Warriors wciąż są głodni i to może być dopiero początek

12
Susan Tripp Pollard / Newspix.pl
Susan Tripp Pollard / Newspix.pl

Nie wiem jeszcze, czy Golden State Warriors ustanowią rekord zwycięstw na początek sezonu. Piszę to kilka godzin przed meczem. Choć może powinienem powiedzieć, że wiem, że to zrobią? Nie byłoby to aż tak wielkie ryzyko. Ostatecznie grają przeciwko Los Angeles Lakers, a po swojej stronie mają nawet Byrona Scotta, który wskakuje po kolejnych stopniach głupoty.

(<– nawias:

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułDniówka: Szesnasty mecz Warriors. Celtics znowu bez Smarta. Clippers w dołku
Następny artykułFlesz: East Coast Splash Brothers trafili 15 trójek w Waszyngtonie, 16-0 Warriors to najlepszy start w historii NBA, Gortat zagubiony

12 KOMENTARZE

        • @ Tomasz
          nie wiem kto by wygrał, ale myślę, że w obronie to Bulls mieli by większy problem niż Warriors.
          Smallbal z Rodmanem na centrze? Wtedy inaczej się grało. Co mogliby przeciwstawić trójkom Warriors? Heroball Jordana? Gdzie jest spacing Bulls przy grze Rodmanem i Longleyem?

          @ Balham radzili sobie, ale wtedy była inna koszykówka. Mało było takich atletów (dobrych defensywnie) jak Iggi czy Green. Nie było ustawień, że cała piątka znajdująca się na parkiecie rzuca za 3 jak szalona, nie można było grać strefą.

          0
          • @Lanfaust
            1. Rodman grał na centrze, np. vs Shaq :)
            2. Pippen, mógł grać i grał w def i off na pozycjach od 1-5 :)
            3. Heroball Jordana, hmm, Warriors nie mają na Niego odpowiedzi, gracza, Iggy za wolny, ‘Bracia’ za mało atletyczni ;)

            Same rozważania i porównania GSW do (sezonu 72-10) Bulls to już przyjemność i byłoby wspaniale gdyby Kerr (Walton) chociaż wyrównali tamto osiągnięcie :)

            0
  1. Mam nadzieję, że w tym sezonie nie zostaniemy pozbawieni w po serii z udziałem GSW i SAS. Bardzo chciałbym zobaczyć tą rywalizację dwóch filozofii: z jednej strony młoda drużyna z potężnym talentem, czerpiąca motywację z tego, co się o niej mówi i myśli, z drugiej zespół weteranów, którzy jak co roku idą po swoje, nie muszą nic mówić ani nikogo słuchać, gdzie za motywację odpowiada pewien siwy gość siedzący na ławce.

    0
  2. Co do Kobego to nie kupuje tego tekstu. Przecież wiadomo od dawna, po co on jeszcze gra i po co jest wystawiany. Nie po to, żeby Lakers wygrywali, tylko po to, żeby Kobe nabijał kabzę i buzz marketował całą ligę. Dzisiaj rzucił 1/14, Curry z GSW pobił rekord NBA. Patrzę na NBA pulse i co widzę? Kobe ~ 15 tysięcy mentions per hour. 5 x więcej niż zajmujący drugie i trzecie miejsce Curry i Lebron razem wzięci. Mało kto mówi o wspaniałym rekordzie Warriors. Wszystkich interesuje to, że Kobe nie trafia, mimo że nie trafia od roku. Kobe trafi – wrzawa, Kobe nie trafi – wrzawa. Rozumiem, że może to wielu denerwować, że jest już kilkaset lepszych graczy w NBA. Jednak ta liga ma dalej twarz Kobego, czy tego chcesz czy nie. I jak patrzę na jego 20-letniej karierę, to sobie myślę – cholera, zasłużył na to :)

    0
  3. “rekordu, którego potencjalne pobicie sprawi, że wszyscy fani koszykówki lat 90. i tamtych Chicago Bulls będą musieli wchodzić w sekcji komentarzy na ESPN-ie na wyżyny interpretacyjnej gimnastyki, które dziś dostępne są jedynie kibicom Kobiego.”

    najs :D

    0