Shabazz Muhammad – ofiara amerykańskiego snu ojca?

17
fot. Flash Garvin – blogs.twincities.com

Niedzielny wieczór, weekend jak zwykle zleciał szybko. Siadam do komputera z zamiarem robienia kolejnej serii „W poszukiwaniu dobrego picku”. Tym razem mieli być chyba Bobcats. W międzyczasie odpalam sobie singiel Ill Billa z DJ’em Premier. Przejebany numer. Bobcats schodzą na dalszy plan, a pod wpływem chwili wjeżdża do mózgu płyta Papoose’a, z nią los Shabazza Muhammada, który obecnie robi za portiera w Minnesocie. Co? Jak? Dlaczego? Bo talent to nie wszystko…

Shabazza Muhammada poznałem (na „Jutubie”) bodajże rok wcześniej, zanim ten wybrał uczelnię UCLA Bruins. Muhammad w klasie 2012 był obok Nerlensa Noela Bogiem, drugim najlepszym graczem w Stanach, który zaatakował NCAA po mocnej karierze w szkole średniej w Las Vegas. Bishop Gorman HS od lat szkoli utalentowanych graczy, a do takich należał Król Shabazz. Ben Howland i utytułowany program z Westwood skompletowali wówczas ciekawy skład z Muhammadem na czele, którego wspierali Kyle Anderson, Tony Parker i Jordan Adams – wszyscy z mocnej Top 50 licealistów w USA. Dzięki temu Bruins mieli wrócić do przeszłości, czyli do celebrowania sukcesów, do których tak bardzo przyzwyczaił kibiców w Los Angeles legendarny John R. Wooden – istny „Czarodziej z Westwood”, ikona koszykówki akademickiej. W naszych (bliższych) czasach kojarzyliśmy świetność UCLA po jednym wspólnym sezonie Russella Westbrooka, Kevina Love’a i Darrena Collisona, którzy zaprowadzili Bruins aż do Final Four w 2008 roku.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułDniówka: Dzień, w którym wrócił Kobe
Następny artykułNowojorskie impresje 713… czyli jest BOSko…

17 KOMENTARZE

  1. Mogę zrozumieć tłumaczenie Flipa że Minny PG stała ale można było wybrać inaczej i wziąść Adamsa albo Antka (wiem że łatwo mi się teraz mądrzyć :) ale szkoda że Minny kolejny sezon pieprzy draft choć Dieng może być ciekawym defensywnym C. A tak wogóle Seba to bardzo lubię twoje wpisy ale w ostatnich dwóch o Wigginsie i W tym wkradły się zupełnie niepotrzebnie jakieś elementy agresji, nie idź tą drogą.
    Pozdrawiam!

    0
  2. Ojciec zrobił mu taką wielką krzywdę, przez niego zarobi co najmniej 4 mln $. Ja jako aktualny student żałuje że rodzice pozwalali mi na wszystko i w żaden sposób mnie nie ukształtowali edukacyjnie. Może nie bawił sie w dzieciństwie z kumplami ale dzięki temu bedzie mógł przeżyć swój kryzys wieku średniego na bogato

    0
  3. Bardzo duzo racji Seba i sporo racji rowniez Frezer…

    Sebastianie nowo narodzona cora to pewnie Twoja pierwsza dzidzia i doskonale rozumiem Twoje nerwy i podejscie w tej sprawie(sam mam dwie 11 lat i 3 latka).Wiadomo,chcesz(tak samo jak ja) wychowac wspaniale,inteligentne,madre,a przede wszystkim szczesliwe i spelnione(w czasie swojego dziecinstwa jak i pozniej) dziecko.W zwiazku z tym myslisz teraz o tym, ze w przyszlosci nie bedziesz ingerowal w wybory swojej corki,a jedynie sugerowal jej,podpowiadal najlepsza mozliwa droge…i ja sie z tym zgadzam jednak nie do konca:) naklanianie dziecka do rozwijania sie w jakiejs okreslonej,wybranej przez Ciebie dziedzinie(nie wazne czy akurat w kierunku w ktorym Ty sie nie zrealizowales czy innej) chcac zapewnic jej przyszlosc nie jest bledem…jest wrecz koniecznoscia…Przekonasz sie w pewnym momencie ze dzieci gdybys nie ingerowal w to co chca robic beda robic wszystko tylko nie to co powinny:) wiadomo ze nie powinno sie isc tu w jakies skrajnosci typu papa siostr williams czy ojciec kurnikovej,tomica(wszystko z tenisa) czy stary agassiego(btw zajebista biografia) i zmuszac dziecko konsekwentnie,latami do czegos czego ewidentnie nie znosi(chociaz jesli przejawialoby ogromny talent to chyba mozna rozwazyc…)ale samo nakierowywanie i delikatny nakaz przez kilkdziesiat/kilkaset “pierwszych nie” jest jak najbardziej na miejscu.pozdrawiam i wychylam wlasnie flaszeczke(niestety nie citrona) za zdrowie moich i odrazu Twojej corki:) btw mamy trade,gejcun w sacramento:) ale dali dupy…

