Raport: Kobe Bryant na pewno wróci na kolejny sezon

21
fot. Javier Rojas / Newspix.pl
fot. Javier Rojas / Newspix.pl

Kobe Bryant właśnie po raz trzeci z rzędu z powodu poważnej kontuzji zakończył przedwcześnie sezon. Na finiszu 2012/13 zerwał ścięgno Achillesa, przez co stracił też początek kolejnych rozgrywek, a kiedy w końcu wrócił to po 6 meczach złamał piszczel w lewej nodze i ponownie zobaczyliśmy go na parkiecie dopiero w 2014/15. Teraz wystąpił 35 meczach i uraz barku zakończył jego występy.

Ma już 36 lat, a przecież swoją karierę w NBA zaczynał bardzo wcześniej, jako 18-latek. To był już jego 19. sezon, jest 12. w całej historii jeśli chodzi o liczbę rozegranych minut w fazie zasadniczej i 3. w minutach w playoffach. Jego ciało jest mocno wyeksploatowane i nic dziwnego, że zaczyna się sypać. To i tak imponujące, że po poprzednim właściwie straconym roku, w tym wieku był w stanie jeszcze wrócić, nadal grać duże minuty i oddawać po 20 rzutów na mecz. Chciał wygrać ze swoim ciałem, chciał udowodnić wszystkim wątpiącym, że jeszcze się nie skończył i po części mu się to udało. Przeszedł długą drogę, jednak teraz znowu wraca do początku – do roli rehabilitanta. Niejednego by to podłamało, ale znając Kobe’go było wręcz pewne, że on nie będzie jeszcze myślał o emeryturze. I też od początku, jak tylko zaczęły pojawiać się doniesienia, że to może być season-ending injury, wszyscy pisali, że on będzie chciał grać w 2015/16. Wczoraj potwierdził to również Mike Bresnahan, beat writer Lakers dla Los Angeles Times:

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułRaport: Splash Brothers i Kyle Korver w konkursie rzutów za trzy
Następny artykułAtlanta potrzebuje swojego GM-a

21 KOMENTARZE

  1. Panie Adamie, z szacunku dla czytelników proponowałbym przynajmniej raz przeczytać swój tekst przed publikacją. Nie pamiętam kiedy ostatnio nie zrobił Pan jakiejś rażącej literówki

    To nie jest nic wielkiego, ale wiele o Panu mówi

    No offence, ale serio, to jest słabe

    Zastrzegam że to moja prywatna opinia o ogólnym, “dziennikarskim” profesjonalizmie i proszę we mnie nie rzucać epitetami bo mam czelność zwrócić grzecznie uwagę

    0
  2. Jasne, że wróci – za 24 bańki KAŻDY by wrócił, jeszcze własną schorowaną matkę wygonił na parkiet kopać się z ogromnymi murzynami. Pytanie tylko czy to nie będzie powrót w stylu Nasha, który nie przychodzi nawet na mecze LAL.

    Jedna rzecz, która mi się nie podoba to fakt, że jeszcze przed chwilą śmialiśmy się/przeklinaliśmy/kręciliśmy głową za te 20-kilka nieefektywnych rzutów, które Kobe robił co mecz, a tu nagle PACH! Kobe kapput, więc: “To i tak imponujące, że […] w tym wieku był w stanie jeszcze wrócić, nadal grać duże minuty i oddawać po 20 rzutów na mecz”

    0
  3. Im dłużej patrzę na sytuację w LAL tym bardziej skłaniam się ku tezie, że tam wszystko idzie zgodnie z planem.

    LAL specjalnie podpisali MONSTRUALNY kontrakt z Kobem, po to by:
    – wszyscy pisali o tym jak wielki błąd Lakers popełnili,
    – wszyscy pisali o tym jak Kobe jest samolubny,
    – wszyscy pisali o tym, że Kobe trzyma za mordę całą organizację,
    – wszyscy pisali o tym jak LAL jest upupione na lata
    itp. itd.

    Dalej wybór nie przypadkowo padł na Kobego, który jest bardzo kontrowersyjny i ZAWSZE dostarczy tematów dla prasy, również wtedy gdy LAL (jako team) nie interesują ABSOLUTNIE nikogo włącznie z kibicami Kobego.

    Myślę, że te 48 baniek kontraktu Kobego zwróci się kilkunasto- jeśli nie kilkudziesięciokrotnie, więc:
    – ROI się zgadza,
    – prasa ma tematy,
    – kibice mają się czym podniecać,
    – interes kręci się aż miło.

    A że team przegrywa? Spokojnie, to LA – może potrwa to jeszcze rok, dwa, ale znów będą contenderem…

    Zresztą bądźmy szczerzy – czy jest ktokolwiek(włącznie z Przemkiem ;)), kto skrycie nie marzy o jeszcze jednym, ostatnim 50-cio punktowym meczu Bryanta przeciwko LeBronom, Durantom i innym Hardenom tej ligi?

    0