Skończyła się era Toma Thibodeau w Chicago

3
fot. KAMIL KRZACZYNSKI / Newspix.pl
fot. KAMIL KRZACZYNSKI / Newspix.pl

Chicago Bulls zrobili w końcu to, na co zanosiło się od kilku miesięcy, a co od kilku tygodni było już przesądzone i zwolnili Toma Thibodeau. I tak jak można było się spodziewać, to nie było rozstanie w dobrym stylu. Od dawna wiadomo, że Thibodeau, generalny manager Gar Forman i wiceprezydent John Paxson nie lubią się, a we wczorajszym oficjalnym oświadczeniu również właściciel Jerry Reinsdorf zarzucał swojemu byłemu trenerowi odejście od kultury drużyny, w której najważniejsze jest zaufanie i otwarta dyskusja. Natomiast osiągnięcia Thibsa i najlepszy od czasów Michaela Jordana okres dla Bulls podsumował stwierdzając, że mieli “some success” z Tomem.

O spięciach Thibodeau z managementem słyszeliśmy już od dawna, dlatego to nie mogło się inaczej skończyć. Aż dziwne, że tak długo wytrzymali ze sobą i dobrze, że wreszcie się rozstają, bo w atmosferze panującej w ostatnim czasie w klubie nie dało się zbudować nic pozytywnego. Nick Friedell z ESPN tydzień temu opisał te najważniejsze momenty, które były punktami zapalnymi na linii trener – management. Przede wszystkim Forman i Paxon mieli pretensje do niego za zbyt mocne eksploatowanie zawodników i granie starterami bardzo długich minut. Nie mogli również znieść tego, że Thibs nigdy nie odpuszczał, nawet w blowoutach późno sadzał podstawowych graczy na ławce i nawet w ostatnim, nieznaczącym już meczu fazy zasadniczej grał nimi, podczas gdy pozostała część ligi oszczędzała kluczowych zawodników przed playoffami. Nie odpuszczał również na treningach, które byłby długi i wymagające. Dlatego przed tym sezonem Thibs dostał odgórne polecenie, że ani Derrick Rose, ani Joakim Noah nie mają przekroczyć średniej 32 minut.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułJared Dudley narobił hałasu: Nikt nie chce grać z Kobe’m? Carmelo najbardziej przereklamowanym graczem?
Następny artykułRaport: Wade nie może porozumieć się z Miami Heat. Cleveland?

3 KOMENTARZE

  1. Bardzo dobry post Adamie.
    Przy ogólnej krytyce Thibodeau za brak większych sukcesów za jego kadencji zbyt mało mówi się o dość ciężkiej sytuacji jaka panuje w Bulls od strony menadżerskiej – sytuacja z resztą jest taka sama od lat tylko brakuje MJa i Phila J.
    Żaden trener mając zarząd klubi przeciwko sobie nie będzie osiągał sukcesów w dzisiejszych czasach (Mark J w Golden anyone?).
    Same ruchy transferowe Bulls zawaliły im szansę na poważne wliczenie się do gry o tytuł w poprzednich latach.
    Moze z nowym coachem trochę odżyją ale dopóki Jerry siedzi u góry to wielkich zmian nie przewiduję.

    0