Wake-Up: 10 wygrana Jazz, clutch Mitchell. Warriors bawili się z Suns

7
fot. League Pass
fot. League Pass

Sześć meczów rozegrano w poniedziałkową, bardzo spokojną noc w NBA, podczas której Utah Jazz przedłużyli swoją serię do 10 zwycięstw, a Steve Kerr oddał trenowanie zawodnikom.

New Orleans @ Detroit 118:103 (Davis 38 – Griffin 22)
New York @ Philadelphia 92:108 (Beasley 22 – Sarić 24)
LA Clippers @ Brooklyn 114:101 (Williams 20 – Russell 16)
Orlando @ Chicago 101:105 (Hezonja 24 – Markkanen 21)
San Antonio @ Utah 99:101 (Anderson 16 – Mitchell 25)
Phoenix @ Golden State 83:129 (Payton 29 – Curry 22)

* Spurs grali bez LaMarcusa Aldridge’a, ale oni zawsze są niewygodnym rywalem i Jazz (ponownie bez Ricky’ego Rubio) musieli w czwartej kwarcie odrabiać dwucyfrową stratę, żeby utrzymać serię zwycięstw. Udało im się dognić gości na niespełna pięć minut przed końcem, kiedy zrobili run 17-4, a na samym finiszu decydujący rzut należał do Donovana Mitchella, który trafiając pull-up jumpera dał gospodarzom prowadzenie na 38.2 sekund przed końcem.

Potem jeszcze Derrick Favors zatrzymał Manu Ginobiliego pod koszem, natomiast w ostatniej akcji Royce O’Neale dobrze bronił Kyle’a Andersona, który zgubił piłkę.

Mitchell potrzebował aż 28 rzutów, żeby uzbierać 25 punktów, ale 13 z nich zdobył w czwartej kwarcie i był clutch. Kluczową rolę w końcówce odegrał także Favors, który 6 ze swoich 19 punktów zanotował w ostatnich pięciu minutach. Do tego Joe Ingles pozostał gorący trafiając 4 trójki na 20 punktów.

* Bulls stracili 18-punktowe prowadzenie w czwartej kwarcie, ale Zach LaVine uratował ich zwycięstwo na samym finiszu. W decydującym momencie, kiedy na zegarze pozostawało 15 sekund, na tablicy wyników był remis, a Magic wyprowadzali piłkę z autu, LaVine przechwycił podanie do Shelvina Macka i zakończył kontrę wsadem, odzyskując prowadzenie dla gospodarzy.

Zach miał 18 punktów. Lauri Markkanen był najlepszym strzelcem Bulls z dorobkiem 21, ale w czwartej kwarcie już nic nie zdobył i spudłował w sumie wszystkie 6 prób zza łuku. Comeback Magic poprowadził Mario Hezonja, który 14 ze swoich 24 punktów zanotował w czwartej kwarcie.

* Suns są najgorszą drużyną 2018 roku, tankują po piłeczki w drafcie, do tego ponownie grali bez Devina Bookera, dlatego trudno traktować ich poważnie i Warriors postanowili skorzystać z okazji ich wizyty w Oracle Arena, żeby się trochę zabawić.

Steve Kerr podczas timeoutów oddał pole swoim weteranom, którzy sprawdzali się w roli trenerów.

Skończyło się na drugiej w trzech ostatnich meczach ponad 40-punktowej porażce Suns.

Stephen Curry przez trzy kwarty zaliczył 22 punkty, 9 zbiórek i 7 asyst. Kevin Durant trafił 8/9 z gry na 17 punktów, a do tego dołożył 7 zbiórek i 6 asyst.

W ekipie z Phoenix jedynym wyróżniającym się zawodnikiem był pozyskany z Magic Elfird Payton, który był właściwie jedyną opcją w ataku gości i zdobył 24 z ich pierwszych 51 punktów. Cały mecz zakończył mając 29 punktów, 8 zbiórek i 5 asyst.

* TJ McConnell lubi grać przeciwko Knicks. W zeszłym roku rzucił im game-winnera, a teraz został pierwszym zawodnikiem w historii Sixers, który wchodząc z ławki zanotował triple-double. Niewiele brakowało, żeby miał nawet quadruple-double: 10 punktów, 10 zbiórek, 11 asyst i do tego jeszcze 6 przechwytów.

“You really respect him. He just plays so hard. He’s a wonderful lesson for so many basketball players for what perseverance and toughness can bring you to.” Brett Brown

Dla Knicks to siódma porażka z rzędu. Tim Hardaway zaliczył 0/8 za trzy, a Emmanuel Mudiay w swoim drugim występie w nowej drużynie miał 7 punktów i drugi najgorszy wskaźnik -18.

* Nets przegrali po raz szósty z rzędu. Lou Williams rzucił 20 punktów, DeAndre Jordan miał ich 16 i 17 zbiórek w tym spacerku Clippers na Brooklynie.

* Zaczęło się od serii zwycięstw z Blake’em Griffinem, ale teraz Pistons przegrali po raz trzeci z rzędu. Dzień po wpadce w Atlancie, tym razem nie byli w stanie zatrzymać Anthony’ego Davisa, który zdobył 38 punktów i zebrał 10 piłek. Do tego lider gości mógł też liczyć na wsparcie swoich kolegów – Nikola Mirotić wchodząc z ławki (Emeka Okafor był starterem) zanotował 21 punktów (4/8 za trzy) i 12 zbiórek, a tyle samo punktów zdobył też Jrue Holiday, który miał jeszcze 12 asyst.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułKajzerek: Koszykarska dojrzałość DeRozana
Następny artykułFlesz: Toronto Raptors na szczycie Wschodu, żegnamy New York Knicks 2017/18

7 KOMENTARZE

  1. Momenty, że Sixers prowadzą 30 punktami, a McConnell rzuca się w trybuny po bezpańską piłkę… Jeszcze jakiś czas temu nie pomyślałbym, że to może być tak ważny gracz w rotacji zespołu NBA. Wygląda trochę na Dellavedovę Philadelphii.

    0
  2. RotY jest tylko jeden – imię jego Donovan. Typ w pierwszym roku pykania zawodowego stał się liderem swojej drużyny. Wygląda jakby w tej lidze grał co najmniej 2-3 sezony.

    Kerr lovely :-D Warriors nie grają, oni bawią się koszykówką.

    0