John Wall i Bradley Beal rozjechali backcourt Cavs

14
fot. AP Photo
fot. AP Photo

Przed sezonem młodzi guardzi Washington Wizards i Cleveland Cavaliers dyskutowali ze sobą za pośrednictwem mediów, którzy z nich są najlepszym backcourtem w lidze. Oczywiście zapomnieli o Splash Brothers i póki co mogą walczyć tylko o pozycję numer jeden na Wschodzie, ale rywalizacja została rozpoczęta. I teraz w końcu nadszedł ten moment, żeby po raz pierwszy w tym sezonie mogli w bezpośrednim starciu udowodnić sobie kto jest lepszy. Niestety, ani w ekipie gospodarzy, ani też w zespole gości nie było tego najlepszego backcourtu w pierwszej piątce. Dion Waiters na dobre został przesunięty do roli rezerwowego, natomiast Bradley Beal chwilowo jest wprowadzany do gry z ławki, ponieważ dopiero co wrócił po wyleczeniu kontuzji nadgarstka. Tak więc od pierwszych minut mieliśmy tylko starcie Johna Walla z Kyrie’m Irvingiem, czyli zawodników wybranych rok po roku z jedynką w drafcie, których pojedynki już w poprzednich sezonach były bardzo interesujące.

W pierwszych minutach to goście z Cleveland uzyskali prowadzenie, a Randy Wittman był zmuszony wziąć przerwę, po świetnej sekwencji w wykonaniu Cavs, która zakończyła ich run 8-0. Irving podał lobem w kontrze do Jamesa, a zaraz przechwycił piłkę wyprowadzoną przez Garretta Temple, próbował trafić za trzy z rogu i co prawda rzucił airballa, ale piłka wpadła prosto w ręce LeBrona, który ponownie zdobył punkty.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułWeekendówka: Zmiana lidera?
Następny artykułFlesz: Noc BLOWOUTÓW, debiut Bruno

14 KOMENTARZE

  1. Nie podoba mi się rotacja składu Cavs, w drugiej kwarcie z Lovem i Lebronem poza grą cała ofensywa to było w zasadzie 1-4 i patrzenie, czy Irving ogra sam wszystkich i może poda co 5 posiadanie. Love też kompletnie zagubiony w tym sezonie, wiadomo początki muszą być trudne, ale sam Love jakiś taki bez energii do walki na tablicach, w ataku też widać ciężko mu będzie przestawić się z gracza absolutnie nr1 w drużynie na 3 opcje, bo Kyrie podawać nie zamierza.

    0
    • Love to wyglada na casus Krzyska Bosza w 1st sezonach Big 3. Zagubiony, bo nie moze sie odnalezc, musi zredukowac ilosc swoich posiadan, nie wiem ktore sa dobre dla teamu, w Minnie kazde posiadanie ktore przechodzilo przez jego rece, czy to na bloku czy na szczycie pick and pop rzut za 3 byly efektywne, tutaj musi sie zmagac z team spirit, nie bierze tylu rzutow ile moglby .
      Z kolei Dion Waiters nie ma takiego problemu , dla niego kazde posiadanie pilki w rekach to insta rzut atak na kosz.

      Duzo ich bedzie kosztowac by, zrozumiec jak to maja funkcjonowac. Czasu coraz mniej. WINTER IS COMING.

      0
  2. Szkoda mi Love’a, bo widać że ten team nie ma zupełnie na niego pomysłu. Ja wiem że to początek sezonu i wiele się jeszcze wydarzy, ale na razie Cavs są TRAGICZNI. Kevin Love, gracz z pierwszej dziesiątki ligi, ma 129 usage w lidze. Przecież to co oni z nim robią, a w zasadzie czego nie robią, to jest śmieszne. Dziś było apogeum tej padaki, Love oddał 8 rzutów, co przy 30 minutach gry zdarzyło mu się pierwszy raz od TRZECH LAT! I z tych 8 rzutów połowa była co najmniej wymuszona, bo widać że gość jest maksymalnie zirytowany atakiem swojej drużyny, bo patrzy tylko na heroball Jamesa (6) i przede wszystkim Irvinga (58). Nikt go w tej drużynie nie szuka, a podanie do niego uznają za jakiś smutny obowiązek

    Na zachodzie ten gównoteam z obecną obroną pomalowanego, mógłby tylko pomarzyć o playoffs, tak to wygląda na tę chwilę. Sorry Blatt, ale na razie nie ogarniasz jeszcze

    0
  3. Najgorsze jest to, że gdy Love już dostanie piłkę, to jest tragiczny. Traci, niedokładnie podaje i oddaje złe, nieprzemyślane rzuty w post. Nie wiem co się z tym gościem stało. Ma mniejszy usage, nie wie gdzie się podziać – ok, ale to jak gra z piłką przyprawia o ból brzucha. Gdyby ktoś zaczął oglądać NBA od tego sezonu, to wyśmiałby mnie w twarz, gdybym mu opowiedział, co ten gościu robił w Wolves.

    0
    • Mamy gracza, który jest w ścisłym topie ligi, jest 7 w zeszłym sezonie w touches per game, jest ofensywną bestią i czwartym strzelcem ligi. Teraz pomyślmy, co jest naturalniejsze w jego przypadku. Czy fakt, że gra gówno, więc mu nie podawajmy, bo nie ma to sensu, czy fakt że gówno do niego gramy więc gość kaleczy, bo robimy z niego nawet nie 3 opcję, tylko “w ostateczności podaj Kevinowi”

      Przecież to oczywiste że mając takiego gracza trzeba młócić przez niego grę, zwłaszcza że jest on najlepszą stretch czwórką w lidze i zwykły pick jest już bardzo dobrą opcją, jak na prostotę zagrania. A oni klapki na oczy, drive i aż odechciewa się wracać do obrony

      To co oni grają w ataku to jest totalna katastrofa moim zdaniem. Mają 3 z 10 najbardziej utalentowanych ofensywnie graczy ligi i nie potrafią zrobić z tego na razie żadnego użytku

      0
      • Po części to jest na pewno wina Blatta, że nie bardzo wie jak ma grać Love’m, ale z drugiej sami gracze też jakoś nie kwapią się do podań, nawet wczesni Heat przy podobnym bilansie mieli mimo wszystko lepszy ball movement, tu mam wrażenie ofensywa ma się opierać na prostych pickach i grze 1 na 1 i szukaniu złamania obrony. No i transition do tego. W Heat też o tyle poszło to łatwiej, że byli w skłądzie byli mistrzowie i goście, którzy chociaż grali w PO, a tutaj 2/3 skłądu nie wie co to dodatni bilans i gra w PO. Do tego Heat mieli rozgrywajacych, którzy głównie mieli zapewniać spacing ewentualnie rozpoczac zagrywke, a tutaj Kyrie czyaaaaa Waiters zabijaja wiekszosc posiadan.

        0
  4. Spokojnie, nie od razu Rzym zbudowano. Czasami tak jest gdy masz nowego (starego:) najlepszego gracza w NBA w drużynie, nowego trenera (który nigdy nie prowadził drużyny w NBA) i na dodatek gracza który był najlepszy w poprzedniej drużynie ale nigdy nie awansował z nią do PO. I na dodatek masz w swojej drużynie rozgrywającego który uważa się za najlepszego ale jest nim co najwyżej w grze 1-1…
    W tej chwili Cavs są na etapie “Ja jestem lepszy niż Ty”, zobaczymy kiedy przejdą do etapu “nasz zespół jest lepszy od waszego”.

    0