    0
    • Flaszeczka w niedzielę? Dobry Boże! A ja przed siódmą już w robocie bez kawy :) świat jest okrutny :) pozdrawiam również i może kiedyś machniemy Citrona na jakimś zlocie 6G :) dzięki za rady rodzicielskie, z każdym dniem robię mały krok w tym kierunku :) Masari Ujiri to geniusz…

      0
  4. Też się nie zgadzam z Tobą co do oceny ojca Schabazza. To właśnie dzięki niemu jest tam gdzie jest czyli w NBA.

    Sfałszowanie metryki?? przecież to tylko 1,5 miecha do rocznika 1993. Fakt, w HS może to robić różnicę ale nie aż taką.

    To co pokazał nasz grajek po rekrutacji (kobieta w pokoju, marycha – ewidentne łamanie zasad) daje przedsmak tego co by się stało gdyby ojciec go krótko nie trzymał.
    prawda jest taka, że 15-20 lat temu, też uważałem się za dorosłego i że potrafię podejmować właściwe decyzje – gó..no prawda.
    Rodzice są od tego, żeby ocenić talent dziecka i go rozwijać – czasami wbrew niemu. Raczej Shabazz nie miał do wyboru wielu bardziej atrakcyjnych opcji poza zostaniem sportowcem.
    Jesteś w stanie sobie wyobrazić ile karier się skończyło, albo nawet nigdy nie zaistniało ponieważ rodzice nie “ograniczali” dzieci??
    Nagle okazuje się że jesteś dobry w sporcie, przychodzą kibice dla Ciebie, jesteś popularny. Trzeba mieć wiele samozaparcia, żeby się rozwijać, a dużo łatwiej jest odcinając kupony od popularności zajarać zielsko z kuplami na dyskotece, albo dziabnąć flachę licząc, ze korzystając ze statusu gwiazdy uda się zaliczyć siostrę Mańki na sobotniej zabawie w remizie.
    Historię Muhammada znam tylko z Twojego wpisu, ale czytając ten artykuł nabrałem wiele szacunku dla Rona Holmesa (na pewno nie jest to skrzyżowanie Rona Jeremego ze Stevem Holmesem???) i zrozumiałem jak wielkim idiotą jest Shabazz Muhammad.

    0
    • Poruszyłem temat, bo mam na to nieco inne spojrzenie, przynajmniej na dzień dzisiejszy. Pewnie z wiekiem dorastania mojej córki sam będę łapał się na różnych rzeczach. Muhammadom niczego w domu nie brakowało, bo jak wypowiadał się jeden z przyjaciół rodziny dla LA Times, “zawsze jeździli dobrymi autami i mieszkali w fajnych warunkach”. Mi chodzi o fakt, że Holmes sam przyznał się, że Bazz był jego decyzją biznesową. Czy można dziecko traktować jak decyzję biznesową? Z tym nie mogę się akurat zgodzić i to jest całe sedno tego artykułu. Holmes zrobił z niego playera żeby ciągnąc potem kasę, proste.

