Wake-Up: 60 punktów i triple-double Hardena. Love złamał dłoń. Koniec serii Thunder i Pistons

27
fot. League Pass
fot. League Pass

Golden State Warriors zostali rozbici w Salt Lake City. Oklahoma City Thunder przerwali swoją serię ośmiu zwycięstw. Cleveland Cavaliers oczywiście, że musieli przegrać w starciu z rezerwowym składem Detroit Pistons, a najbardziej winnym jak zwykle był Kevin Love, który już na początku meczu doznał kontuzji. I niewiele brakowało, żeby również Houston Rockets przegrali na własnym parkiecie ze słabymi Orlando Magic, ale James Harden im na to nie pozwolił.

Harden rozegrał fenomenalny mecz, przypominając o swojej kandydaturze do MVP i został pierwszym zawodnikiem w historii, który zdobył 60 punktów mając przy tym triple-double.

Oklahoma City @ Washington 96:102 (George 28 – Porter 25)
Brooklyn @ New York 95:111 (Carroll 13 – Porzingis 28)
Minnesota @ Toronto 104:109 (Butler 25 – DeRozan 23)
Cleveland @ Detroit 114:125 (James 21 – Johnson 26)
Orlando @ Houston 107:114 (Speights 17 – Harden 60)
Sacramento @ New Orleans 114:103 (Randolph 26 – Davis 23)
Denver @ San Antonio 104:106 (Murray 18 – Aldridge 30)
Golden State @ Utah 99:129 (Thompson 27 – Rubio 23)
Portland @ LA Clippers 104:96 (Lillard 28 – Williams 20)

* Rockets grali bez kontuzjowanych Chrisa Paula i Trevora Arizy, a do tego w drugiej kwarcie stracili Erica Gordona z urazem pleców i długo męczyli się z Magic. Ale na szczęście mają Jamesa Hardena, który ciągnął gospodarzy przez cały mecz i na finiszu przesądził o zwycięstwie.

W czwartej kwarcie zdobył 18 punktów (goście mieli jeden więcej), dał prowadzenie Rockets na 1:50 przed końcem, a nieco minutę później trafił trójkę z faulem. To był dagger, którym równocześnie ustanowił nowy strzelecki rekord klubu, pobijając osiągnięcie Calvina Murphy’ego z 1978 roku (57).

W kolejnej akcji zebrał piłkę i został pierwszym, który zrobił triple-double z 60 punktami.

60 punktów, 10 zbiórek i 11 asyst. 19/30 z gry, 5 celnych trójek i 17/18 z linii.

Reszta drużyny: 54 punkty i 6 asyst.

* Kevin Love w pierwszej kwarcie spotkania w Detroit złamał kość lewej dłoni i już wiadomo, że czeka go dłuższa przerwa.

Pewnie w najbliższych dniach odbędzie się spotkanie drużyny, podczas którego Love będzie musiał wytłumaczyć się z tej kontuzji i nieobecności w pozostałej części meczu, bo bez niego Cavaliers przegrali. Przegrali, mimo że gospodarze grali bez dwóch starterów oddanych do Clippers, jeszcze bez Blake’a Griffina, a nieobecny cały czas jest też Reggie Jackson.

Andre Drummond został wybrany do Meczu Gwiazd jako zastępstwo dla Johna Walla (który niestety musi przejść operację lewego kolana) i potwierdził, że zasługuje na tytuł All-Stara. Poprowadził Pistons zaliczając 21 punktów, 22 zbiórki, 7 asyst, 3 bloki i 3 przechwyty. Do tego Stanley Johnson zdobył najwięcej w karierze 26 punktów, Reggie Bullock dołożył 22, a Anthony Tolliver 20.

Pistons przerwali serię ośmiu porażek.

LeBron James miał 21 punktów, ale ani jednego w czwartej kwarcie.

* Wizards mimo nieobecności Johna Walla zrewanżowali się Thunder za porażkę z zeszłego tygodnia, zatrzymując ich serię ośmiu kolejnych zwycięstw.

Otto Porter rzucił 25 punktów, Bradley Beal zdobył 21 i 9 asyst, tymczasem Tomas Satoransky nie tylko walczył w obronie przeciwko Russellowi Westbrookwi, ale miał też kluczową akcję na samym finiszu. Przechwycił podanie do Stevena Adamsa i faulowany dał Wizards prowadzenie trafiając dwa wolne na 39.4 sekundy przed końcem

Westbrook przy okazji poprzedniego spotkania rzucił najwięcej w sezonie 46 punktów, teraz miał ledwie 13 przy 5/18 z gry. Do tego 6 zbiórek i 10 asyst, ale też 7 strat. Paul George zdobył 28 punktów, z czego 20 do przerwy, ale w czwartej kwarcie nie oddał ani jednego rzutu. Russ wziął to na siebie “That’s my bad.”

