liczenie na to, że przez dwa tygodnie Rockets trafiali je będą na poziomie 45%.

11) Jako, że statystyki Synergy na nba.com nie pozwalają nam dowiedzieć się o skuteczności rzutów za trzy w sytuacjach pick-and-roll, czy w sytuacjach po coraz popularniejszym w tym sezonie “koszyczku” (hand-off), spójrzmy na najlepszych w tym sezonie specjalistów od rzutów za trzy po koźle, dla niezdefiniowanej acz wystarczającej liczby prób:

James Harden – oddaje 8.3 trójek po koźle w meczu i trafia aż 39,3%
Damian Lillard – 5.3 / 38,5%
Chris Paul – 5.3 / 38,6%
Kemba Walker – 4.7 / 36,8%
Stephen Curry – 4.6 / 38,8%
Lou Williams – 3,9 / 37,5%
Devin Booker – 3,6 / 36,6%
Kyrie Irving – 3,4 / 39,3%

12) W tym sezonie aż 19 zawodników oddaje co najmniej 3 trójki z kozła w meczu. Pamiętam jeszcze jak zupełnie niedawno rzuty za trzy po koźle uznawane były za “złe” rzuty”. To chyba najlepiej określa zmianę, która ma miejsce w ostatnich 10 latach w NBA.

13) Jeszcze w sezonie 2013/14 – pierwszym, w którym zaczęto to liczyć – tylko 6 zawodników oddawało więcej niż 3 trójki po koźle w meczu. Teraz już 19.

14) Ci wymienieni wyżej trójkarze sprawiają, że twoja obrona musi mieć ich cały czas na radarze (!). Wysoki nie może spać. Kiedy np widzę Dwighta Howarda czekającego na tych ludzi w polu trzech sekund, już nawet nie reaguję. Widzę go za często. Z jednej strony możesz wskazywać np ten sezon Dwighta jako jego najlepszy od wielu, wielu lat, ale w kontekście koszykówki, która grana jest obok niego, nic się zmieniło – jest tylko dobrym graczem. To jeden dowód na to, że gra minęła już najlepszego obrońcę NBA sprzed 10 lat, wyrzuciła z niej też jego następcę z początku tej dekady (Roy Hibbert) i wyrzucać będzie dalej tych mniej mobilnych wysokich, których gra w ataku ogranicza się do złapania piłki i dania z góry.

15) Kolejna statystyka – kolejność tych statystyk nie jest przypadkowa – to ilość rzutów bronionych/kontestowanych przez zespoły i graczy w przełożeniu na minutę.

Los Angeles Lakers – 1.41
Brooklyn Nets – 1.40
Golden State Warriors – 1.40
Chicago Bulls – 1.34
San Antonio Spurs – 1.32

16) I kontestujący rzuty najrzadziej:

Washington Wizards – 1.18
Orlando Magic – 1.19
Houston Rockets – 1.19
Detroit Pistons – 1.19
Los Angeles Clippers – 1.20

17) Czas na graczy. Na tych kontestujący rzuty najczęściej na minutę dla odpowiedniej acz nie zdefiniowanej liczby minut:

Brook Lopez – 0.57
Jarrett Allen – 0.55
Jordan Bell – 0.52
Salah Mejri – 0.51

OK, widać pewien schemat. Odejdźmy od niego:

Josh Hart – 0.33
Andre Roberson – 0.31
Danny Green – 0.31
Dejounte Murray – 0.28
Alex Caruso – 0.28
Pat Connaughton – 0.27
Dillon Brooks – 0.27

Wiem, że lubisz niektóre z tych wyników (ja też!). Ale ilość kontestowanych rzutów to tylko część historii. Tu zaczyna się historia o przypadku i defensywnym atletyzmie.

Stoper przekroczył 38 minut. Będziemy ten “deep dive” kontynuować w kolejnym Fleszu. Zostaniemy jeszcze za linią za trzy, a potem wrócimy pod obręcz, żeby opowiedzieć o statystyce, która jeszcze dwa lata temu gwarantowała zawodnikom 15-20 mln dolarów za sezon, a dziś wszyscy o niej zapomnieli.

Dziękuję za przeczytanie.

Poprzedni artykułWake-Up: Rockets numerem jeden w NBA. 11 wygranych Jazz. Comebacki Wizards i Sixers
Następny artykułDniówka: Najgorsze kontrakty na Wschodzie

6 KOMENTARZE

  1. Typ na reddicie zrobił tekst o trójkach głównie wokół rywalizacji GSW – HOU, i wydaje się że ich słaby sezon da się wytłumaczyć np przez “Draymond is shooting what doesn’t even look like a real number at 8.3% on corner threes. Iguodala has been slightly better, but still straining credulity at just 11.8% from the corners. If they can’t improve, the Warriors will have a significant geometry problem. One non-shooter can muck up everything in the playoffs; in the WCF two non-shooters is certain death.” Obaj są ogólnie <30% zza łuku, i chyba aż tak źle nie będzie w playoffach

    0
  2. Super flesz.

    Uwaga na szybko: malo fauli to po prostu malo fauli. Mozna byc pi..ą w obronie i nic nie faulowac. Mozna byc swietnym defensorem, ale miec wzglednie duzo fauli per-36. Mozna byc przereklamowanym defensorem, ktory ma malo fauli, ale nie moze niczego wybronic. Fakt, ze jeszcze nigdy obrona nie byla tak trudna jak w dzisiejszych, 10-metrowo-trojkowych czasach

    0