5-na-5: Kto zostanie MVP sezonu 2015/16? Ta i inne nagrody

8
fot. Nolwenn Le Gouic / Icon Sport, newspix.pl
fot. Nolwenn Le Gouic / Icon Sport, newspix.pl

Wytypowaliśmy już faworytów, rozczarowania i zaskoczenia sezonu 2015/16 – czas na nagrody indywidualne.

1. Kto wygra nagrodę MVP?

Paweł Kapuściński: Anthony Davis. Mówi się sporo o ograniczonych minutach LeBrona Jamesa i mimo, że już na starcie dopadły Cavs kontuzje, to James i David Blatt mogą się trzymać wersji “oszczędnościowej”. Szarżowanie po przewagę parkietu kosztem zdrowia, straciło sens. Kevin Durant wraca po kontuzji, nie do końca wiemy czego się spodziewać po nowych Thunder. Davis dostanie nowego trenera, będzie miał więcej piłki w rękach, w końcu dostanie posiadania w czwartych kwartach. To może być jego rok.

Przemek Kujawiński: Kevin Durant. Kandydatów w nadchodzącym sezonie będzie wyjątkowo wielu, ale to Durant ma w tej chwili najwięcej do udowodnienia. Co więcej Thunder po zeszłorocznej klapie powinni powrócić do ścisłej czołówki ligi. KD spośród kandydatów do nagrody MVP może wraz z Davisem i Jamesem Hardenem grać największe minuty. Gra jednak w lepszej drużynie niż Davis i zawsze był dużo bardziej efektywny niż Harden. Jeśli tylko będzie zdrowy trudno mi sobie wyobrazić, by ktoś mógł mu zagrozić. Szczególnie, że James będzie prawdopodobnie oszczędzany na playoffy.

Maciej Kwiatkowski: Kevin Durant. Nie lubię tego 5-na-5, bo trochę musimy wytypować jak typować będą inni, czyli w tym wypadku amerykańscy dziennikarze. Russell Westbrook nie będzie zdrowy w tym sezonie – powrócą jego kłopoty z kolanem, a Durant poprowadzi Oklahomę City Thunder do 2. wyniku w całej NBA na koniec sezonu regularnego.

Piotr Sitarz: James Harden. Miałem tutaj Davisa, Stephena Curry’ego, Blake’a Griffina, Chrisa Paula, Westbrooka, Duranta, Jamesa i dlaczego Harden? Ci gracze są tak blisko siebie w walce o MVP. Znaczą tyle dla swoich drużyn, że ciężko argumentować kandydaturę któregokolwiek z nich bez wyrzucania drugiemu, że jednak nie – bo miał łatwiej, bo miał lepszy zespół. Harden nie będzie odpoczywał przed playoffami (LeBron) i grał może nawet mniej niż 30 minut w meczu (Curry). Nie będzie miał obok siebie pretendentów do walki o MVP (Griffin ma Paula, Westbrook ma Duranta i odwrotnie). Rockets będą mieli lepszy bilans niż Pelicans (Davis), jeśli to powinno w ogóle mieć znaczenie przy indywidualnej nagrodzie. Pewnie zmienię zdanie w kwietniu, ale dzisiaj, przed sezonem, to Harden ma chyba najcięższe warunki spośród wyżej wymienionej grupy.

Adam Szczepański: Anthony Davis. Wiem, on ma dopiero 22 lata, a jego drużyna nie jest kontenderem, ale już w zeszłym sezonie był w wyścigu po MVP, mimo że Pelicans balansowali na granicy playoffów. Teraz spodziewam się po nim jeszcze lepszego sezonu i jeszcze większej dominacji. Jeśli zgodnie z oczekiwaniami dalej będzie robił takie postępy jak dotychczas, za rok pewnie będziemy dyskutować czy LeBron nadal jest najlepszym zawodnikiem na świecie.

2. Kto wygra nagrodę DPOY?

Kapuściński: Kawhi Leonard. Nagroda dla gracza obwodowego back-2-back, dlaczego nie? Kawhi powinien lepiej zacząć sezon i wreszcie wytrwać bez urazów i zagrać więcej niż 70 spotkań. W dodatku zmieni się jego rola w ofensywie Spurs i zostanie mu jeszcze więcej energii do spożytkowania po bronionej stronie parkietu

Kujawiński: Rudy Gobert. Już teraz. Anthony Davis będzie blisko, ale to Gobert pozostawił nas w oczekiwaniu na “to, co ma nadejść”. W zeszłym roku wystarczyły mu dwa miesiące, by znaleźć się w czołówce głosowania. Teraz miał będzie cały sezon. Jego gra w obronie nie jest wciąż doskonała, ale jest seksowna i na to przede wszystkim zwracają uwagę obserwatorzy. Procent bronionych rzutów przy obręczy i spektakularne bloki powinny wystarczyć.