* Jazz w imponującym stylu zadebiutowali w nowych strojach z “City Edition” i też specjalnie przygotowanym na tę okazję parkiecie, nawiązującym do kolorystyki skał i kanionów stanu Utah. Niespodziewanie zrobili blowout na Warriors, co jest ich trzecią wygraną z rzędu.

Ricky Rubio miał 23 punkty, więcej trójek niż Stephen Curry i 11 asyst. Joe Ingles ustanowił swój rekord kariery trafiając 6 razy za łuku i zdobył 20 punktów, tyle samo co Donovan Mitchell.

W ekipie gości najlepszym strzelcem był Klay Thompson z 27 punktami, podczas gdy Curry i Kevin Durant złożyli się na 1/12 za trzy.

* Raptors słabo rozpoczęli mecz z Wolves i w drugiej kwarcie mieli dwucyfrową stratę, ale po przerwie spisywali się już dużo lepiej. Poprowadził ich DeMar DeRozan, który 19 ze swoich 23 punktów zdobył w drugiej połowie, a jego trafienie na 41 sekund przed końcem przypieczętowało zwycięstwo. Dla gości 25 punktów miał Jimmy Butler, ale po tym jak w pierwszej połowie trafili 59% rzutów z gry, po przerwie zostali zatrzymani na tylko 40%.

The Timberwolves went 1-8 on the road in January. An 8-0 mark at home gave them a 9-8 record overall in their NBA-leading 17 games this month.

* Blazers zrobili co trzeb w LA i pewnie pokonali Clippers czekających na nowych zawodników po wymianie. Damian Lillatd trafił 5 trójek na 28 punktów, a Jusuf Nurkić zebrał 20 piłek.

Clippers już bez Blake’a Griffina, ale mieli z powrotem Danilo Gallinariego, który opuścił 25 meczów. Lou Williams zdobył 20 punktów, ale trafił ledwie 5/26 z gry (spudłował 16 rzutów z rzędu).

* Nuggets drugi dzień z rzędu przegrali w cruch time. Przegrywając dwoma punktami mieli 11 sekund na ostatnią akcję, ale Will Barton spudłował zza łuku. Spurs już po raz 11 z rzędu pokonali ich na własnym parkiecie. LaMarcus Aldridge zdobył 30 punktów, a Manu Ginobili był clutch trafiając ważną trójkę, a potem kluczowego floatera na 36 sekund przed końcem.

* Knicks wrócili z długiej trasy wyjazdowej i bez problemu pokonali Nets, kończąc derby Nowego Jorku z kompletem czterech zwycięstw. Kristaps Porzingis trafił 6/8 za trzy na 28 punktów. Enes Kanter zaliczył 20 punktów, 20 zbiórek i 5 asyst.

* Kings po raz drugi w tym sezonie wygrali w Nowym Orleanie. Wykorzystali osłabienie Pelicans pod koszem – Zach Randolph miał 26 punktów i 12 zbiórek, Kosta Koufos 17 i 17. Anthony Davis zanotował 23 punkty, 13 zbiórek i 6 bloków, a z ławki wspierał go Ian Clark na season-high 20 punktów (9/10 z gry).

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułFantasy 6G: Trade Blake’a Griffina
Następny artykułFlesz: Utah, Denver, Portland, Clippers i Pelicans walczą o 3 miejsca w play-offach

27 KOMENTARZE

    • Ale tak to jest jak gracz bawi się w GMa, trenera i chuj wie kogo. Wtedy zostajesz z Tristanem, Shumpem, Fryem i JRem, ktorzy zjadają ci 50(?) Baniek w salary i narzekasz, że nie masz z kim grać, a zarząd nie potrafi ci skombinować kogoś do grania.

      0
  1. Zgadzam się..chociaż Harden łamiący kostki obrońcy albo Harden rzucający po step backu,albo w sprytnym layup’ie albo spinie?. Nie?
    Osobiście wybrałbym tego-asystującego przy 3/4 akcji swojego teamu,jak nikt inny w lidze.
    :)

    0
  2. A ja mam Panowie pewną teorię. Cavs są 3-7 w ostatnich 10 meczach i odnoszę wrażenie, że jeżeli ktoś chce się pozbyć Miłości z drużyny (na pewno chce Mały i na pewno chce Zielony, nie wiemy jak Król to widzi), to jest idealna sytuacja, żeby dać tej kandydaturze dodatkowe argumenty. Wszyscy zagrają teraz mecze na poziomie playoffs (nawet Król, jeżeli chodzi mu po głowie pozbycie się Miłości) i mimo ciężkiego terminarza zrobią w miarę przyjemny bilans, co będzie początkiem większych rzeczy, a już na pewno większych dyskusji.

    0