      0
      • Wychowanie dzieci to jest “decyzja biznesowa”. Powiedz mi, nawet na dzisiaj jak to widzisz. Czy chciałbyś, żeby Twoja córa miała dzieciństwo pełne zabawy i beztroski czy lepiej nałożyć na nią obowiązki, aby zapewnić jej lepszy start w dorosłe życie??
        W wychowanie dzieci, ich edukację ładujemy pieniądze licząc, że się to nam w przyszłości zwróci. Niekoniecznie poprzez “ciągniecie” od dzieci kasy, ale chociażby przez to, że nie będziemy musieli ich utrzymywać do emerytury.
        Jakby ojciec wysyłał go na studia prawnicze i piłował aby się uczył chińskiego inaczej byś to oceniał??
        Niezależnie od motywów Holmesa to Muhammad osiągnął sukces. Ma 21 lat i jest graczem NBA.
        Wszystko jest tylko w jego rękach. Ojciec dociągnął go do NBA. Teraz jest pełnoletni i pracuje na własną przyszłość. Jak będzie chciał to Holmes nie zobaczy ani centa z jego kasy.
        Ty w artykule zrobiłeś z Shabazza ofiarę “amerykańskiego snu” podczas gdy on jest właśnie największym beneficjentem tego zjawiska. Miał kogoś kto go wprowadził do NBA pomimo wrodzonego idiotyzmu. Spójrz na MCW, czy Thompsona. Tam też na pieniądzach trzymają kasę rodzice.
        Pisałeś o tenisie. Tenis jest cholernie drogim sportem i tam nie przebijają się dzieciaki z ulicy. Miałem kiedyś znajomą (pisze w czasie przeszłym bo kontakt się urwał) która przebijała się w czołówce młodzieży polskiego tenisa. Koszt uprawiania tego sportu był ogromny. Aby się rozwijać trzeba było płacić sparingpartnerom duże (ówcześnie) pieniądze. Im wyższy poziom tym większe pieniądze. Nie inwestujesz – nie masz. Piszesz o patologiach w tenisie, ale wyobraź sobie taką sytuację, że inwestujesz w rozwój sportowy córki kilkaset tysięcy złotych a ona Ci mówi – “tatusiu, znudziło mi się granie, będę teraz studiowała orientalistykę, bo pociąga mnie sztuka origami.”

        0
        • Gdzie napisałem o patologiach w tenisie? Napisałem tylko, że jego siostra gra w tenisa z marnym skutkiem. Tyle. Nie oglądam tenisa, nie znam się na tenisie, ale zdaję sobie sprawę, że koszty są ogromne. Nie napisałem wprost, że Muhammad to ofiara i zauważ, że w samym tytule jest znak zapytania. Zapytam inaczej – czy wyznałbyś dziecku, że jest Twoją decyzją biznesową? Mnie ta historia ruszyła bardziej pod względem człowieczym. Może jestem naiwny, ale nie kupuję tego, że tak należy robić. Masz sporo racji w tym, że gdyby nie ojciec, moglibyśmy nawet nie słyszeć o Shabazzie, ale skąd wiemy, że np. Bazz nie chciał być kiedyś strażakiem, futbolistą, piekarzem, czy astronautą? Pewnie, obowiązki dzieci mieć muszą, żeby nie dostały za przeproszeniem pierdolca i nie weszły nam na głowę. Tak samo masz rację z tym życiowym startem, Mi chodzi o to, że stary nie dał mu jakiejkolwiek szansy wyboru, żyjąc niespełnionymi ambicjami, bo jaka gwiazda USC nawet nie powąchał parkietu w NBA. To jest obok “decyzji biznesowej” główny punkty zaczepienia.

          0
          • Sorry, o tenisie napisał/a [email protected].
            Czytając posty pomyliłem się.
            Skąd wiesz, że nie dał szansy wyboru? Zresztą jakiej szansy??
            Wiedziałeś w wieku lat 15-18 co chcesz w życiu robić??? Ja nie.
            Oczywiście chciałem zarabiać kupę kasy, dmuchać wszystko co się nawinie i rozbijać się fajnymi brykami.
            Piekarzem, czy strażakiem może zostać jak mu kariera nie wyjdzie. Shabazz był dobry w kosza i ojciec to rozwijał, za co należą mu się słowa uznania.
            Mój ojciec zawsze powtarzał, że chce aby jego dzieci miały lepiej od niego. Holmes też do tego dążył.
            A że powiedział że w pewnym sensie syn jest jego decyzją biznesową?? Cóż przynajmniej był szczery. Też w życiu będziesz podejmował w pewnym sensie “Decyzje biznesowe” co do przyszłości swojej córki, nawet jeżeli nie będziesz chciał tych zachowań tak nazywać. Dla mnie dużo ważniejsze u Holmesa są czyny nie słowa.

            0