Kwiatkowski: Rudy Gobert. Na topie jest aktualnie multipozycyjność i defensywna wszechstronność, ale myślę, że więcej głosujących dziennikarzy podchwyci historię poprzedniego sezonu i Gobert wygra te nagrodę. Od 2012 roku nikt nie wygrał jej dwa razy z rzędu. Gobert – znacznie bardziej mobilny niż Roy Hibbert w kryciu 6-7 metrów od kosza (trudno nie być) – ma szansę pójść w ślady Dwighta Howarda i zrobić dynastię.

Sitarz: Kawhi Leonard. Bo dlaczego nie? Ludzie zaczęli dostrzegać, że obrona grana na obwodzie jest tak samo ważna, jak ta pod obręczą. Obecnie Leonard może bronić graczy z pozycji 1-4, nawet niskich centrów – liga poszukuje wszechstronności – plus czyta grę w obronie na poziomie nieosiągalnym przez 99% graczy w lidze. Walka o tę nagrodę rozstrzygnie się pomiędzy nim, Draymondem Greenem, Gobertem i może Hassanem Whitesidem, czyli jeden przeciwko wszystkim.

Szczepański: Rudy Gobert. Nie mogłem się powstrzymać, musiałem postawić na niego. Co prawda Pau Gasol niedawno pokazał mu, że przed nim jeszcze sporo pracy, żeby stać się wybitnym defensorem, ale Gobert powinien być coraz lepszy, a już jest najlepszym rim-protectorem NBA. Jeśli Utah Jazz będą bronić przez cały sezon, tak jak w drugiej połowie poprzedniego, on jako twarz tej defensywy ma duże szansę, żeby walczyć o DPOY. Tym bardziej, że wysocy prawie zawsze są w tej kategorii faworyzowani.

3. Kto wygra nagrodę MIP?

Kapuściński: Otto Porter. Więcej minut, nowa rola, brak Paula Pierce’a. To jest czas dla Portera by zrobić ten krok. Porter będzie stretch-4 dla tych Wizards, a gdy coraz będziej wątpimy w Marcina Gortata,a z Nene może stać się to co zawsze dzieje się z Nene – to Porter może mieć do swojej dyspozycji koło 12 rzutów i być go-to-guyem w obronie Wizards.

Kujawiński: C.J. McCollum. Wszystko wydaje się mu sprzyjać, by zgarnął tę nagrodę. Z pierwszej piątki Blazers w składzie pozostał już jedynie Damian Lillard i McCollum może liczyć wreszcie na solidne minuty. W playoffach zaś udowodnił, że jest w stanie robić na parkiecie różnicę i na pewno podbudował swoją pewność siebie. To będzie procentować w tym sezonie i McCollum będzie jedną z tych postaci, dla których warto będzie oglądać Blazers.

Kwiatkowski: Jonas Valanciunas. Z każdym sezonem jego faule-na-minutę idą w dół i wydaje się, że w Toronto jest generalne założenie, by podnieść jego minuty z 26.2 na mecz do poziomu 32-33. Jeśli to się wydarzy i większa część ataku będzie szła przez niego, może być dobrym kandydatem do tej nagrody.

Sitarz: C.J McCollum. Kandydat na potrzeby uratowanie sezonu Portland Trail Blazers, który będzie grał po 30 minut w meczu. W ofensywie nastawionej na rzuty za trzy punkty i korzystającej z szerokości na parkiecie, McCollum może po prostu zdobywać sporo punktów dzieląc piłkę tylko z Lillardem, albo mając ją na wyłączność w rezerwowych lineupach. Rok temu trafiał prawie 40% rzutów za trzy punkty i kończył ponad 51% drive’ów. Jeśli utrzyma formę podobną do tej z matchupu z Memphis Grizzlies (18.4 punktów per 36 minut) w Playoffach 2015 i na tym samym poziomie zaangażuje się w obronie, to na pewno będzie silnym kandydatem do MIP.

Szczepański: Victor Oladipo. Wybrany przed nim Anthony Bennett dopiero co został zwolniony i już po raz drugi zmienił klub. To był słaby draft, ale Oladipo może być jednym z tych, którzy nieco poprawią wizerunek Klasy 2013. Wchodzi w swój trzeci sezon i to najwyższy czas, żeby wreszcie potwierdził, że może być gwiazdą w tej lidze. Magic bardzo na niego liczą, przede wszystkim na jego postępy w ataku. Myślę, że to powinien być jego breakout year.

4. Kto zostanie najlepszym rezerwowym sezonu?

Kapuściński: Lance Stephenson. Chciałem napisać, że Iggy ale “bo Warriors” jako argument średnio mi siedzi, poza tym tam cała ławka zbiera punkty w tej kategorii. Stephenson wróci do roli jaką miał w Pacers i otoczony lepszymi zawodnikami niż w Charlotte powinien się obudzić ze swojej koszykarskiej śpiączki. Jeśli będzie dawać przebłyski starego dobrego Lance’a, to Jamal Crawford może zmienić klub przed trade deadline.

Kujawiński: Lance Stephenson. To daleki strzał, ale wcale nie zdziwię się, jeśli Lance pod okiem Doca Riversa i Chrisa Paula dojdzie wreszcie do ładu z samym sobą. W drugim unicie Clippers będzie mógł do woli kozłować i rozgrywać akcje z wysokimi, którzy nie oczekują piłki w post w każdym spotkaniu. Jeśli zaś Stephenson będzie miał dobry sezon, to po kompletnym fiasko w Charlotte z pewnością zwróci na siebie uwagę głosujących.

Kwiatkowski: Ty Lawson. To ryzykowny strzał, ale Lawson technicznie jest w roku kontraktowym, więc powinien myśleć o pieniądzach, a nie o tym gdzie je po zmroku zostawić. I nawet jeśli zacznie sezon w piątce, to prędzej czy później zostanie przesunięty do rezerwowego unitu Rockets, by Rockets odciążyli Hardena (nr 1 w minutach w 2014/15) i przez pełne 48 minuty meczu mieli na boisku kreatora w pick-and-rollu. Poza tym, duet Harden/Beverley pasuje do siebie tak dobrze, że nie warto to rozbijać. Przynajmniej na czas sezonu regularnego.

Sitarz: Dennis Schroder. Jeff Teague pozostanie starterem, ale Schroder może grać więcej nie tylko jako stricte zmiennik na pozycji numer jeden, ale też jako drugi point-guard, obok 27 letniego Teague’a, z Kylem Korverem na trójce. Powinien dostać więcej minut niż rok temu, bo po prostu będzie lepszy.

Szczepański: Ty Lawson. Jeszcze nie wiadomo jak Kevin McHale ustawi rotację, ale wydaje mi się, że Lawson powinien wchodzić z ławki, żeby całego czasu na parkiecie nie spędzał u boku Hardena i żeby był motorem napędowym drugiego unitu. To może dać bardzo dobre efekty. Lawson będzie zmotywowany, żeby odbudować się po tych kiepskich wakacjach i powinien przypomnieć o swojej wartości.

5. Kto zostanie najlepszym trenerem sezonu?

Kapuściński: Doc Rivers. Wiemy jak to jest z Doc’iem-trenerem, ale Clippers po tym co pokazali w playoffach i po tym kogo podpisali w offseason, stają się jednym z faworytów Zachodu. I jeśli go wygrają – co wcale nie jest takie nieprawdopodobne – to przyznanie Riversowi tej nagrody będzie najbanalniejszym wyborem.

Kujawiński: Billy Donovan. Thunder są piekielnie silni i muszą wygrywać już teraz. Donovan raczej nie będzie sobie jeszcze pozwalał na taktyczne oszczędzanie drużyny w sezonie regularnym. Dla niego ten pierwszy sezon również będzie walidacją na wyższym poziomie. Dlatego typuję, że Thunder wygrają Konferencję Zachodnią, a ich nowy trener zostanie nagrodzony za to nagrodą COY.

Kwiatkowski: Alvin Gentry. Typuję, że New Orleans Pelicans spokojnie awansują do playoffów i jeżeli w debiutanckim sezonie nie otrzyma tej nagrody Billy Donovan za wynik Oklahomy, to Gentry zgarnie wyróżnienie za postęp Pelicans. Będzie to też trochę wyróżnienie za poprzedni sezon i jego pracę w Warriors.

Sitarz: Quin Snyder. Za wprowadzenie Utah Jazz do playoffów i kilkadziesiąt rzutów za trzy Derricka Favorsa.

Szczepański: Gregg Popovich. Bo on zawsze jest najlepszy, a wkomponowanie do drużyny LaMarcusa Aldridge’a, stworzenie nowej wersji Spurs i kolejny udany sezon to będzie dobry pretekst, żeby przyznać mu nagrodę.

Poprzedni artykułMiędzy Rondem a Palmą (296): Rambit
Następny artykułRanking Top100 graczy NBA #6G100: 100-86

8 KOMENTARZE

  1. A ja spróbuję mocno z innej beczki.

    1. MVP – Damian Lillard. Niczym samotny biały żagiel w Portland. Będzie miał piłkę, będzie z nią robił co chce, zespół w przebudowie, więc kogo to obchodzi jaki będzie wynik. Statystyki poszybują mu astronomicznie, a wiemy, że potrafi rzucać.

    2. DPOY – Zazwyczaj w głosowaniu na tą nagrodę wybierający są rok do tyłu. Stąd w tym roku wygra Draymond Green.

    3. MIP – Nicola Mirotic. Po zmianie trenera w Chicago, zmianie systemu na szybszy oraz kontuzji Gibsona, Mirotic będzie miał duże minuty jako strech-4 w szybszym i bardziej ofensywnym systemie.

    4. 6-man – Norris Cole. Gość jest na ofercie kwalifikacyjnej (to raz). Będzie miał zagwarantowane duże minuty ze względu na oszczędzanie Jrue Holidaya (to dwa). Jako rozgrywający będzie miał monstrualnego partnera do gry – Anthony Davis (to trzy). Gentry lubi szybko grające zespoły, a to będzie premiowało atletycznego Cole’a (to cztery). Miał bardzo dobrą serię z GSW, więc liczę na to, że jego ambicja została podrażniona i jest w kontrakt year.

    5.Trener – Eric Spoelstra. Zdrowy Chris Bosh, wsparty Whitesidem, doświadczeniem Wade’a, z wisienką na torcie jaką jest Justice Winslow. Heat po zeszłorocznych problemach mają duże podstawy by być wysoko w konferencji LeBrona Jamesa. Stać ich na top-3 konferencji, co może zwrócić uwagę głosujących na trenera Miami.

    0
  2. Sorry ale nie kupuje tego MVP dla Davisa. Chciałbym ale obawiam się że on nigdy, no dobra może kiedyś, ale na pewno nie w ciągu najbliższych kilku lat, nie zdobędzie MVP. żeby dostać tą nagrodę trzeba być w TOP2 konferencji tak naprawde, Pelicans nie maja na to szans. I nie beda mieli za rok czy 2. Zachod jest zbyt mocny, LAC, OKC, GSW beda w czubie przez lata.

    Przy tak rownym poziomie u najlepszych zawodników MVP będzie decydował bilans zespołu, taka prawda.

    0
  3. Maćku…pomimo tego, iż uważasz, że Westrbook nie rozegra całego sezonu to typujesz Thunder jako drugi tym w lidze po RS ? Chyba za wysoko.

    Moje typy:

    MVP – Kevin Durant (bo tak jak Maciek typuję, że Westbrook się połamie, a Durant będzie wtedy kręcił niewiarygodne cyferki)

    DPOY – Kawhi Leonard (bo chciałbym, żeby wkońcu piłki wyrzucane po blokach w drugi rząd przestały mieć znaczenie)

    MIP – Otto Porter (brak Pierca, mniejsze minuty Nene)

    Rezerwowy – Nikola Mirotic (bo dał pod koniec zeszłego sezonu namiastkę tego co nas czeka)

    COTY – Gregg Popovich (Bo Spurs będą zdrowi i wygrają zachód)

    I jeszcze jedna nagrod, o której chłopaki nie napisali…dla najlepszego GM-a, myślę, że zgarnię ją R.C. Buford, chyba wiadomo za co.

    0
  4. Stephenson to średni typ na szóstego gracza, z tego względu, że można w ciemno obstawiać, że Reddick z Piercem w sumie opuszczą kilkadziesiąt spotkań. Zwłaszcza ten pierwszy, a Prawda też jednak coraz starszy i kiedyś, tfu, musi się posypać na dłużej niż kilka spotkań. Także Lance dostanie sporo spotkań w pierwszym składzie.

    0